Nasze projekty
Reklama

Potrzebny raban zakonników

Franciszek ujawnił, co w życiu zakonnym przyprawia go o gęsią skórkę i dlaczego, bardziej niż zamykania pustoszejących klasztorów, obawia się zgorzkniałych zakonników niezdolnych przezwyciężyć pokusy zasiedzenia.

Papież mówił o tym do 120 przełożonych generalnych zgromadzeń i zakonów męskich z całego świata. Spotkał się z nimi za zamkniętymi drzwiami 29 listopada 2013 r. Teraz jezuicki dwutygodnik La Civiltà Cattolica opublikował obszerną relację z tego wydarzenia. Ktoś mógłby zapytać, po co o tym pisać na Stacja7.pl? Może lepszym miejscem byłby jakiś stricte zakonny portal? Faktem jest jednak, że na Stolicy Piotrowej, po 182 latach, mamy znów zakonnika. I to tchnienie Ducha Świętego, w głos którego wsłuchali się kardynałowie, jest nie do przecenienia. Warto więc zobaczyć jak papież-jezuita widzi życie zakonne, bo to właśnie doświadczenie zakonne ukształtowało charyzmatyczną osobowość Franciszka, która tak nas pociąga.

 

Zrzeszeni w specjalnej Unii przełożeni generalni zgromadzeń i zakonów męskich (popularnie nazywani generałami) co jakiś czas spotykają się w Rzymie. Kilkudniowe obrady zazwyczaj kończyły się audiencją u papieża. Wszystko trwało około pół godziny. Tak miało być i tym razem. Franciszek zgodził się na audiencję, ale postawił warunek, że nie będzie wygłaszał ani słuchał oficjalnych przemówień. Proponuje braterski dialog i całe przedpołudnie na spotkanie. W rezultacie przez trzy godziny spontanicznie odpowiadał na pytania, a w przerwie zaprosił generałów na yerba mate.

Reklama

 

Potrzebny raban zakonników

Papież przypomniał, że Kościół musi pociągać. Zakonnik nie może mieć zgorzkniałego serca i skwaszonej miny. Powinien być człowiekiem, który swym świadectwem jest zdolny obudzić świat. Autentyczne życie zakonne wywołuje raban rodzący pytania o sens życia, przyciągający do Kościoła i popychający z Ewangelią na najdalsze krańce świata.

Reklama

 

– Życie jest złożone, składa się z łaski i grzechu. Jeśli ktoś nie grzeszy, nie jest człowiekiem. Wszyscy upadamy i musimy uznać naszą słabość. Zakonnik, który uznaje swą słabość i grzeszność nie neguje świadectwa do jakiego jest wezwany, wprost przeciwnie umacnia je, a to robi dobrze wszystkim. Oczekuję więc świadectwa. Pragnę, by zakonnicy dawali szczególne świadectwo.

 

Reklama

W tym kontekście Papież wskazał, że nie należy przyjmować do seminariów młodych ludzi, którzy zostali już usunięci z jakiegoś instytutu zakonnego na skutek problemów z formacją lub innych poważnych powodów. Przypomniał zdecydowaną postawę Benedykta XVI w walce z pedofilią, która powinna być kontynuowana.

 

– Nie mówię tu o ludziach, którzy widzą w sobie grzeszników: wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale nie wszyscy jesteśmy zepsuci. Grzeszników się przyjmuje, ludzi zepsutych, nie.

 

Franciszek wskazał na ogromne znaczenie formacji zakonnej, która przez całe życie powinna opierać się na czterech filarach: duchowym, intelektualnym, wspólnotowym i apostolskim. Nie może być ona tresurą, zmuszaniem do ślepego bezrefleksyjnego posłuszeństwa. Podkreślił, że formator to nie czyhający na potknięcia policjant, ale cierpliwie towarzyszący we wzroście rzemieślnik. Formacja nie ma na celu wyszkolenia administratorów życia religijnego i zarządców, ale ojców, braci i towarzyszy w drodze.

 

– Należy formować serce – mówił Papież. W przeciwnym razie ukształtujemy małe potwory. A potem te potworki formują lud Boży. To naprawdę przyprawia mnie o gęsią skórkę. Młodzi często zaciskają zęby, starając się nie popełnić ewidentnych błędów. Wypełniają reguły z uśmiechem na twarzy, czekając, aż pewnego dnia ktoś im powie: «dobrze, skończyłeś formację». Hipokryzja, owoc klerykalizmu to przerażające zło. Podsumuję to, przywołując radę, którą usłyszałem w młodości: «Jeśli chcesz coś osiągnąć myśl jasno, a odpowiadając ściemniaj ile się da». To jest hipokryzja. Należy jej unikać za wszelką cenę.

 

Potrzebny raban zakonników

Papież przypomniał, że siła życia Kościoła i życia zakonnego nie leży w precyzyjnie przygotowanych planach i zdolnościach organizacyjnych. Stąd, jak wyznał, nie tyle należy się martwić zamykaniem jakichś dzieł apostolskich, bo autentyczny charyzmat przetrwa. Niepokoić powinien nasz lęk przed podejmowaniem wyzwań, jakie Bóg przed nami stawia. Bardziej należy obawiać się popadnięcia w zgorzknienie, niż w błędy.

 

– Wielkie zmiany w historii nastąpiły wtedy, kiedy na rzeczywistość patrzono nie z centrum, ale z peryferii – powiedział Franciszek. Dla mnie jest naprawdę ważne; trzeba poznać rzeczywistość na drodze doświadczenia; poświęcić swój czas, by udać się na peryferie, by poznać prawdziwą sytuację i życie ludzi. Kiedy tak się nie dzieje, istnieje ryzyko, że zostanie się oderwanym od życia ideologiem i fundamentalistą, a to nie jest zdrowe.        

 

Franciszek wezwał zakonników do nowej kreatywności, a także do otwarcia na to novum Ducha Świętego, jakim są powołania młodych ludzi z Kościołów Afryki i Azji. Zachęcił do większej otwartości na inne kultury, która, jak wskazał, polega nie tyle na folklorystycznym podejściu do strojów, ale zmianie mentalności. Przestrzegł zarazem przed zjawiskiem swoistego „przemytu powołań”, o czym w 1994 r. mówili biskupi z Filipin. Chodziło o masowe otwieranie na wyspach archipelagu domów przez zagraniczne kongregacje, po to, by z czasem filipińskimi siostrami zapełnić placówki w Europie.

 

Franciszek mówił też o używanym przez Kościół języku, niezrozumiałym często dla ludzi świeckich, bo spływa on po wiernych, jak woda po gęsi. Szczególnie ważne jest to w duszpasterstwie młodzieży.

 

– Kto pracuje z młodymi, nie może mówić w sposób zbyt ułożony, tak jakby wygłaszał jakiś traktat, ponieważ taki przekaz młodzi puszczają mimo uszu. Potrzeba nowego języka, nowego sposobu przekazu. Dziś Bóg prosi nas o jedno, o wyjście z ciepłych gniazdek, po to, by być posłanym. To najlepszy sposób naśladowania Jezusa, który poszedł na wszystkie peryferie. Jezus szedł do każdego, tak naprawdę do wszystkich. (…) Nie bójcie się iść do każdego. Akcent ma paść na to, by być prorokami, a nie bawić się w nich. Oczywiście diabeł będzie nas kusił, i to jest właśnie jedna z pokus: udawać, że się jest prorokiem, nie będąc nim; naśladując tylko jego zachowanie. Nie można się tak bawić. Nie. Zakonnicy i zakonnice są ludźmi, którzy rozświetlają przyszłość. Zakonnik nie może przestać być prorokiem. A proroctwo wywołuje raban, czy jak mówią inni zamęt.

 

Potrzebny raban zakonników

Mówiąc o kreatywności Papież wskazał, że nie można być sztywno przywiązanym do dzieł jakie się prowadzi, tylko raz za razem aktualizować „wykaz peryferii”, na które jesteśmy posłani, ponieważ należy szukać nie tyle ciepłego gniazdka, ile wciąż nowych dróg realizacji charyzmatu. Przestrzegł zarazem przed zbytnim indywidualizmem w życiu wspólnotowym.

 

Franciszek z dużym realizmem wskazał też, że życie bez konfliktów nie jest możliwe, wszystko zależy jednak od tego jak się do nich podchodzi. Wskazując, że edukacja jest dziś kluczową misją, przestrzegł, by wychowując nie podać młodzieży szczepionki przeciw wierze.

 

I na koniec powtórzę się, bo już o tym kilkakrotnie pisałam, by odkrywać Franciszka warto jak najczęściej sięgać po całość jego nauczania, nie zadowalając się tylko wybiórczymi cytatami. Niech one będą dla nas zachętą do sięgania głębiej, a nie tylko utrwalaniem serwowanych nam mitów, czy poglądów innych. Wówczas sami lepiej poznamy papieża z krańca świata i wyrobimy sobie własną opinię na temat tego, jaki jest i jak postrzega swą misję w Kościele.

 

Nie może być przypadkiem to, że papież-jezuita, sam budzący świat dla Chrystusa, właśnie do tego samego zachęca zakonników. Powinni być ludźmi zdolnymi obudzić świat. Oznacza to jednak nie jakieś nadnaturalne zdolności, ale świadectwo, które mimo ludzkiej grzeszności jest możliwe.

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja