Nasze projekty

Co dalej z małym Alfiem?

Sąd w Londynie ogłosił 16 kwietnia kolejny wyrok w sprawie Alfiego Evansa, 2-letniego chłopczyka z Liverpoolu, cierpiącego od kilku miesięcy na poważną chorobę mózgu niewyjaśnionego pochodzenia. Nie zgodził się na zabranie go przez rodziców ze szpitala Alder Hey w Liverpoolu do kliniki Dzieciątka Jezus w Rzymie, która chce przejąć opiekę nad chłopcem. Według sędziów "byłoby to bezcelowe i ryzykowne".

FOT. Alfies Army Official Facebook

To jedna ze spraw, o których kolejny raz wspomniał papież Franciszek.

10 dni wcześniej papież Franciszek napisał na Twitterze, że modli się za chłopca i jego rodzinę, zaś na zakończenie niedzielnej modlitwy Regina Coeli 15 kwietnia ponowił to zapewnienie, przypominając jednocześnie podobny przypadek z Francji, dotyczący jednak dorosłego Vincenta Lamberta. Mówił: „Powierzam waszym modlitwom ludzi takich jak Vincent Lambert we Francji i mały Alfie Evans w Anglii oraz innych w różnych krajach, którzy żyją – czasem przez długi czas – w stanie poważnej choroby, medycznie wspomagani w zakresie podstawowych potrzeb. Są to delikatne, bardzo bolesne i złożone sytuacje. Dlatego módlmy się, aby każdy pacjent był zawsze szanowany w swojej godności i traktowany w sposób właściwy dla jego stanu, za zgodą członków rodziny, lekarzy i innych pracowników służby zdrowia, z wielkim szacunkiem dla życia”. Ostatnie słowa o szacunku dla życia dodał spontanicznie od siebie.

Oświadczenie w tej sprawie wydał również abp Vincent Paglia przewodniczący Papieskiej Akademii Życia. Napisał, że „historia małego Alfiego Evansa z Liverpoolu, jego młodych rodziców, Toma i Kate, oraz wszystkich ludzi, którzy przez te długie i bolesne miesiące choroby pracowali na różne sposoby dla dobra tego dziecka, w ostatnich dniach rozwinęła się w straszliwe i tragiczne skutki.  Modlę się za niego i za osoby zaangażowane, i wzywam wszystkich, aby przyłączyli się do tej intencji przed Panem życia. Mam głęboką nadzieję, że dialog i współpracę mogą zostać ponownie otwarte między rodzicami, którzy, co zrozumiałe, są zdruzgotani przez cierpienie, a władzami szpitala, w którym Alfie był leczony do tej pory, aby razem mogli szukać pełnego dobra chłopca. Troska o jego życie nie może sprowadzać się do sporu prawnego! Alfie nie może zostać porzucony. Alfie musi być kochany, podobnie jak jego rodzice, aż do końca!”.

Reklama

W poniedziałek 16 kwietnia od rana pod szpitalem Alder Hey w Liverpoolu zbierali się liczni członkowie „Armi Alfiego”, którzy protestują przeciwko decydowaniu o życiu chłopca przez szpital i lekarzy, zamiast rodziców. O losach chłopca kolejny raz zdecydował jednak sąd. Rozwiał nadzieje rodziców związane z przewiezieniem syna do Rzymu, do kliniki Dzieciątka Jezus. 

Chłopiec cierpi od kilu miesięcy na niezidentyfikowaną chorobę mózgu nieznanego pochodzenia. Nie jest obecnie w stanie samodzielnie jeść i oddychać, wszystko robi za niego aparatura, do której jest podłączony. Z powodu niemożliwości diagnostyki i ustalenia sposobu leczenia lekarze nazywają tę terapię „uporczywą” i chcą pozwolić chłopcu umrzeć, odłączając go od niej. Rodzie zaś powołują się na badania, według których chłopiec obecnie nie odczuwa bólu, więc podtrzymywanie jego życia nie przynosi mu cierpienia. Odwoływali się od decyzji medyków w kolejnych sądach, w tym w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, jednak wszystkie instancje podtrzymywały prawo lekarzy do zaprzestania terapii. Co ciekawe, według ich interpretacji wyroku sądu rodzice nie mają również prawa zabrać chłopca do innego szpitala. Obecna rozprawa ma rozstrzygnąć tę kwestię. Według prawnika reprezentującego rodziców Alfiego to ograniczanie jego swobód obywatelskich, ponieważ wszystko jest już przygotowane do bezpiecznego transportu chłopca do Rzymu.

Jego rodzice relacjonują na bieżąco w mediach społecznościowych stan zdrowia syna. Piszą, że po odłączeniach od aparatury potrafi samodzielnie oddychać, ziewać, ssać smoczek, przeciągać się, reaguje na łaskotki oraz przyspiesza mu tętno, gdy słyszy, jak ktoś się do niego zwraca. „Alfie NIE umiera, ma się coraz lepiej i jest bezwzględnym WOJOWNIKIEM! Trzymałam dzisiaj jego rękę i patrzyłam w jego oczy, widziałam w nim życie!! – napisała 6 kwietnia na Instagramie jego mama, wklejając kolejne zdjęcie synka. 

Reklama

Sprawę chłopca skomentował dla Stacji7 teolog-moralista i bioetyk ks. dr hab Piotr Kieniewicz>>

 

 

Reklama

 

 

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę