Wybór przez papieża Franciszka ośmioosobowej rady jego doradców, niektórzy nazywają epokowym zwrotem w historii Kościoła. Czemu on służy i jakie przyniesie efekty? Odpowiedź wydaje się prosta: posłuży większej kolegialności w rządzeniu Kościołem, ale nie jest to bynajmniej odpowiedź pełna.
Poznaj sylwetki ośmiu kardynałów, przedstawicieli wszystkich kontynentów, których Papież Franciszek wybrał na swoich doradców.
Historia Kościoła obfitowała w wiele zdarzeń, które można nazwać przełomowymi, również dla świata. Nie brakowało zdarzeń tragicznych ani takich, których pozytywne skutki odczuwamy do dzisiaj. Które z tych wydarzeń zasługiwałoby zdaniem Ojca na miano siedmiu najważniejszych?
Jaka jest wiara mieszkańców Ameryki Łacińskiej? Ogólnie rzecz biorąc, jest to wiara bardzo żywa, emocjonalna i radosna. Ciężko spotkać Latynosa, który powiedziałby o sobie, że jest ateistą. Latynos wierzy! To jest oczywiste!
Nie lękajcie się, nie obawiajcie, nie bójcie – te słowa zabrzmiały podczas trzech ostatnich inauguracji pontyfikatu. Powtarzali je Jan Paweł II, Benedykt XVI i Franciszek
„Medialne konklawe” zakończyło się totalną klapą. Nie chodzi o to, że żaden watykanista nie przewidział wyboru kard. Bergoglio z Argentyny.
Czekaliśmy na „expose“ o Vatileaks, Bertone i gejach. Albo na show, coś ekstra z dziedziny zadziwiającej nas od kilku dni papieskiej spontaniczności.
Franciszek mówi językiem zrozumiałym dla każdego. A jego przesłanie przemawia nie mniej niż proste gesty, którymi podbija serca.
Chyba żaden zakon w historii Kościoła nie wzbudzał tak wielkich emocji. Jezuitów kochano i podziwiano, ale równie często nienawidzono i posądzano o najgorsze. W jednym momencie byli nadzieją Kościoła, w innym stanowili poważne zagrożenie.
Kiedy słuchałam pierwszej homilii głoszonej przez nowego papieża przypomniał mi się film Rolanda Joffé pt. „Misja”. „Kiedy idziemy bez krzyża, gdy budujemy bez krzyża i kiedy wyznajemy Chrystusa bez krzyża, nie jesteśmy uczniami Pana. Jesteśmy ludźmi doczesnymi: biskupami, kapłanami, kardynałami, ale nie uczniami Pana” – mówił papież Franciszek. Stanęły mi wtedy przed oczami dwie postacie z filmu: ojciec Gabriel, który założył misję dla Indian Guarani i kardynał Altamirano, mający zdecydować o jej losach.
Nie wierzę, aby w świecie szybkich i wpływowych mediów, którykolwiek z kardynałów, mających coś na sumieniu przyjął wybór na papieża. Byłby samobójcą, narażającym autorytet całego Kościoła. Dlatego nie sądzę, aby prawdziwe były oskarżenia o to, że kard. Bergoglio był winny uwięzienia przez juntę wojskową, która rządziła Argentyną na przełomie lat 70. i 80., dwóch jezuitów.