Laickie państwo i Boże Ciało. Dwie sprzeczności
Nie da się tego pogodzić. Kościół to inaczej zgromadzenie. Czy może być niepubliczne zgromadzenie?
Zwolennicy laickości powołują się na polską Konstytucję. Ponoć gwarantuje ona laickość lub inaczej mówiąc świeckość państwa. W tej opowieści wszystko, co odnosi się do religii, a szczególnie do religii Chrystusowej, jest dyskryminujące i wykluczające ze wspólnoty. Mamy w końcu dorosnąć do nowoczesności, a nie trzymać się średniowiecznych zabobonów – powtarzają nam dziś jak mantrę.
W ustawie zasadniczej czytam jednak, że państwo i kościoły mają współdziałać dla dobra człowieka i dobra wspólnego. Wynika z tego, że państwo z kościołami, a więc również z Kościołem katolickim jako wyznaniem nadal u nas dominującym, ma łączyć siły, aby społeczeństwu żyło się lepiej. Słowo „laickość” ani „świeckość” nie padają w polskiej Konstytucji ani razu.
CZYTAJ>>> Urzędy bez krzyża. Próba przypodobania się mniejszości
No dobrze, upierają się antyklerykałowie, mamy jednak w ustawie zasadniczej deklarację, że „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych”. Istotnie, warto jednak zacytować całe to zdanie: „[…] przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym”. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że do urzędu może przyjść studentka z tęczową torebką i pacyfką na koszulce, która może być obsłużona przez urzędniczkę noszącą krzyżyk na szyi i modlącą się do wizerunku Matki Boskiej na swoim biurku.
Ludziom uczulonym na krzyż Konstytucja nie pomaga, chroni za to wolność religijną obywateli.
Przeczytaj również
Dlaczego jednak sądzę, że postulat laickiego państwa jest sprzeczny i szkodliwy? Katolicka teologia uczy nas, że człowiek jest istotą religijną i społeczną. Państwa rozdzielonego od religii z taką wizją antropologiczną nie można pogodzić. Zmusza bowiem każdego wierzącego do hipokryzji. Udawania w przestrzeni publicznej kogoś, kim nie jest. Kościół, eklezja po łacinie, to inaczej zgromadzenie. Czy można wyobrazić sobie niepubliczne zgromadzenie?
CZYTAJ>>> „Kończy się miękka gra z klerem”
Sprzeczność tę widać szczególnie podczas Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Obchodzone w Polsce od 700 lat Boże Ciało jest momentem, w którym Kościół pokazuje Boga światu. Nie Boga metaforycznego, symbolizowanego jedynie poprzez Hostię, lecz prawdziwego, choć ukrytego pod postacią chleba.
To także manifestacja, prawdziwa polityka Boża. Chcemy przypominać światu słowa Chrystusa: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 54-56).
Dlatego nie ma dla katolika większego absurdu niż jednocześnie bić brawo Rafałowi Trzaskowskiemu, który ogranicza warszawiakom wolność religijną, a potem brać udział w religijnej manifestacji, której głównym bohaterem jest żywy Bóg.
OPINIE STACJI7 to wartościowe komentarze do aktualnych wydarzeń, przygotowane przez grono doświadczonych publicystów.
W stałym dwutygodniowym rytmie piszą dla nas:
w poniedziałki – Tomasz Krzyżak,
we wtorki – Agata Puścikowska,
w środy – Marcin Makowski,
w czwartki – Konstanty Pilawa,
w piątki – Aneta Liberacka.