Nasze projekty

W uczniach Pana świat musi dziś widzieć proroków

Dziś świat musi widzieć w uczniach Pana proroków, to znaczy ludzi odważnie i wytrwale odpowiadających na powołanie chrześcijańskie - powiedział Franciszek podczas dzisiejszej modlitwy Anioł Pański w Watykanie.

Papież wskazał, że prorocy to osoby, które podążają za „bodźcem” Ducha Świętego, posyłającego ich, aby głosili nadzieję i zbawienie ubogim i wykluczonym; osoby, które kierują się logiką wiary, a nie cudowności; osoby poświęcające się służbie wszystkim, bez przywilejów i wykluczeń. Zaznaczył, że prorok musi zmagać się z trudem, odrzuceniem, prześladowaniem i klęską i jest to cena, jaką zawsze musi zapłacić za każde autentyczne proroctwo.

Po rozważaniach Franciszek poruszył kilka spraw, w intencji których prosił o modlitwę. Przede wszystkim odniósł się do kryzysu humanitarnego w Jemenie. „Z wielkim niepokojem śledzę kryzys humanitarny w Jemenie. Ludność jest wyczerpana długim konfliktem a bardzo wiele dzieci cierpi z powodu głodu, ale nie udaje się dotrzeć do składów żywności. Bracia i siostry, Krzyk tych dzieci i ich rodziców wznosi się przed oblicze Boga. Apeluję do zainteresowanych stron i wspólnoty międzynarodowej o pilne sprzyjanie przestrzeganiu osiągniętych porozumień, zapewnienie dystrybucji żywności i pracy dla dobra ludności. Zachęcam wszystkich do modlitwy za braci z Jemenu. Módlmy się intensywnie, bo są to dzieci, które są godne, spragnione, nie mają lekarstw, którym grozi śmierć…Tę myśl zabierzmy ze sobą do domu” – powiedział.

Następnie pozdrowił włoskich obrońców życia, działaczy Akcji Katolickiej oraz mieszkańców Azji, dla których za 2 dni rozpocznie się Nowy Rok Księżycowy. Nawiązał również do swojej podróży do Emiratów Arabskich, w którą wyrusza bezpośrednio po modlitwie. „Za niecałą godzinę wyruszam na krótką, ale ważną podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Proszę, towarzyszcie mi modlitwą”

Reklama

Publikujemy tekst papieskich rozważań poprzedzających modlitwę Anioł Pański:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W ubiegłą niedzielę liturgia przedstawiła nam wydarzenie w synagodze w Nazarecie, gdzie Jezus czytał fragment z proroka Izajasza i na końcu ujawnił, że słowa te wypełniły się „teraz” w Nim. Jezus ukazuje się jako ten, na którym spoczywa Duch Pański, Duch Święty, który go namaścił i posłał, aby wypełniał misję zbawienia na rzecz ludzkości. Dzisiejsza Ewangelia (por. Łk 4,21-30) jest kontynuacją tej historii i ukazuje nam zdumienie jego rodaków, gdy zobaczyli, że ktoś z ich ojczyzny „syn Józefa” (w. 22), twierdzi, iż jest Mesjaszem, posłanym przez Ojca.

Reklama

Jezus, dzięki swojej zdolności przenikania umysłów i serc, natychmiast zrozumiał, co myślą jego współrodacy. Uważali, że skoro jest On jednym z nich, to powinien udowodnić swoje dziwne „roszczenia”, czyniąc cuda, w Nazarecie, jak to miało miejsce na terenach sąsiednich (por. w. 23). Ale Jezus nie chce i nie może zgodzić się na tę logikę, ponieważ nie odpowiada ona planowi Bożemu: Bóg chce wiary, a oni chcą cudów, znaków; Bóg chce zbawić wszystkich, a oni chcą Mesjasza z korzyścią dla siebie. I by wyjaśnić logikę Boga, Jezus daje przykład dwóch wielkich proroków starożytnych Eliasza i Elizeusza, których Bóg posłał by leczyli i zbawili nie-Żydów, inne narody, które jednak zaufały Jego słowu.

W obliczu tej zachęty do otwarcia swoich serc na bezinteresowność i powszechność zbawienia, mieszkańcy Nazaretu buntują się, a nawet podejmują postawę agresywną, która przeradza się na gorsze do tego stopnia, że „porwali się z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry […] aby Go strącić” (w. 29). Zachwyt pierwszych chwili przerodził się w agresję, bunt przeciw Niemu.

Ta Ewangelia pokazuje nam, że publiczna posługa Jezusa rozpoczyna się od odrzucenia i groźby śmierci, paradoksalnie właśnie ze strony jego współrodaków. Jezus, żyjąc misją powierzoną mu przez Ojca, dobrze wie, że musi zmagać się z trudem, odrzuceniem, prześladowaniem i klęską. Jest to cena, jaką wczoraj, tak jak i dziś musi zapłacić każde autentyczne proroctwo. Surowe odrzucenie nie zniechęca jednak Jezusa ani nie zatrzymuje drogi i owocności jego proroczego działania. Idzie naprzód swoją drogą (por. w. 30), ufając w miłość Ojca.

Reklama

Także i dziś świat musi widzieć w uczniach Pana proroków, to znaczy ludzi odważnie i wytrwale odpowiadających na powołanie chrześcijańskie. Osoby, którzy podążają za „bodźcem” Ducha Świętego, posyłającego ich, aby głosili nadzieję i zbawienie ubogim i wykluczonym; osoby, które kierują się logiką wiary, a nie cudowności; osoby poświęcające się służbie wszystkim, bez przywilejów i wykluczeń. W kilku słowach: osoby, które otwierają się na akceptację w sobie woli Ojca i starają się wiernie ją świadczyć innym.

Prośmy Najświętszą Maryję Pannę, abyśmy wzrastali i podążali w tym samym zapale apostolskim o królestwo Boże, jaki ożywiał misję Jezusa.

 

KAI/ad

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę