Od pierwszego spotkania patrzyłem na Pier Giorgia z sympatią. W latach 70. XX wieku poznałem go jako człowieka pełnego życia i szalonych pomysłów, łączącego miłość do gór i do Pana Boga. Po wstąpieniu do Zakonu, przeczytałem kilka książek o Turyńczyku i moja wiedza na temat włoskiego arystokraty stała się bardziej systematyczna. Jako dominikanin bardzo ucieszyłem się beatyfikacją Frassatiego. Żałowałem tylko, że na obrazie kanonizacyjnym zniknęła z ust Błogosławionego fajka.
Nowy etap naszych relacji zaczął się od spotkania z panią Wandą Gawrońską, siostrzenicą Pier Giorgia, która zasugerowała, żebyśmy jako dominikanie sprowadzili do Krakowa relikwie Frassatiego. Skoro trumna z jego ciałem była w miastach, gdzie odbywały się poprzednie edycje Światowych Dni Młodzieży, to nie może go zabraknąć pod Wawelem – przekonywała nas pani Wanda, krewniaczka Ciemnego Typa (P.G.Frassati był założycielem Towarzystwa Ciemnych Typów w trakcie wędrówki w góry; z grupą przyjaciół wspierali biednych i siebie nawzajem w przeżywaniu codzienności). Stwierdziłem, że szkoda byłoby, gdyby Człowiek Błogosławieństw odwiedził wyłącznie Kraków. Skoro już pofatyguje się z ziemi włoskiej do Polski, to może warto pokazać mu klasztory dominikańskie, a wspólnotom gromadzącym się wokół dominikanów, przedstawić postać Świętego?
Gdy papież Franciszek wspomniał go w orędziu zapraszającym na XXXI Światowe Dni Młodzieży, postanowiłem zorganizować Frassatiemu tournée, czyli peregrynację relikwii błogosławionego Piotra Jerzego Frassatiego po klasztorach dominikańskich.
Dziś mogę zatem zaprosić do nawiedzenia relikwii Błogosławionego w:
Dominikanin, publicysta, blogger, były przeor Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie oraz wieloletni redaktor naczelny miesięcznika “W drodze”. Od 1 lutego 2014 r. Prowincjał Polskiej Prowincji Dominikanów.
Kard. Nycz: Franciszek nie chce się młodym przypodobać
Papież Franciszek nie chce się przypodobać młodzieży, nie idzie na skróty. Stawia młodym wyzwania, wymaga od nich, by żyli w zgodzie z Dekalogiem, a będą wtedy szczęśliwi - mówi PAP kardynał Kazimierz Nycz
Franciszek kontynuuje to, co robił Jan Paweł II, czyli stawia młodzieży pewne wymagania, ale z miłością. Bo chodzi przecież o ich szczęście
PAP: Czy Franciszek jest papieżem wymagającym wobec młodzieży?
Kard. Nycz: Każdy papież, i papież Franciszek także, jest wymagający, bo ma wobec wiernych wymagania ewangeliczne. Nie słyszałem nigdy i na pewno nie będę słyszał, by papież w jakiś sposób szedł na skróty i chciał się przypodobać młodzieży. Tak nikt nie powinien się zachowywać – ani rodzice czy wychowawcy w szkole, ani tym bardziej Kościół czy papież. Trzeba być prawdziwym i trzeba stawiać wymagania. Franciszek kontynuuje to, co robił Jan Paweł II, czyli stawia młodzieży pewne wymagania, ale z miłością. Bo chodzi przecież o ich szczęście. A jeżeli chcesz być szczęśliwym, to zachowuj przykazania. Franciszek wpisuje się w takie podejście do młodzieży.
PAP: Jak papież Franciszek jest odbierany przez młodzież?
Kard. Nycz: Jestem przekonany, że bardzo pozytywnie i otwarcie, o czym świadczy chociażby obecność młodych ludzi na pl. św. Piotra w Rzymie, zarówno na środowych audiencjach generalnych, jak i podczas niedzielnej modlitwy “Anioł Pański”.
Sposób komunikowania się papieża z młodymi widać też podczas wizyt papieskich w różnych miejscach. Bardzo dobrze nawiązywał kontakt z młodzieżą na ostatnich Światowych Dniach Młodzieży w Rio de Janeiro. Jestem też przekonany, że młodzież – mimo uwarunkowań współczesnego świata – potrzebuje kogoś, kto będzie do nich mówić w sposób prosty i ewangeliczny; kto im wskaże drogę do zbawienia i do szczęścia.
PAP: Czy papież widzi te uwarunkowania współczesnego świata, problemy młodych i wskazuje, jak je pokonać?
Kard. Nycz: Oczywiście i to mimo różnicy wieku, trzech pokoleń. Jeśli do młodych ludzi idzie się z przesłaniem ewangelicznym, podawanym w sposób prosty i prostym językiem, wcale nie kumplowskim, próbującym naśladować język młodzieży, to młodzież przyjmuje kierowane do niej słowa. Młodzież jest bardzo wrażliwa na wszelkie zakłamanie, czy lukrowanie rzeczywistości. W ten sposób nie mówił do nich Jan Paweł II i Franciszek również nie. I młodzież wcale na to nie czeka. Papież stawia wymagania jasno, pokazuje, gdzie jest pomoc – w więzi z Chrystusem, w sakramentach.
PAP: Na co papież zwraca szczególną uwagę podczas spotkań z młodzieżą?
Kard. Nycz: Na różne sposoby stawia im pytania, czy chcą być szczęśliwi. Odwołuje się do ich pragnień, potrzeb i oczekiwań. I na pytanie o szczęście – szczęście, które jest nieprzemijające – na różne sposoby daje odpowiedź.
Franciszek jest niezwykle konkretny, gdy chodzi o wskazywanie sposobów, miejsc, gdzie człowiek powinien realizować miłosierdzie
PAP: Hasłem tegorocznych ŚDM są słowa: “Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Co w tym kontekście będzie chciał powiedzieć młodzieży papież?
Kard. Nycz: Franciszek, gdy trzy lata temu zapowiadał hasło kolejnych ŚDM i gdy oparł trzyletnie przygotowanie do ŚDM na błogosławieństwach, już zapewne miał w planie, że spotkanie młodych odbędzie się w Roku Miłosierdzia Bożego. Prawdopodobnie chciał, by ŚDM były ważną celebracją tego Roku. Chciał zwrócić uwagę na najwspanialszą cechę Boga, jakim jest jego miłosierdzie i na to, że także my względem innych możemy być miłosierni. Franciszek jest niezwykle konkretny, gdy chodzi o wskazywanie sposobów, miejsc, gdzie człowiek powinien realizować miłosierdzie – nie tylko w pracy charytatywnej, pomocy biednym, chorym i cierpiącym, ale też w rodzinie, w szkole i wszędzie, gdzie się jest.
PAP: Czy zdaniem księdza kardynała młodzież dziś wie, czym jest miłosierdzie?
Kard. Nycz: Wbrew temu, co nam się wydaje, pewnie wie. Może inaczej troszkę je nazywa, inaczej wyraża. Ale młodzi mają potrzebę bezinteresownego pomagania i potrafią się z tego cieszyć. Uogólnianie, że cała młodzież jest niewrażliwa, jest nieprawdą. W Roku Miłosierdzia chodzi także o to, by Światowe Dni Młodzieży przyniosły konkretny owoc. Ci młodzi ludzie, którzy przyjadą do Warszawy z zagranicy na dni diecezjalne będą czynić miłosierdzie, pracować charytatywnie, na zasadzie wolontariatu i nie dlatego, że ktoś im tak każe, tylko by hasło papieskie na ŚDM nie pozostało tylko w słowach.
PAP: Jak w dzisiejszym świecie – konsumpcji i dążenia do przyjemności – skłonić młodych ludzi do innej drogi, pomocy innym, refleksji o sensie życia?
Kard. Nycz: Takie nastawienie ma wiele osób, ale w każdym człowieku jest pragnienie zrobienia czegoś dobrego, za co nie ma zapłaty. Najlepszym dowodem na to, także w Polsce, jest duża popularność wolontariatu. To są także rozwijające się szkolne koła Caritas w poszczególnych diecezjach i parafiach. No i to wszystko, co dzieje się dziś w związku z przygotowaniami do Światowych Dni Młodzieży. Ważne jest, żebyśmy tego jednorazowego zapału nie zmarnowali, żeby to się nie skończyło po wyjeździe papieża, ale żeby ten zapał trwał dalej.