Nasze projekty
Reklama
fot. Creative Commons Public Domain Mark Owner, commons.wikimedia.org

Jan Paweł II. Kłopotliwe sumienie polityki

"Nie ma demokracji bez wartości, wolność domaga się prawdy, a sumienie może stać się „siłą bezsilnych” - słowa Jana Pawła II zmieniały bieg historii. Dziś - mogą być niewygodne, ale są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.

Pamiętamy. Najsłuszniej dajemy dziś wyraz naszej pamięci o św. Janie Pawle, który był przecież papieżem naszej wolności i wielkich cudów, które działy się na naszych oczach. Im bardziej jednak przypominamy sobie o tym, co mówił “do nas i za nas”, tym bardziej jego przesłanie, zwłaszcza dziś w epoce twardego realizmu, wydawać się może wielu, także wielu z nas, kłopotliwą mrzonką. 

ZOBACZ TEŻ>>> Transformacja pamięci. Jan Paweł II dwadzieścia lat później

Moralne oblicze polityki 

Słusznie, głośno i dobitnie przypominamy dziś, że był święty papież Jan Paweł II apostołem naszej wolności. Jego nauczanie, począwszy od pamiętnego „Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Chrystusowi” i niezłomna postawa pielgrzyma torowały drogę cudowi polskiego sierpnia roku 1980, potem ocaliły wielkie dzieło Solidarności, otwierały pokojowe transformacje roku 1989, nadawały nowy duchowy impuls dziełu integracji Europy i przyczyniały się do rozlewania po całym świecie tego, co wybitny amerykański politolog Samuel Huntington nazwał „trzecią falą demokratyzacji” świata.   

Reklama

Znacznie jednak ciszej dodajemy dziś co było istotą tego papieskiego przesłania, które pół wieku temu poruszało miliony sumień, otwierając bramy wolności na całym świecie. Bardzo precyzyjnie wyraził je sam św. Jan Paweł II choćby w opisie pokojowych rewolucji roku 1989, jaki zawarł w encyklice Centesimus Annus. Pisał wówczas: „wydarzenia roku 1989 są przykładem zwycięstwa woli dialogu i ducha ewangelicznego w zmaganiach z przeciwnikiem, który nie czuje się związany zasadami moralnymi: są zatem przestrogą dla tych, którzy w imię realizmu politycznego chcą usunąć z areny politycznej prawo i moralność”. Nie ma demokracji bez wartości, wolność domaga się prawdy, a sumienie może stać się „siłą bezsilnych” – powtarzał z uporem w parlamentach, na spotkaniach z wiernymi, w swych encyklikach.   

Wtedy recepta ta wydawała się nam niemal oczywista, na wyciągnięcie ręki, tak realna jak niezwykłe doświadczenie papieskich pielgrzymek, które zmieniało życie wielu z nas. Dziś jednak, gdy przez wszystkie przypadki odmieniamy słowa: wojna, bezpieczeństwo, zbrojenia, realizm, siła, suwerenność, twarda gra o władzę czy interesy wydaje się, że powtarzanie tej moralnej papieskiej diagnozy łatwo narazić może nas na kpinę, śmieszność, oskarżenie o utopię, niepoprawne marzycielstwo, czy o szkodliwe moralizowanie. 

CZYTAJ>>> Kard. Parolin: „Jan Paweł II nie próbował podobać się ludziom, ale Bogu”

Reklama

Religijna nadzieja a nie polityczna utopia      

Jak sobie dziś zatem radzić z tą tak wysoko zawieszoną przez św. Jana Pawła poprzeczką i jak pozostać w tym szczególnym wymiarze jego uczniem nadal?  

Nie ma tu zapewne prostych jednoznacznych recept gotowych dla każdego. I każdy z nas kto chce, zaproszony jest by rozwiązania tego trudnego zadania szukać w sanktuarium własnego sumienia i odpowiedzialności za wspólnoty rodziny, Kościoła, narodu czy państwa, które zostały nam powierzone. Ostrożnie jednak zarysować możemy dwa drogowskazy. 

Po pierwsze nauczanie papieża, także do dotyczące polityki, nie było pustym moralizowaniem, ale żywym świadectwem Dobrej Nowiny – Ewangelii. Otwierając się na miłość Boga, która wszystko zmienia, jej siłą, a nie swoją własną, także polityczne góry możecie przenosić – przekonał wtedy wielu z nas święty papież. W tym sensie także dziś, w coraz bardziej zsekularyzowanym świecie, pierwszym i podstawowym zadaniem każdego, kto chce iść śladami Jana Pawła, także odnośnie spraw społecznych, jest świadectwo miłości Boga, która wszystko zmienia. Po mistrzowsku oddał to wielki uczeń św. Jana Pawła papież Benedykt w słowach: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (encyklika „Deus Caritas est”). 

Reklama

I w tym właśnie ewangelicznym, a nie tylko moralnym wymiarze, możemy odkryć różnicę między perspektywą religijnej nadziei, do której ciągle wzywa nas święty Jan Paweł, a uniesieniami czy zwątpieniami, rozmaitych świeckich utopii. W odróżnieniu od tych drugich, nadzieja Dobrej Nowiny nie proponuje żadnych politycznych rewolucji i nie obiecuje zasadniczej zmiany struktur tego świata, która uwolni dramat ludzkiej egzystencji od zła, zasadniczo i raz na zawsze. Jest raczej zaproszeniem do zmiany perspektywy, do cierpliwego odkrywania, także na scenie politycznego dramatu, jeszcze raz, ciągle od nowa prześwitów ludzkiej godności, wolności, podmiotowości, tęsknoty za prawdą, przez które przychodzi sam Bóg.   

To „tylko i aż tyle” ewangelicznej nadziei, pół wieku temu, łamało żelazne kręgi wielkich totalitaryzmów. I to jedna z najważniejszych być może lekcji, jakie na dzisiejsze czasy, powierzył nam Nasz Papież.

Konklawe

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja