Liczne klasztory, działające w regionie, w którym wystąpiło trzęsienie ziemi w Nepalu, stoją obecnie otworem dla wszystkich ofiar katastrofy
W Bandipur, odległym o 60 km od epicentrum, siostry zakonne udostępniły pomieszczenia klasztorne rodzinom, które na skutek kataklizmu straciły swoje domy.
Według informacji sióstr przekazanej austriackiej agencji katolickiej Kathpress, wielu mieszkańców Bandipur nocuje pod gołym niebem w obawie przed kolejnymi wstrząsami. Wszędzie, również w klasztorach, przygotowane zostały plany ewakuacji. W liczącym 30 tys. mieszkańców mieście, położonym na wysokości 1000 metrów n.p.m., całkowicie zrujnowane są 23 domy, a ich mieszkańcy znaleźli schronienie u katolickich zakonnic. Posiłki dla nich dostarcza lokalna administracja.
Na skutek silnego trzęsienia ziemi zniszczone zostały szlaki komunikacyjne, pozrywane mosty. W Bandipur i kilku innych częściach kraju już od wczoraj, choć z przerwami, jest prąd, działają telefony komórkowe oraz Internet. W dalszym ciągu brakuje dostępu do bieżącej wody.
Rząd Nepalu ogłosił stan wyjątkowy w kraju. Na razie na pięć dni zamknięto szkoły oraz urzędy. Zakonnice prowadzące szkołę mają nadzieję, że zostanie przesunięty termin centralnych egzaminów maturalnych wyznaczony na 3 maja. Wielu maturzystów pochodzi z Katmandu oraz innych regionów, które dotknęło trzęsienie ziemi.
Przeczytaj również
„Szczęściem w nieszczęściu” był fakt, że do trzęsienia ziemi doszło w sobotę, relacjonowały zakonnice z Bandipur. W chwili katastrofy w ich szkolnym internacie była tylko nieliczna grupka uczniów, gdyż maturzyści mieli akurat krótkie ferie przed przystąpieniem do matury.
W Gorkha, gdzie znajdowało się epicentrum kataklizmu, zniszczonych jest 80 proc. budynków. O rzeczywistej sytuacji niewiele wiadomo, gdyż ciągle powtarzające się wstrząsy wtórne potęgują chaos i panikę.
Trzęsienie ziemi o sile 7,9 stopnia w skali Richtera, jakie wystąpiło w południe 25 kwietnia, było najcięższym od ponad 80 lat w regionie Nepalu. Według najnowszych danych zginęło 3218 osób, a 6538 odniosło rany. Ponadto potwierdzono śmierć 18 osób u stóp Mount Everestu, gdzie wstrząsy wywołały lawinę, kolejne 61 zginęło w Indiach i 20 w Tybecie.
Z milionowego Katmandu – stolicy kraju – uciekają setki osób. Drogi wyjazdowe są pełne ludzi, którzy próbują zatrzymać autobus lub złapać okazję.
Noc z niedzieli na poniedziałek dziesiątki tysięcy ludzi spędziły pod gołym niebem – w parkach, na placach lub na polu golfowym – gdyż zostały pozbawione dachu nad głową lub bały się wstrząsów wtórnych. Na zewnątrz noc spędziło także wielu chorych i rannych. ONZ podaje, że szpitale są przepełnione, kończą się leki i miejsce do przechowywania zwłok. Chirurdzy musieli przeprowadzać operacje na parkingach – pisze AFP.
ts / Katmandu