Jeden z nas
Chrystus, dzięki temu, iż stał się człowiekiem, rozumie, jak trudno jest czasem słuchać Boga
Jest pewna stara chrześcijańska opowieść nawiązująca do narodzin Jezusa, ale mocno odbiegająca od tego, do czego w tym okołoświątecznym czasie przywykliśmy. Przekazuje ona bardzo ważną prawdę o Bogu i człowieku. To opowieść o tym, dlaczego Lucyfer, jeden z najważniejszych aniołów, zbuntował się przeciw Bogu.
Bóg na początku dziejów ukazał aniołom przyszłe losy świata. Aniołowie ujrzeli w wizji moment, w którym kłaniają się i służą człowiekowi, a dokładnie Synowi Bożemu, który rodzi się jako człowiek. Lucyfer nie mógł tego znieść. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego Bóg wciela się w tak niedoskonały byt – cielesny, błądzący, śmiertelny. Poczuł zazdrość. „Nie! Nie będę służył komuś takiemu” – powiedział więc Bogu. Został za to skazany na potępienie. Hildegarda z Bingen, średniowieczna mistyczka, a od niedawna Doktor Kościoła, twierdziła, że inni aniołowie również patrzyli na człowieka z pogardą, koniec końców podjęli jednak inną niż Lucyfer decyzję: postanowili, że „będą kochać to, co ukochał Ojciec”.
Dlaczego człowiek cieszy się takimi względami Boga? Dlaczego Bóg tak go ceni? Może właśnie z powodu naszych „wad”.
Przeczytaj również
Nasze życie to nie sielanka – chyba nikogo nie trzeba o tym przekonywać. Częściej przypomina grecką tragedię: nieustanne wybieranie, zmaganie się z wątpliwościami, podejmowanie decyzji mniej lub bardziej wiążących, z których żadna nie wydaje się dobra. Codzienne upadki i wzloty. Aniołowie mają chyba łatwiej: widzą lepiej niż my, co stoi za konkretnymi wyborami, łatwiej im więc je podejmować, łatwiej słuchać Boga. My musimy zmagać się z pokusami i słabościami, z własną bezradnością, z bólem utraty kogoś bliskiego, z rozpaczą… Nasza egzystencja jest o wiele bardziej dramatyczna. I być może za ten nieustanny bój Bóg nas tak ceni; za to, że podnosimy się z kolejnych upadków, i za to, że poszukujemy prawdy i dobra, choć niezbyt wyraźnie je widzimy. Może właśnie dlatego aniołowie mają nam służyć, tak jak służą Bogu?
Szatan myśli racjonalnie: „Po co wręczać skarb komuś, kto i tak będzie go marnował i kto nie jest nawet w stanie poznać jego wartości?”. Nieustannie stara się udowodnić Bogu, że ma rację – dlatego nas kusi. Bóg z kolei jest szalony, szalony z miłości. Z miłości Ojca zrodził się Syn Boży, z miłości ich obu – Duch Święty. Z miłości Boga powstał świat i człowiek, z miłości Syn Boży stał się człowiekiem i z miłości za człowieka umarł.
Bóg urodził się jako człowiek, by spróbować, jak to jest być kimś, z kogo śmieją się Jego słudzy. By spróbować, jak to jest zmagać się z życiem, cieszyć się bliskością i jednocześnie cierpieć z powodu straty, pracować i odpoczywać, doświadczać głodu i ucztować, być uwielbianym i odrzuconym. By dowiedzieć się, jak to jest szukać Boga.
Ojciec Augustyn Jankowski, nieżyjący już benedyktyn i wybitny biblista, tłumacz Apokalipsy powiedział kiedyś, że Chrystus, dzięki temu, iż stał się człowiekiem, rozumie, jak trudno jest czasem słuchać Boga. Można więc mieć nadzieję, że kiedy nadejdzie dzień sądu, Chrystus będzie nie tylko groźnym sędzią, ale też naszym obrońcą. Przecież wciąż jest jednym z nas.