Życie na misji to nie scenariusz (8)
Na drodze do Bouar nie było ani jednej wioski, która by nie ucierpiała. Cały czas puste domy, spalone domy, prawie pusta wioska i tak w kółko.
Polub nas na Facebooku!
W drodze do Bouar, gdzie zamierzaliśmy odpocząć, nieustannie powtarzał się jeden widok. Były to opuszczone bądź spalone wioski. Gdzieniegdzie widzieliśmy ludzi albo dzieci, które na dźwięk samochodu wcale nie biegły za nami i nie machały jak zazwyczaj, tylko uciekały. Wiedzieliśmy, jaki był powód takich reakcji. Czasami zatrzymywaliśmy się, aby porozmawiać z wystraszonymi mieszkańcami, dla których widok samochodu równał się z wizytą Seleki.
Na drodze do Bouar nie było ani jednej wioski, która by nie ucierpiała. Cały czas puste domy, spalone domy, prawie pusta wioska i tak w kółko, aż dojechaliśmy do Bouar. A na miejscu względny spokój, od dwóch dni stacjonują żołnierze francuscy i Miska, są też obecne organizacje charytatywne różnego rodzaju. Pierwszego wieczoru mieliśmy spotkanie z przedstawicielami wojsk francuskich, którzy zbierali informacje o sytuacji panującej w naszym regionie.

W Bouar o dziwo nie widać ludzi z Antybalaki, która wcześniej była wszechobecna. Jednak nocami towarzystwo wychodziło z cienia i czasami słychać było strzały. Chyba już mogę użyć takiego stwierdzenia, że takie strzały (znaczy się takie pojedyncze strzały) nie robią teraz na mnie takiego wrażenia, jak wcześniej.
W tym czasie udało nam się odwiedzić inne misje, a głównym tematem spotkań były nasze wcześniejsze doświadczenia, którymi się wymienialiśmy. Po niecałych dwóch tygodniach wracamy na naszą misję tą samą drogą. Widać, że ludzie powoli wracają do domów, jednak wioski, które były doszczętnie spalone, nadal często świecą pustkami.

Pomimo tego, że w drodze spędziliśmy w sumie 4 dni, cieszyłyśmy się z tej podróży. Bardzo rzadko trafia się okazja wyjazdu wszystkich misjonarzy z jednej placówki, w jednym czasie. Nie narzekając wcale na usytuowanie naszej misji, która jest bardzo oddalona od innych misji, a fatalne drogi odcinają nas wręcz od reszty kraju, podróżuje się tu głównie za potrzebami. Tym bardziej miło było poodwiedzać parę miejsc i poczuć się trochę bardziej swobodnie… Mimo wszystko, nie zamieniłabym tych dziurawych ścieżek na inne, najlepsze asfaltowe drogi na świecie.
Dodaj komentarz