Nasze projekty

Nietypowa kolęda w Piłce

Koronawirus uniemożliwił przeprowadzenie tradycyjnych odwiedzin kolędowych, które zwykle rozpoczynają się tuż po Bożym Narodzeniu. Ks. Daniel Wachowiak, proboszcz niewielkiej parafii w Piłce, znalazł jednak rozwiązanie, żeby móc odwiedzić swoich parafian.

Parafia w Piłce należy do archidiecezji poznańskiej. Decyzją arcybiskupa tradycyjna kolęda została tam odwołana, zamiast niej w parafiach mają być odprawiane msze za mieszkańców poszczególnych ulic. Proboszcz, posłuszny tym rozporządzeniom, zaprasza swoich parafian na msze, ale oprócz tego postanowił, że kolęda odbędzie się w takim wymiarze, jak to możliwe – skoro nie może wejść do domów, to spotka się z mieszkańcami na podwórkach ich domów. Dziś po przedpołudniowej Eucharystii, w której uczestniczyły rodziny z dzisiejszej trasy kolędowej, rozpoczął odwiedziny duszpasterskie.

– Twarz mi się uśmiechnęła, ponieważ już przed pierwszym domem zobaczyłem wystawiony stolik, nakryty białym obrusem, na nim krzyż, świece i woda święcona – cieszy się kapłan. – W ogłoszeniach parafialnych powiedziałem, że można się w taki sposób przygotować, stworzyć przestrzeń do wspólnej modlitwy i wszystkie rodziny to zrobiły –był to dla mnie przesympatyczny widok.

Domy w wiejskiej parafii są często oddalone od siebie, dlatego kapłan podjeżdża do nich samochodem. – Kiedy się zbliżałem, dawałem znak klaksonem, ale rodzina najczęściej czuwała w oknie, czekając na mój przyjazd. Wychodzili do stolika, modliliśmy się, krótka pogawędka i… jechałem dalej, bo z powodu zimna te wizyty nie mogły trwać zbyt długo.

Reklama

Reklama

Właśnie niską temperaturę ks. Daniel uważa za największą wadę niezwykłej kolędy. Planuje, że w kolejne dni ubierze się cieplej, żeby zimno nie utrudniało mu spotkań z parafianami.

Leżąca w sercu Puszczy Noteckiej parafia w Piłce, choć liczebnie niewielka – tworzy ją nieco ponad 1100 parafian – jest bardzo rozległa. Wiele domów jest rozsianych po lasach. Kiedy ks. Wachowiak jedzie asfaltem ze swojego kościoła parafialnego do kościoła filialnego, pokonuje 16 kilometrów!

– Nie da się porównać kolędy w mieście z tą odbywającą się na wsi – dzieli się ks. Daniel, który przez kilka lat pracował w poznańskich, wielkomiejskich parafiach. – W mieście jest dużo anonimowości, rozmowy są często bardzo powierzchowne. Inaczej, jeśli trafia się do osób zaangażowanych w grupy parafialne, ale dla pozostałych ksiądz jest obcą osobą. Na wsi jest inaczej – jestem tu proboszczem od dwóch lat i znam już wszystkich parafian, także tych, którzy nie chodzą do kościoła. O nich się martwię, ale na kolędzie takich tematów nie poruszam, w innym czasie swoimi kanałami staram się dać im znać, że się o nich troszczę. A kolęda to bardzo serdeczne spotkania, bo przez te dwa lata nawiązaliśmy już relacje z mieszkańcami mojej parafii.

Największa pasterka w Polsce

Nie tylko pilecka kolęda jest w tym roku wyjątkowa – ks. Wachowiak zdecydował się również na oryginalną formę pasterki, którą sprawował z balkonu plebanii. – Zwykle odprawiałem dwie pasterki, jedną w kościele głównym a drugą w filii i na obu były kościoły wypełnione ludźmi. W tym roku pasterka była jedna, o godzinie 21:00. Zgromadziło się na niej prawie 500 osób – ponad 40% oficjalnych parafian! Nie wiem, czy to nie była największa pasterka w Polsce, bo wszędzie są limity, a u nas – ponieważ pasterka odbywała się na otwartej przestrzeni – nie było limitu wiernych – uśmiecha się proboszcz.

ah, Stacja7

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę