Doonby. Każdy jest kimś” jest filmem nieschematycznym, który w zaskakujący sposób uświadamia wagę ludzkiego życia. Twórcy zrezygnowali z typowego sposobu przedstawienia dramatu aborcji, skupiając się na jej późniejszych konsekwencjach. Przemawiając do wyobraźni widzów, film pokazuje, w jaki sposób aborcja niszczy życie człowieka i jego przyszłość.
„Doonby. Każdy jest kimś” to historia tajemniczego wędrowca, który pojawia się w małym miasteczku w Teksasie. Jego obecność diametralnie zmienia życie wielu mieszkańców. Sam Doonby wydaje się być aniołem stróżem dla życiowych rozbitków zmagających się z rozmaitymi problemami. Pojawia się zawsze w odpowiednim momencie, by zapobiec kłótni, bójce a nawet w dramatycznych okolicznościach uratować życie ukochanej. To postać, która od początku wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów, czasami tak bardzo, że wydawać by się mogła nierzeczywista. A może zwykła uczciwość i bezinteresowna dobroć w zestawieniu ze współczesnym nihilizmem i moralnym zepsuciem zwyczajnie wydaje się czymś niezwykłym?
Zestawienie tych dwóch postaw jest wyraźnie zaakcentowane. Ale to nie jedyny walor filmu Petera Mackenzie. Na pochwałę zasługuje również dość oryginalna konwencja filmu, przypominająca westernowe historie o samotnym wędrowcu znikąd.
Przeczytaj również
Historia głównego bohatera jest pretekstem do wprowadzenia wątku o tematyce pro-life. Rzeczywista obecność Sama Doonby jest bowiem konsekwencją dramatycznego wyboru, jakiego dokonała wiele lat temu jego matka. Reżyser pozwala obu tym historiom trwać równolegle, by w dramatycznym zakończeniu ukazać prawdę przesłania o wartość każdego życia.
Film Petera Mackenzie zasługuje na uwagę z kilku powodów. Jako pełnometrażowy obraz z przesłaniem pro-life, z powodzeniem unika oczywistej dydaktyki, skłaniając się ku bardziej interesującemu z perspektywy kinowego widza schematowi alternatywnej historii. Pokazuje konsekwencje wyboru, jakim jest odebranie życia nienarodzonemu dziecku, uświadamiając przy tym, jak wiele zmienić może czyjaś obecność. To ważne przesłanie jest szczególnie potrzebne dzisiaj, kiedy moralny relatywizm często zagłusza głos sumienia, nie pozwalając dostrzec podstawowych, niezmiennych prawd dotyczących ludzkiego życia.