Nasze projekty

Halloween? Nie, dzięki

Końcówka października. O mamo, jak ja nie lubię tego okresu. Ostatni dzień tego miesiąca jeszcze niedawno w Polsce nie wiązał się z niczym konkretnym. Jednak od jakiegoś czasu mamy wtedy do czynienia z halloween - “świętem”, które z amerykańskich filmów dla młodzieży trafiło pod nasze swojskie strzechy. I rozgrzewa tym samym wszystkie dyskusje toczące się wokół słuszności (lub niesłuszności) zabaw, których nieodłącznym elementem są trupie czachy i sztuczna krew.

Reklama

A skoro już przy krwi jesteśmy: krew mnie zalewa, gdy muszę w tych dyskusjach uczestniczyć, ponieważ obu stronom brakuje solidnych argumentów. Ja, zdaje się, również takich nie posiadam, ale chciałbym w prostych słowach opowiedzieć o tym, dlaczego nie obchodzę halloween i dlaczego innym katolikom zalecałbym to samo.

 

Halloween? Nie, dzięki

Reklama

Jestem katolikiem i nie obchodzę halloween. Nie dlatego, że jest to obca dla nas kultura. Hamburgery czy cola też nie wpisują się w naszą tradycję, a mimo to chętnie po nie sięgam.

Nie dlatego, że to pogaństwo. Pogaństwo, co chyba oczywiste, jest samo w sobie złe, ale pogaństwem jest również ”trzymanie kciuków”, a mimo to nie występuje się przeciwko temu w tak zmasowanym ataku, jak w przypadku halloween. Moim zdaniem słusznie, ponieważ w wymyślonej przeze mnie, na potrzeby tego tekstu, skali zła, ściskanie palców znajduje się bliżej wartości “0” niż przebieranie się za demony.

Nie dlatego, że to zagrożenie duchowe. Sformułowania tego używa się do określenia tak wielu rzeczy, że samo w sobie stanowi pewien paszkwil. Zagrożeniem duchowym nazywano już korzystanie z komputera czy picie indyjskiej herbaty, której pąki zrywa się gdzieś na indyjskich zboczach, co, jak dla mnie, jest sporym nadużyciem. Oczywiście udział w zabawach halloweenowych jest zagrożeniem duchowym, ale zagrożenia mają to do siebie, że można z nich wyjść bez szwanku.

Reklama

Jestem katolikiem i nie obchodzę halloween, ponieważ deprecjonuje ono znaczenie śmierci i zgubnego wpływu szatana, sprowadza te dwie sprawy do roli zabawy. Trupie czaszki o tyle mają mieć miejsce w kulturze, o ile przypominają nam o dobrym przygotowaniu do śmierci (memento mori – przecież to znacie). Nie możemy tego odkładać w nieskończoność, choć widmo śmierci ma nas raczej napawać radością i optymizmem niż strachem. Nie służy temu jednak halloween, które przez wnikanie w nasz sposób myślenia daje do zrozumienia, że śmierć to igraszka.

Krótko mówiąc: jestem katolikiem i nie obchodzę halloween, ponieważ katolicyzm to celebracja Życia, Jezusa Chrystusa, który życie daje, nie zaś śmierci.

 

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę