Przygotowanie Kościoła w Polsce do rocznicy 1000-lecia chrztu było - w ocenie wybitnego teologa o. prof. Jacka Salija OP - największą zasługą Prymasa Stefana Wyszyńskiego. 28 stycznia w warszawskiej Archikatedrze modlono się o owoce beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia.
Modlitwa o owoce beatyfikacji
28 dzień miesiąca to od lat dzień modlitwy przy grobie kard. Stefana Wyszyńskiego w stołecznej Archikatedrze. Początkowo modlono się o jego beatyfikację, a od listopada 2019 roku każdego 28. dnia miesiąca ma miejsce przygotowanie pastoralne i modlitwa o owoce beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia.
Pierwsza w 2021 roku modlitwa odbyła się 28 stycznia w archikatedrze warszawskiej. Mszy świętej przewodniczył pomocniczy biskup warszawski Michał Janocha, a kazanie wygłosił o. prof. Jacek Salij, dominikanin.
Mówiąc o największej zasłudze Prymasa o. Jacek Salij przypomniał, że pomysł Wielkiej Nowenny dojrzewał na modlitwie Prymasa, w czasie jego uwięzienia. Uroczysta inauguracja przygotowań do Milenium Chrztu miała miejsce 26 sierpnia 1956 r., gdy złożone zostały Śluby Jasnogórskie. Też wtedy byłem na Jasnej Górze i uczestniczyłem w tym wiekopomnym wydarzeniu, wśród miliona ludzi – wspominał dziś prawie 79-letni nestor polskiej teologii. Opowiadał, że właśnie wtedy zaczęły się wielkie, dziewięcioletnie rekolekcje narodowe. To dzisiaj jest nie do wyobrażenia, że dzień po dniu, przez 9 lat, kilka a nawet kilkanaście tysięcy ludzi uczestniczyło w tych rekolekcjach. Cały naród! – podkreślił kaznodzieja.
„Czy nie dałoby się tego Prymasa Wyszyńskiego uciszyć?”
Teolog przypomniał też, że Prymas Wyszyński doznawał wielu cierpień ze względu na dobro Kościoła. W ówczesnej prasie – co można dziś sprawdzić w bibliotekach lub internecie – był przedstawiany jako “kompletny głupiec i ten, który szkodzi nie tylko polskiemu narodowi, ale Kościołowi. Przeciwstawiano go papieżowi Janowi XXIII. Warto to sobie uświadomić, że powinniśmy mieć więcej roztropności i zbyt łatwo nie przyłączać się do pochopnych potępień czy to Episkopatu czy duchowieństwa. Księdzem zostałem w roku 1966 i doskonale pamiętam, jak ludzie głęboko wierzący mówili wtedy kalkami z języka komunistów: “Czy nie dałoby się tego Prymasa Wyszyńskiego uciszyć? Ile on szkody przynosi Kościołowi? Jak on kompletnie nie rozumie ducha Soboru!” – mówił o. Salij OP.
Dominikanin wyraził nadzieję, że kiedy beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego zostanie ogłoszona, to odnowi się nasza wdzięczność za to, co Prymas Wyszyński zrobił dla Kościoła i naszego narodu. Mówił też o typowej dla Prymasa Wyszyńskiego postawie wiary, że „Chrystus już zwyciężył, a Matka Boża jest naturalną gwarantką tego, że Kościół wyjdzie zwycięsko z wszelkich opresji”.
Przeczytaj również
Beatyfikacja odnowi wdzięczność
Nie wolno nam czekać na lepsze czasy. Dzisiaj jesteśmy wezwani do służby ludowi Bożemu, głoszenia Ewangelii i sprawowania świętych sakramentów. To była szalenie ważna cecha pasterzowania Prymasa Wyszyńskiego, że wiedział, iż w tej oto sytuacji – chociaż tak trudnej – po prostu jest powołany, by swoje powinności pasterskie pełnić jak najlepiej – mówił o. Salij OP.
Prymas wiedział, że z chwilą odcięcia go od ludu Bożego nie przestał być jego pasterzem. Wiedział, że zadaniem biskupa jest dać świadectwo Jezusowi, tak samo w okowach więzienia jak poprzez głoszenie na ambonie i sprawowanie sakramentów – zaznaczył kaznodzieja.
Bp Michał Janocha dziękując o. Salijowi OP za „słowa płynące z głębi serca, mądrości i własnego doświadczenia”, podkreślił, że ukazał on kard. Stefana Wyszyńskiego jako postać profetyczną. To była wielka lekcja nie tylko przeszłości, ale i teraźniejszości – stwierdził. Po Mszy świętej – jak co miesiąc – uczestnicy liturgii modlili się przy sarkofagu kard. Stefana Wyszyńskiego o owoce jego beatyfikacji.
awo, os, archwwa.pl/Stacja7