Kiedy moja Droga Żona chce mnie motywować do cięższej lub bardziej twórczej pracy (a czy mnie trzeba jeszcze do czegoś motywować, tak prawdę mówiąc?) to używa często magicznego słowa ZNAK… Ach, ten ZNAK! ZNAK to, ZNAK tamto, ZNAK siamto….
Tłumaczę jej wtedy – posiłkując się terminologią sportową – że jedni grają w ekstraklasie, a inni w pierwszej czy drugiej lidze, i trudno porównywać się ze ZNAKIEM, tak jak trudno drużynie z drugiej ligi porównywać się z Legią Warszawa (nie mówiąc już o Realu Madryt na przykład).
Przeczytaj również
Nie zawsze co prawda te sportowe porównania moją żonę przekonują, ale generalnie podziwiamy obydwoje ZNAK i za sposób działania, i za wydawane książki (nie licząc oczywiście podebrania nam Maria Vargasa Llosy czy niektórych krwawych licytacji o tytuły).
W każdym razie ten cały podziw dla ZNAKU zawsze łączy się nam nierozerwalnie z DANKĄ. Wiem, że każde duże wydawnictwo to twór wielonożny, że tak powiem, ale odnoszę wrażenie, że DANKA akurat to jedna z najważniejszych nóg, na których stoi – a właściwie biegnie do przodu – ZNAK.
Wydaje mi się, że w dużej mierze dzięki Dance ZNAK awansował z pierwszej ligi do ekstraklasy i jest teraz największym w Polsce wydawcą tzw. rynkowym. Oczywiście swoje zrobiła tradycja wydawnictwa, środowisko w jakim funkcjonuje od lat, dobre kontakty z mnóstwem znaczących postaci i cała znakomita ZNAK-owa ekipa, ale konieczny był też wielki wkład DANKI w organizację wydawnictwa, w sprzedaż i promocję.
Druga sprawa to DANKA jako człowiek – bardzo interesujący rozmówca, o szerokich horyzontach,
o wielkiej wiedzy o rynku książki i jego okolicach, bardzo szczera i miła w rozmowie, a z drugiej strony wyważona i ostrożna w informacjach, jakie dawkuje. Woli w każdym razie przemilczeć niewygodne pytania, jeśli chce zachować coś dla siebie, niż ściemniać lub nie daj Bóg opowiadać nieprawdę.
I trzecie – bardzo lubię ją pod względem towarzyskim, bo tym rozmowom towarzyszy czasami na imprezach parę kieliszków czystej wódki i przyznam, że czasem niecierpliwie czekam i z tego powodu na kolejne spotkanie.
W każdym razie DANKA wielka jest i basta!