Nasze projekty

Świąteczna samotność?

Pewnie są ludzie, którzy odczuwają ulgę na myśl, że świętowanie nie będzie pasmem posiłków przy stole pełnym bliższych i dalszych krewnych, z którymi relacje wyglądają różnie. Dla wielu jednak ograniczenia związane z pandemią wymuszą w tym czasie samotność. Czy rzeczywiście to będą najgorsze święta w historii?

Reklama

Kiedy odpychamy od siebie swój lęk i smutek i zamykamy im przed nosem drzwi naszego serca i głowy, one wcale sobie nie idą. Czekają za drzwiami jak niewpuszczeni do środka goście. Smutek staje się jeszcze bardziej smutny, a lęk – jeszcze większy i bardziej przerażony. Jeśli nie chcemy przeżyć świąt pełnych osamotnienia, potrzebujemy otworzyć drzwi najpierw wszystkim uczuciom i sprawdzić, o czym chcą nam opowiedzieć. Zrobić smutkowi herbatę z imbirem i opłakać razem z nim to, za czym tęsknimy, a czego w tym roku nie będzie.

Lęki i tęsknoty. Tu liczy się konkret

Lękowi możemy spojrzeć w oczy i poprosić, by opowiedział, czego konkretnie się obawia. Możemy to sobie zapisać, bo lęk jest znacznie większy, gdy przypomina bezkształtną chmurę „wszystkiego”. Zmniejsza się, gdy pytamy o konkrety. Mając je, łatwiej sprawdzić, na ile scenariusz, którego się obawiamy, jest realny. Przypomnieć sobie, czy kiedyś już było podobnie i co nam wtedy pomogło albo czego zabrakło. I w końcu – możemy poszukać odpowiedzi na pytanie, czego potrzebujemy albo o co możemy zadbać, by te najgorsze opcje nie miały miejsca.

Kolejny gość, którego możemy zaprosić do końcówki Adwentu i świąt – to mała dziewczynka albo mały chłopiec, którymi sami byliśmy. Zapytać ich, za czym tęsknili. Co lubili najbardziej. Co zapamiętali. Co było tęsknotą niespełnioną. To wszystko jest ważne, bo może nam podpowiadać rozwiązania, jak zaopiekować się sobą w tym czasie.

Reklama

I wreszcie dobrze, by spotkać się także z tą dorosłą/dorosłym mną. Tym, który ma dostęp do pomysłów i rozwiązań. Ta dorosła część nas zna swoje ulubione świąteczne rytuały i umie odpowiedzieć na pytanie, bez czego nie da się świętować. Co jest najważniejsze.

Możemy zapytać też twórczej, spontanicznej części własnego wnętrza, co nam podpowie na obecne ograniczenia. Nie możemy się spotkać ze wszystkimi twarzą w twarz – ale może istnieje sposób, by spotkać się z kimkolwiek bliskim? Jeśli nie jest to możliwe przy stole, to może dałoby się pójść na wigilijny spacer?

Reklama

Samotnym można być także przy stole pełnym ludzi

Jak mówią neurobiolodzy i terapeuci, kontakt społeczny to najwyższa ewolucyjnie strategia na radzenie sobie z trudnymi przeżyciami, stresem i napięciem. Ulgę przynosi już powiedzenie: „Jest mi smutno” komuś, kto nas usłyszy. Bywamy samotni często nie dlatego, że fizycznie nie ma obok nas nikogo, ale gdy w relacjach, jakie tworzymy, nie czujemy się widziani ani słyszani.

Czasem nadajemy pod zły adres i z tego wynika poczucie osamotnienia. Niekiedy jednak w relacjach, jakie mamy, nie ujawniamy niczego naprawdę ważnego o sobie i pozostajemy zamkniętą książką. Gdy nasze ochrony mówią nam, że możemy dzielić z bliskimi ludźmi tylko ładne i powierzchowne historie, to ważna część naszego wnętrza pozostaje schowana, zamknięta i samotna.

Bywa też i odwrotnie – że czujemy się osamotnieni, bo nie widzimy ludzi wokół. I zalewamy ich swoim smutkiem i lękiem, z którymi nie spotkaliśmy się najpierw sami. Wtedy także bliskość się nie zadziewa, bo ona jest wymianą.

Reklama

Może więc najbliższe święta mogą stać się wyjątkowe, gdy bliskość – niezależnie od ilości ludzi, z którymi zasiądziemy do stołu – stanie się możliwa w naszym życiu bardziej niż do tej pory. Może jest ktoś, komu chcemy powiedzieć coś ważnego o sobie albo zdecydujemy się na dawno odkładany telefon. Może na wideoczacie z rodziną pokierujemy rozmową tak, by nie skończyła się omówieniem menu i narzekaniem na cały świat, ale sprawdzeniem, jak kto naprawdę się czuje. Co czuje. Na co ma nadzieję.

Zabierz miejsce kupowaniu, gotowaniu, wymiataniu kątów

Możemy napełnić nasze kubeczki bliskością, mówiąc komuś: „jesteś dla mnie ważny”, „dziękuję ci za twoją obecność w moim życiu”, „na zawsze zapamiętam to, jak mi powiedziałeś…”, „tęsknię za tobą”, „mam na sobie sweter, który dostałam od ciebie”. Tę listę ważnych ludzi i słów możemy przygotować przed świętami, zabierając trochę miejsca kupowaniu, gotowaniu, wymiataniu kątów. Bo co z tego, że będą czyste, jeśli będą także puste.

Im bardziej obniża się nastrój, tym więcej potrzebujemy okazać sobie serca. Dlatego warto też otoczyć siebie opieką w postaci miłych drobiazgów. Kawa, ciepły koc, muzyka, książka, film, kot śpiący w nogach. Nie odmawiajmy sobie pomocy, gdy jest nam trudno.

Jeśli spotkamy się z tymi wszystkimi częściami – trudnymi uczuciami, małym dzieckiem w nas, potrzebami i rytuałami, i zwłaszcza potrzebą bliskości z kimś drugim – może przekonamy się, że nie żyjemy w próżni. Że wokół nas i w nas samych jest serdeczna sieć więzi. Jeśli zaś pozwolimy zobaczyć się Temu, którego narodziny świętujemy w tym czasie, a który widzi nas ze wszystkim, co przeżywamy, możemy doświadczyć obecności, która nas dotyka i jest z nami także tam, gdzie nikt do tej pory nie wszedł. I nikt nas tak intymnie nie spotkał.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę