Kard. Ryś: „Synod ma być wdrażany w praktycznym działaniu. Nie ma innej drogi”
"Każda funkcja w Kościele, która nie wymaga święceń, może być powierzona osobie świeckiej; mężczyźnie lub kobiecie" – mówi KAI kard. Grzegorz Ryś, podsumowując wyniki zakończonego w Rzymie Synodu Biskupów.
Kardynał Grzegorz Ryś w rozmowie z KAI wyjaśnia co proponuje Dokument Końcowy Synodu. Propozycje reformy dotyczą nie tyle zmiany doktryny, co sposobu funkcjonowania Kościoła w kierunku budowania wspólnoty, zwiększenia udziału świeckich w procesie podejmowania decyzji i w pracy apostolskiej, a także większej przejrzystości i transparentności kościelnych struktur. Wyjaśnia też rolę jaką Synod przyznaje kobietom.
Marcin Przeciszewski, KAI: Obrady ostatniej sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów o synodalności zostały zakończone. Przypomnijmy na czym polegała metodologia pracy październikowego Zgromadzenia Synodu. Jak ją można najkrócej opisać?
Kardynał Grzegorz Ryś: Trzeba zacząć od rekolekcji, bo to jest absolutnie kluczowa sprawa. Obecna sesja synodu, podobnie jak poprzednia ta sprzed roku, zaczęła się od rekolekcji. Tym razem były one dwudniowe, a prowadzili je o. Timothy Radcliffe OP oraz Matka Ignatia Angelini. Synodalność może być budowana tylko w kontekście modlitwy i słuchania Słowa Bożego. Jeśli ten wymiar pominiemy, to nie będzie żadnej synodalności. Jeśli wyrzuci się tę perspektywę, to wtedy zostaniemy przy synodzie o synodalności jako sporze o władzę, kompetencje w Kościele.
Na drugim miejscu – jeśli chodzi o metodologię – wymieniłbym pracę w 12-osobowych grupach przy 39 okrągłych stolikach. Skład każdego stolika był różnorodny, zarówno pod względem pochodzenia narodowościowego, jak i określonego stanu w Kościele. Były więc osoby świeckie i konsekrowane, no i oczywiście biskupi i kardynałowie. Z reguły przy każdym stoliku obecny był także ktoś z tzw. delegatów braterskich, czyli z innych Kościołów chrześcijańskich. To ważne. W każdej z grup była też jedna osoba prowadząca, tak zwany facylitator. Każdy w dyskusji miał te same prawa i obowiązywał go ten sam czas wypowiedzi. Warto zaznaczyć, że 38 procent uczestników synodu stanowili „nie-biskupi”.
Czy grupy obradujące przy okrągłych stolikach były stałe, czy ich skład się zmieniał?
Przeczytaj również
Dwukrotnie się zmieniały. Czuwał nad tym Sekretariat Synodu.
Rozumiem, że czas pracy w grupach przeplatał się z obradami plenarnymi?
Praca w grupach na dany temat trwała zazwyczaj około dwóch dni, a później po wypracowaniu stanowisk w grupach, miały miejsce obrady plenarne, a po nich znów powrót do pracy w grupie dla sformułowania ostatecznej wypowiedzi na dany temat. Na plenarnych posiedzeniach zawsze był obecny Ojciec Święty. Przysiadał się do poszczególnych stolików, Przede wszystkim słuchał. Potem następowało przejście do następnego etapu prac.
ZOBACZ>>> Franciszek: Synod jest znakiem gotowości Kościoła do słuchania głosu Ducha Świętego
Jakie główne tematy dominowały podczas obrad?
Tematy wynikały z Instrumentum laboris pt: „Jak być synodalnym Kościołem misyjnym?”. Jak wiemy, zawierało ono wstęp, trzy duże rozdziały i zakończenie. Pierwsze dwa czy trzy dni naszych rozmów nawiązywały do wstępu, mówiącego o fundamentach synodalności, a potem omawialiśmy tematy wskazywane w poszczególnych rozdziałach. Pierwszy blok tematyczny dotyczył relacji, budowania wspólnoty. Drugi dotyczył w dużej mierze rozeznawania w Kościele, które – jak stwierdza Instrumentum: „prowadzi do rozwoju partycypacyjnych sposobów podejmowania decyzji, z poszanowaniem różnych ról, wsparciem dla transparentności i rozliczalności z przyjętych zobowiązań”. Trzeci etap dotyczył, generalnie rzecz biorąc, misji. Ostatnia część pracy poświęcona została formułowaniu dokumentu końcowego i głosowaniu jego poszczególnych punktów.
Była mowa ponadto o powołanych wcześniej przez Papieża dziesięciu grupach studyjnych, które mają zadanie pogłębienia od strony teologicznej niektórych wybranych problemów?
Nawet było ich nie 10, lecz 11. Każda z tych grup – powołanych po ubiegłorocznej pierwszej sesji Synodu Biskupów – została poświęcona szczegółowym tematom, m.in.: relacji biskupa do życia konsekrowanego, do wspólnot, charyzmatycznych stowarzyszeń. Jest grupa poświęcona formacji biskupa i kwalifikacjom biskupów, też sposobom wyboru biskupa. Jest grupa poświęcona misji w świecie cyfrowym, działaniu przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, czyli nuncjuszy. Jest grupa, która zajmuje się rolą kobiet w Kościele, czy wreszcie grupa poświęcona metodologii rozeznawania kontrowersyjnych problemów doktrynalnych, duszpasterskich i etycznych. Grupy te wspomaga Komisja Kanoniczna, powołana w porozumieniu z Dykasterią ds. Tekstów Prawnych, zaś nad synodalną metodą ich prac czuwa Sekretariat Generalny Synodu Biskupów.
Z kolei Sympozjum Konferencji Biskupich Afryki i Madagaskaru powierzono rozeznanie kwestii duszpasterskiego towarzyszenia osobom, żyjącym w małżeństwach poligamicznych.
Czy te grupy przedstawiły na forum Synodu sprawozdania ze swoich dotychczasowych prac?
Każda z tych grup na zebraniach ogólnych przedstawiła efekt swych dotychczasowych prac. Poza tym przez dwa dni każdy z uczestników Synodu mógł się spotkać z przedstawicielami tej grupy, której tematyka go najbardziej interesuje. Dość liczne spotkanie miało miejsce z kardynałem Fernandezem, który przewodniczy zespołowi pracującemu nad pozycją kobiety w Kościele.
Zespoły te nadal będą pracować. Do czerwca 2025 r. zasadniczo mają one przedstawić wyniki swych prac. Ojciec Święty powiedział, że nie wyznacza jakiegoś szczególnego terminu, gdyż chodzi o to, żeby to co mają zrobić, zrobiły dobrze, a nie po łebkach. A ponieważ oświadczył, że nie zamierza pisać posynodalnej adhortacji, to kiedy grupy te zakończą pracę i przedstawią Papieżowi ich wyniki, stanowić to będzie dla niego inspirację, by ją przełożyć na jakieś konkretne decyzje.
ZOBACZ>>> Franciszek zdecydował, że nie będzie adhortacji po synodzie. „Wystarczy dokument końcowy”
Ojciec Święty zapowiedział, że nie będzie pisał adhortacji. W związku z tym pojawia się pytanie jaką rangę ma Dokument Końcowy Synodu? Przy poprzednich synodach dokument końcowy był wyłącznie zbiorem opinii, przekazywanych papieżowi. Jak dziś można zdefiniować jego znaczenie?
Tak jak to zdefiniował Ojciec Święty, który zaraz po głosowaniach i po przyjęciu dokumentu drogą głosowania przez uczestników Synodu oświadczył, że go aprobuje i podpisuje. Oznacza to, że uznał ten dokument za swój i jest on obowiązujący. Teraz jest to dokument, wedle którego Kościoły lokalne na poszczególnych kontynentach i w poszczególnych krajach powinny układać swoją pracę przez najbliższy czas. Pokazuje on synodalny styl funkcjonowania, pewną kulturę bycia Kościołem. Jest w nim cały szereg bardzo konkretnych wezwań – czyli swego rodzaju mapa drogowa.
W „sercu synodalności”, tak jak w sercu Kościoła, jest doświadczenie wiary, to znaczy spotkania Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego i żyjącego. Do tego spotkania nie dochodzi się w sposób indywidualistyczny, ale we wspólnocie.
Przejdźmy więc do zarysowania głównych szlaków tej mapy drogowej. Pierwszy rozdział Dokumentu Końcowego dotyczy synodalności. Jak ją należy definiować po zakończonym synodzie, aby dla wszystkich była ona jasna i zrozumiała? Mówimy o Kościele synodalnym, to znaczy o konkretnie jakim?
W Dokumencie Końcowym jest zapis, który mówi o trzech wymiarach synodalności. Pierwszym jest wspólnotowy styl myślenia, działania i rozeznawania w Kościele. Drugi wymiar dotyczy struktur kościelnych, które powinny działać w duchu synodalnym. A w trzecim chodzi o pewne wydarzenia, które miałyby charakter synodalny. Na przykład jest postulat, żeby synod diecezjalny był wydarzeniem cyklicznym, a nie odkładanym w nieskończoność, raz na ileś lat. Wyraźnie jest mowa o tym by synod był regularnie odbywającym się wydarzeniem w życiu diecezji czy metropolii.
Ale najważniejsze w tym rozdziale jest ukazanie duchowego wymiaru pracy synodalnej. W „sercu synodalności”, tak jak w sercu Kościoła, jest doświadczenie wiary, to znaczy spotkania Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego i żyjącego. Do tego spotkania nie dochodzi się w sposób indywidualistyczny, ale we wspólnocie. I to jest myśl, którą Synod chce nam podpowiedzieć: żeby w pełni spotkać Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego potrzebujemy siebie nawzajem, czyli wspólnoty. Punktem wyjścia są zaczerpnięte z Ewangelii św. Jana perykopy dotyczące spotkań uczniów ze Zmartwychwstałym, tzn. Żyjącym Panem. Widzimy tam grono osób. Jest Maria Magdalena, Jan i Piotr, którzy wzajemnie siebie potrzebują, żeby mogli to spotkanie w pełni zrozumieć i przeżyć. Dla nas początkiem tego spotkania jest chrzest, gdyż to chrzest wprowadza nas w wydarzenia paschalne Jezusa Chrystusa. Chrzest jest fundamentem naszego życia wiary.
Sakrament chrztu jest też podstawą myślenia o synodalności. On ustanawia równą godność wszystkich w Kościele, i to dzięki łasce chrztu jesteśmy posłani do uczestnictwa w misji Kościoła. A także powołani do współodpowiedzialności za tę misję.
Wiele miejsca Dokument Końcowy poświęca kwestii relacji i budowania więzi jako niezmiernie ważnego elementu życia Kościelnej wspólnoty, a także jej powołania w świecie. Pojawia się pojęcie „nawrócenia relacji”. Proszę rozwinąć ten wątek.
Raczej jest mowa o potrzebie „nawrócenia relacyjnego”. Chodzi o to, żeby tworzyć Kościół, który jest skupiony na osobie, a nie na strukturach, ideach czy innych bardzo ważnych „sprawach” – ale na osobie, Osobie Jezusa i osobie konkretnego człowieka. Ale do tego potrzeba nawrócenia, z którym zazwyczaj mamy kłopot.
Dobrze ukazała to w swym wykładzie na synodzie znana benedyktynka Matka Maria Ignazia Angelini, nawiązując do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Mówiła, że kapłan i lewita mają w swoim polu widzenia na pierwszym miejscu świątynię, kult i czystość rytualną. Natomiast Samarytanin ma w swym polu widzenia osobę pobitego, cierpiącego człowieka. Cechuje go nastawienie na relację z tą konkretną osobą. I ta relacja czyni go z obcego, bliskim tego człowieka. Wiemy, że między Samarytanami a Żydami była duża wrogość, ale nastawienie na osobę gruntownie to zmienia.
Dokument Końcowy Synodu wskazuje też na potrzebę pewnych reform strukturalnych w Kościele, w jakim zakresie?
Oczywiście tak, ale musimy pamiętać, że prawdziwa reforma struktur w Kościele jest możliwa dopiero po nawróceniu duchowym. Bo inaczej – bez nawrócenia – z tych wszystkich struktur nic nie wynika. Synod mówi, że chodzi m. in. o to, by struktury w Kościele pozwalały wiernym uczestniczyć w procesie dochodzenia do decyzji. Dokument Końcowy wyraźnie rozróżnia proces dochodzenia do decyzji i proces podejmowania decyzji. O ile podejmują decyzję Ci, którzy są za nią bezpośrednio odpowiedzialni: papież, biskup, proboszcz, itd., to czym innym jest proces dochodzenia do decyzji, w czym może uczestniczyć każdy wierny.
Synod powinien być często powtarzalnym, regularnym a nie okazjonalnym wydarzeniem w diecezji. Ma on ułatwić nie tylko proces dochodzenia do decyzji, ale także przejrzystość i odpowiedzialność.
Jak więc w Kościele powinno to funkcjonować? Jak powinien przebiegać najpierw proces dochodzenia do decyzji, a później jej podejmowania?
Choćby poprzez różnorodne rady. W Dokumencie Końcowym znajdujemy zapis o obowiązkowości istnienia w parafiach i diecezjach tych wszystkich rad, które zostały zapisane w Kodeksie Prawa Kanonicznego i już dawno powinny funkcjonować. Ale odnosi się wrażenie – nie tylko w polskim Kościele – że do rzeczywistego funkcjonowania tych rad jest jeszcze bardzo daleko. W każdej parafii powinna działać rada duszpasterska i ekonomiczna, a na poziomie diecezji: rada duszpasterska, rada kapłańska i rada ekonomiczna. Synod podkreśla obowiązkowy charakter nie tylko istnienia, ale i rzeczywistego działania tych rad. W konsultacji z tymi radami powinny być wypracowywane decyzje. Dokument Końcowy postuluje znacznie szersze „uczestnictwo świeckich mężczyzn i kobiet w procesach kościelnego rozeznawania i we wszystkich fazach procesów decyzyjnych”. A także – jak czytamy: „szerszy dostęp świeckich mężczyzn i kobiet do odpowiedzialnych stanowisk w diecezjach i instytucjach kościelnych, w tym w seminariach, instytutach i wydziałach teologicznych”.
Postuluje się również, jak mówiłem, znacznie częstsze zwoływanie synodów na poziomie diecezji czy metropolii. Synod powinien być często powtarzalnym, regularnym a nie okazjonalnym wydarzeniem w diecezji. Ma on ułatwić nie tylko proces dochodzenia do decyzji, ale także przejrzystość i odpowiedzialność. Często zwoływany synod, powinien też być przestrzenią, gdzie biskup może złożyć swojemu Kościołowi sprawozdanie z tego, co sam robi i ku czemu prowadzi oraz jakie są owoce tych prac w diecezji.
Podkreślano, że biskup powinien być odpowiedzialny nie tylko wobec papieża i urzędów Stolicy Apostolskiej, ale wobec własnego Kościoła w bardzo przejrzysty sposób. Nie stoi to w sprzeczności z tym, że biskup ma prawo podejmować decyzje na własną odpowiedzialność, nawet inne niż te, które wynikają ze wspólnotowego rozeznania. Wtedy jednak powinien przedstawić racje, które za tym stoją.
Kto wchodzi w skład synodu diecezjalnego?
Biskupi, delegaci duchowieństwa i delegaci świeckich, tak jak na każdym synodzie.
A czy propozycja zwoływania częstych synodów diecezjalnych jest sięgnięciem do pewnej mądrości i dziedzictwa Kościołów wschodnich?
I tak, i nie. Wschodnie Kościoły mają co prawda stałą instytucję synodów, ale jest to wyłącznie zgromadzenie biskupów. A tu mamy poszerzenie rozumienia synodu. Zresztą Ojciec Święty mówił o tym w przemówieniu otwierającym pierwsze posiedzenie październikowego zgromadzenia. Tłumaczył, że synod, tak jak każda instytucja, podlega rozwojowi. I ten rozwój Franciszek widzi w taki sposób, by biskup rzeczywiście funkcjonował we własnym Kościele, a nie był z niego „wycięty” i wyizolowany.
A jakie są inne wnioski odnośnie do sposobu sprawowania posługi biskupiej?
Mówiąc o roli biskupa, Dokument Końcowy wskazuje przede wszystkim na posługę jedności, podobnie jak w przypadku posługi biskupa Rzymu, która jest rozumiana w kluczu jedności całego Kościoła, mimo całej jego ogromnej różnorodności. Podobnie biskup w diecezji ma być gwarantem jedności wewnątrz diecezji, jak i w odniesieniu do innych Kościołów lokalnych, z którymi sąsiaduje. To jest pierwsze zadanie, które podkreśla się mówiąc o posłudze biskupa.
Druga rola biskupa jest taka, że to właśnie biskup jako pasterz powinien być gwarantem, że każdy człowiek w Kościele – wraz ze swoimi darami, charyzmatami i swoim obszarem współodpowiedzialności – będzie traktowany w sposób podmiotowy. To biskup powinien wychodzić ku ludziom z zaproszeniem do współpracy, a nie – tak jak często bywa – żeby ludzie musieli się do niego dobijać. Biskup powinien inicjować rozeznawanie, co należałoby zrobić i jakie działania podjąć. W Dokumencie Końcowym podkreśla się wyraźnie ten moment odpowiedzialności. Wreszcie, podejmowane przez biskupa decyzje muszą podlegać sprawozdawczości i ocenie, w duchu przejrzystości. Dokument przypomina, że jest to szczególnie istotne tam, gdzie trzeba odbudować wiarygodność Kościoła. Dotyczy to jednak nie tylko kwestii wykorzystywania seksualnego czy finansów, ale również „stylu życia pasterzy, planów duszpasterskich, metod ewangelizacji”.
A czy dyskutowana była sprawa np. nuncjuszy, którzy są święceni na biskupów, ale de facto nie pełnią tej roli?
Posługa biskupa ma dwa wymiary działania i odpowiedzialności. Pierwszy to jego diecezja, a drugi polega na przynależności do kolegium Apostolskiego. Każdy biskup odpowiada za swój własny Kościół, ale odpowiada też za Kościół powszechny w jedności z kolegium Apostolskim (czyli wszystkimi biskupami) i z papieżem.
Wielki temat to rola i zaangażowanie ludzi świeckich. Przecież – jak Ksiądz Kardynał już zaznaczył – ich powołanie do udziału w misji Kościoła wynika z sakramentu chrztu, a nie z czyjegokolwiek nadania. Co tutaj wnosi Synod?
Świeccy są powołani do współodpowiedzialności za Kościół i do uczestnictwa w jego misji. Jest kilka wymiarów aktywności świeckich. Pierwszy i podstawowy, to zaangażowanie w świecie. Świeccy ludzie żyją w świecie, są w nim obecni i mają ten świat przekształcać w duchu Ewangelii. A drugim obszarem zaangażowania świeckich jest zaangażowanie wewnątrz wspólnoty Kościoła. Tutaj kluczowym słowem jest „posługa”. W Instrumentum laboris i w drafcie końcowego dokumentu pojawiło się pojęcie „posług chrzcielnych”. Myślę, że jest to celne, dobre określenie, by pokazać, że posługi te wynikają z chrztu, a nie są władzą delegowaną przez tych, co przyjęli sakrament święceń. Są to posługi lektora, akolity czy katechisty. Do tego dochodzą posługi nadzwyczajne, a wśród nich np. posługa nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej. Ale też mówi się o posługach, które nie wymagają ustanowienia w takim sensie, żeby były posługami na całe życie. Ktoś jest np. liderem wspólnoty, czy nawet parafii na terenach misyjnych, gdzie ksiądz się rzadko pojawia.
A obszar współodpowiedzialności świeckich za Kościół, który realizować się chyba powinien także w jakimś udziale w zarządzaniu Kościołem?
Mówiliśmy już o tym, mówiąc o radach działających na różnych poziomach kościelnego życia. Ale Synod idzie znacznie dalej. Postuluje możliwość pracy świeckich w urzędach kościelnych. Każda funkcja, która nie wymaga święceń, może być powierzona osobie świeckiej; mężczyźnie lub kobiecie.
Czy w tym kierunku Ksiądz Arcybiskup będzie szedł w Łodzi?
Nie po to byłem na Synodzie, żeby teraz nie słuchać jego wskazań…
Kolejny wielki temat jaki pojawił się w trakcie prac synodalnych, to kobiety… Czy będą święcone?
Najbardziej gorącym tematem była kwestia święceń diakonatu dla kobiet. Na ten temat w dokumencie synodalnym jest tylko jedno zdanie, które mówi, że nad tym pracuje komisja powołana przez Ojca Świętego, oraz że „kwestia dostępu kobiet do posługi diakonatu pozostaje otwarta”. Nie nadszedł jednak moment na podejmowanie jakichkolwiek decyzji w tym zakresie.
W Dokumencie Końcowym jest też podkreślone, że kobieta ma prawo pełnić wszelkie funkcje w Kościele, które nie wymagają święceń. Wszyscy sobie zdajemy z tego sprawę, że na razie, przynajmniej w wielu miejscach Kościoła tych funkcji kobiety nie pełnią, bo nie są do nich dopuszczane. Trzeba więc działać w tym kierunku, żeby mogły tę odpowiedzialność podejmować, jeśli tego chcą i jeśli tak odczytują swoje powołanie. Nie ma żadnych powodów, dla których nie mogłyby zostać do tego dopuszczone.
Synod ma być wdrażany w praktycznym działaniu. Nie ma innej drogi.
Znaczenie misji i jej wzmocnienie, to główny cel, jaki przed Synodem postawił papież Franciszek. Jak konkretnie ma się to dokonać? Trafne było przesłanie zawarte w homilii papieża z mszy wieńczącej synod, że Kościół musi „wstać i iść, a nie być zasiedziałym i pogrążonym w depresji”.
Misja to główne hasło pontyfikatu papieża Franciszka i wpisane w to pojęcie „uczeń-misjonarz”. Z tego Synodu wynikają dwie bardzo konkretne rzeczy. Pierwsza – zawarta w przemówieniu Ojca Świętego – że misja zaczyna się od postawy miłosierdzia. Jeśli nie ma miłosierdzia, to nie ma żadnej misji, tylko jakaś ideologia. A drugie, to wskazanie, żeby kierunki misji rozeznawać wspólnotowo, a potem wspólnotowo je realizować.
ZOBACZ TEŻ>>> Papież na zakończenie synodu: Kościół synodalny jest misyjny
Jak Synod o synodalności ma być teraz wdrażany? Chodzi mi przede wszystkim o Polskę, gdzie większość hierarchów, a także duchowieństwa jest mu co ..najmniej obojętna.
Synod ma być wdrażany w praktycznym działaniu. Nie ma innej drogi. Najpierw warto przeczytać ten dokument, wyznaczając sobie konkretne zalecenia do realizacji. Może to przełamać te liczne zastrzeżenia wobec Synodu, jakie często spotykamy. Jest to jakaś niezrozumiała podejrzliwość, chciałoby się powiedzieć, metodyczna.
Po prostu trzeba to robić, a przestać o tym gadać. A kiedy te postulaty zaczną być realizowane, wszyscy odkryją, że Kościół staje się dojrzalszy, piękniejszy i skuteczniejszy w misji.
W Dokumencie Końcowym jest też postulat, żeby przy konferencjach episkopatu powołać jakąś strukturę, czy niewielką komórkę, która nadzorowałaby proces implantacji synodu w diecezjach. Taka jednostka mogłaby też pomagać tym, którzy podejmują się takich działań oraz dokonywać na bieżąco ewaluacji.
Bardzo dobry pomysł. Za dwa tygodnie spotyka się polska Konferencja Episkopatu? Czy można oczekiwać takiej decyzji?
Jest to jest pytanie do arcybiskupa Tadeusza Wojdy, przewodniczącego episkopatu. Nie widziałem jeszcze programu zebrania plenarnego, ale rozumiem, że jednym z tematów powinien być synod i to co z niego wynika dla Kościoła w Polsce.
Marcin Przeciszewski (KAI)