9.02.2014
Dziś niedziela, dzień Pański zaczynamy śniadaniem i Mszą Św. Ludzi nie dużo, może około ¼ tego co zwykle. Jest ciszej niż zwykle, parafianie nie klaszczą i nie śpiewają tak, jak zwykle. Żadna Pani nie tańczy przy swej ulubionej piosence. Ja spotykam moje dzieciaki, których nie widziałam od tygodni (wszyscy gdzieś się chowaliśmy). Cieszy mnie to, że ich rodziny nie boją się wrócić do domów, wiele ludzi jeszcze nie wróciło z yaka (czyli „pola” w j. sango). W czasie tych zamieszek wszyscy spali na yaka, my misjonarze też tak spędziliśmy jedną noc, na ziemi pod gwiazdami. Po Mszy Św. piszę na facebooku, że zapowiada się spokojna niedziela i wtedy padają 2 lub 3 strzały. Po dłuższej chwili okazuje się, że APERDE polowali na świnię. Kolejne takie 3 strzały padły wieczorem około godz. 18, wtedy to nasi obrońcy miasta mieli zebranie i musieli się jakoś poinformować o tym…
Przeczytaj również
10.02.2014
Dziś pierwszy dzień spędziłam na misji bez alarmu i ewakuacji. Między krzątaniną domową padł tylko jeden strzał. Odkryłam też dziś dziurę po kuli w murze naszego kościoła. Zaraz za kościołem jest nasza misja, można powiedzieć, że te mury nas przed nią ochroniły. Pod wieczór dochodzą do nas wieści, iż dziś Antybalaka zaatakowali Selekowców, którzy przebywają nadal w Bang (7km od nas). Powiedziano nam, że walka jest zacięta, gdyż Seleka jest dobrze uzbrojona, a nasi się wycofują, ponieważ kończy im się amunicja. Wieści nie są najlepsze i obawiamy się najgorszego. Oby Seleka nie zaatakowała w drodze rewanżu naszego miasta…
Polecamy również poprzednią relację Eweliny Krasnowskiej: