Ksiądz Dolindo przywiązuje dużą wagę do modlitwy wynagradzającej czy też aktów wynagradzających. Jako mistyk codzienności jednak nie zatrzymuje się na formule modlitwy. Dlatego nie znajdzie się tu żadna konkretna spisana jego ręką modlitwa, a kilka duchowych i naprawdę cennych rad mistyka z Neapolu.
„Każdy dzień – pisze mistyk – ma być dla nas niczym mała Kalwaria, żywy obraz Męki Jezusa”. I przechodzi do szczegółów, dzięki którym Pasja Chrystusa staje się czymś bliskim i mocno obecnym w naszej codzienności. Można by na ich podstawie stworzyć genialny praktyczny podręcznik życia:
Musimy więc modlić się rano, tak jakbyśmy byli z Jezusem w Ogrójcu.
Musimy zacząć znosić jak On przeciwności, małe zdrady, fałszywe osądy, fałszywych świadków, wstrząsy i kpiny. Jeśli ktoś nas oskarża, jeśli obrazi, jeśli zakpi, jeśli coś nas boli, cierpimy, czyż nie możemy zjednoczyć się tak z Jezusem? Możemy.
Przyjmując to, co się nam nie podoba, jedząc to, czego nie lubimy przy stole, pokazując przy tym zadowolenie, możemy tym samym, milcząc, napić się goryczy z Jezusem. Ale przychodzi i reszta dnia, zmęczenie, bóle, dolegliwości, migrena, wyczerpanie i tym podobne. Nieśmy więc tak Krzyż z Jezusem, idźmy Jego drogą.
Przeczytaj również
(tekst udostępniony z archiwum rodziny Ruotolo)
„Nie pozostał nam żaden inny ratunek jak modlitwa”
W kierownictwie duchowym kapłan z Neapolu wrażliwy na ludzkie cierpienia, szczególnie tych, „którzy żyją w świecie w osamotnieniu i izolacji”, uczula, by nigdy nie marnować takich sytuacji. „Nade wszystko obowiązek wynagradzania mają osoby, które cierpią”. Mistyk jest świadkiem zniszczeń i spustoszeń obu wojen światowych, bez przerwy niemal odwiedza też szpitale, gdzie dotyka ludzkiej niedoli. Jest też bystrym obserwatorem różnych wydarzeń: „W Apulii zbiory winogron zostały całkowicie zniszczone przez norniki, to rodzaj myszy, które wszystko pożerają – pisze w 1916 roku. – Winogrona są całkowicie do wyrzucenia”.
Dzieli się tym z Laurą. Pisze: „Nie jest trudno w każdej chwili o jakąś epidemię, nie mówiąc o nieustannych dramatach, jakie dzieją się na świecie. O Panie, miej litość nad nami!”. W tym samym liście prosi duchową córkę o przekazanie jej bliskiej osobie prośby, by swoje cierpienia złożyła jako ofiarę wynagradzającą za tak „wiele zniszczeń i zamęt, jaki panuje na świecie”. Dopisuje: „A ileż jeszcze takich nieszczęść nas czeka!”.
Dlatego kapłan z Neapolu w listach do osób, które przeżywają jakiś ciężki moment podkreśla: „módlcie się, by waszych bóli nie ograniczać do sterylnego cierpienia, ale by stały się źródłem dobra dla wszystkich”. Mocne są słowa kapłana z listu do Laury de Rosis: „Teraz nie pozostał nam żaden inny ratunek jak modlitwa, ponieważ ludzie bez reszty upajają się krwią i bezładem”.
Fragment pochodzi z książki Joanny Bątkiewicz-Brożek „Jezus do duszy. Modlitwy i immaginette o. Dolindo”