Nasze projekty
Fot. Louis/Pexels

Osobowość to talent, który dał ci Pan

Nasza osobowość może być dla innych bezcennym darem lub ciężkim krzyżem. Wszystko zależy od tego czy nasza samowiedza pozwala nam oddzielić ziarno od plew.

Reklama

„To że zaakceptujemy siebie wcale nie oznacza, że powinniśmy przestać próbować się poprawiać” stwierdziła kiedyś amerykańska pisarka Flannery O’Connor. W istocie, każde rozeznanie we własnej osobowości jest jednocześnie zobowiązaniem do duchowego rozwoju i wzrostu. Skoro bowiem wiemy, jacy jesteśmy, nie możemy już dłużej niewiedzą i błądzeniem usprawiedliwiać ciągle tych samych błędów, które popełniamy.

Twoja osobowość nie jest ani dobra, ani zła

Rzecz w tym, że „wrodzona” osobowość, którą mamy sama w sobie nie jest ani dobra ani zła. Istotne jest, jaki jej aspekt będziemy oferować innym. „Wrodzona” oczywiście w cudzysłowie, gdyż z gotową osobowością rzecz jasna się nie rodzimy, kształtuje się ona we wczesnych latach naszej egzystencji (mniej więcej do dwudziestego roku życia, a szczególnie w dzieciństwie). Wpływają na nią jednak rzeczy, na które zasadniczo nie mamy wpływu. Nie możemy przecież wybrać, ani naszych neurobiologicznych uwarunkowań, ani kontekstu, w którym się rodzimy, a więc rodziny, otoczenia społecznego, krytycznych wydarzeń z życia (np. śmierci rodziców, czy rozpadu ich związku), ani nawet klasy, do której trafimy w szkole.

Według terapeutów posługujących się enneagramem poznawanie siebie jest zatem jak odkrywanie talentu, który zostawił nam Pan. Nie odkrycie go, nie zrozumienie i nie używanie jest pozostawieniem go zakopanym. Ten najpierwszy i najbardziej podstawowy talent, swego rodzaju kamień węgielny osobowości, otrzymujemy, gdy jesteśmy dziećmi.

Reklama

Niezłomne „czołgi”

Wszyscy znamy pewien typ osobowości, który najbardziej kojarzy nam się z czołgiem. To ludzie prący nieustannie do przodu, niezłomni i gotowi nieustannie podejmować wyzwanie. Okazuje się, że ten sam „mechanizm” może powodować, że ktoś jest apodyktycznym tyranem, czy nieustannym jątrzycielem i wywrotowcem, albo nieprzejednanym obrońcą słabszych i krzywdzonych. Tacy ludzie najczęściej dorastali w niestabilnym otoczeniu np. niepełnej rodzinie lub pod wpływem innej apodyktycznej osoby (rodzica lub kogoś z rodziny). Bywali też często prześladowani w szkole skąd wynieśli zarówno przeświadczenie, że mogą polegać tylko na sobie, jak i wrażliwość na krzywdę innych. Gniew, w który nader często popadają może być w ich wydaniu zarówno czystym zniszczeniem i złem, jak i sprzeciwem wobec zła, swoistym non possumus.

„Środkowe dzieci”

Zupełnie inaczej będzie z osobami, które jako dzieci wychowały się w środowiskach, gdzie ich potrzeby nie były dostrzegane lub były marginalizowanie. To zresztą typowa przypadłość tzw. środkowych dzieci (ani najstarszych ani najmłodszych). Paradoksalnie takie osoby zwykle są najbardziej wyczulone na potrzeby innych i zaprawione w rozpoznawaniu ich. Jako dzieci zawsze pierwsze się do różnych zadań zgłaszają i wychodzą z oczekiwaną inicjatywą. Bardzo źle natomiast znoszą konflikty zarówno z sobą w roli głównej jak i wokół siebie, dlatego natychmiast wchodzą w rolę mediatora np. między kłócącymi się rodzicami. Wszelki konflikt, czyli po prostu stracie racji wyzwala w nich złość i gniew, ale ich nigdy nie uzewnętrzniają. Rozwijają za to umiejętność dostosowywania się do sytuacji i przypodobania każdemu. W dorosłym życiu będą ludźmi „do rany przyłóż” i jednocześnie… niewyobrażalnymi leniami, którzy płyną z prądem jak martwa ryba. To typ któremu najtrudniej samemu zmobilizować się do duchowego rozwoju i który jednocześnie bezgranicznie podda się wpływowi duchowego mistrza czy trenera. On naprawdę szczerze potrafi powiedzieć: Pan jest moim pasterzem!

Dziecko wzorowe

Zupełnie inaczej będzie z typem dzieciaka, który jest zawsze wzorowy, zna zasady i ich przestrzega. Dziecka, które zawsze porównuje się z innymi, wszystko przelicza na punkty i oceny. Świat widzi zerojedynkowo i choć to dla niego czasem zbyt trudne, zawsze próbuje odróżnić dobro od zła. Taki młody człowiek zawsze ma wszystko poukładane, ząbki umyte a paciorek odmówiony. Dlaczego? Bo takie są zasady. Ale to tylko pozory. Gdzieś na wczesnym etapie wychowania nabrały przekonania, że nie będą kochane jeśli nie będą doskonałe, jeśli nie odhaczą wszystkich punktów check listy. Jest oczywiste, że dla takich osób wszelka niedoskonałość, czy bałagan jest przyczyną złości i gniewu. Rzecz jasna, nie mogą go okazać, bo to tylko pogłębiłoby chaos. Stłumią go więc w sobie i zaczną… zrzędzić usilnie próbując wtłoczyć rzeczywistość w ścisłe ramy. Potrafią jak nikt zatruć życie, chyba że ich etyczne i uporządkowane życie stanie się inspiracją dla innych, a te osoby same zrozumieją, że ideał nie jest dany każdemu. Nadmierny rygoryzm moralny czy skrupulatne sumienie to krzyż, który niosą przez całe życie

Reklama

Zalety czy wady?

Jeśli dziecko poweźmie przekonanie, że jest kochane warunkowo w przypadku jednych będzie to dążenie do kompulsywnego wypełniania zasad, ale w przypadku innych będzie to swoisty handel. Jeśli w dzieciństwie wyrobiono w kimś przekonanie, że na miłość i akceptację trzeba zasłużyć spełniając oczekiwania (zasada: coś za coś) innych w dorosłym życiu będziemy mieć być może do czynienia z człowiekiem, który obsesyjnie próbuje zaspakajać cudze potrzeby, by w swym mniemaniu zasłużyć na akceptację. Ktoś taki będzie w pewien sposób uzależniony od innych ludzi. I znów, może być to świadoma postawa przesiąknięta duchem służby, albo przekonanie, że bez nas świat się zawali, że jesteśmy niezbędni, bo to my jesteśmy dawcami. To zaś prostą drogą prowadzi do pychy. Człowiek taki, swoją naturalną skłonność do dawania, może uczynić czystą i spontaniczną. Często jednak w jego perspektywie to, czym obdarowuje innych może być wiecznie rosnącym i nigdy nie spłacanym wobec niego długiem. Może Wam nigdy tego na głos nie powie, a może powie, będąc na przykład matką, która za swoją ofiarność oczekuje miejsca, które w rodzinie przysługuje raczej żonie…

Waleczność, ugodowość czy poświęcenie brzmią fantastycznie, ale nie zawsze są tym, na co wyglądają. Rozeznanie w tym obszarze wydaje się szczególnie ważne. Ta sama nasza osobowość może być dla innych bezcennym darem lub ciężkim krzyżem. Wszystko zależy od tego czy nasza samowiedza pozwala nam po prostu oddzielić ziarno od plew.

Robert Chojnacki (na podstawie książki „Powrotna droga do Ciebie. Jak odnaleźć siebie i zrozumieć innych?” autorstwa Ian Morgan Cron i Suzanne Stabile)

Reklama

„Powrotna droga do Ciebie. Jak odnaleźć siebie i zrozumieć innych?”
Ian Morgan Cron, Suzanne Stabile

Nosisz w sobie najlepszą wersję siebie. Uwierz w to w końcu!
Kłopot tylko w tym, że nie bardzo wiesz, która to jest. Nie ma się czemu dziwić Twoje relacje, Twoje obowiązki (i związki!), Twoje role mocno zaciemniły ci ten obraz i często… nie jesteś sobą po prostu. A czasem bywasz bardziej sobą niż chcesz! No i potem, że tego żałujesz, prawda?
To czego o sobie nie wiemy może ranić nas samych i naszych bliskich. Najwyższa pora to zmienić.
KUP KSIĄŻKĘ>>>

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę