Nasze projekty
James Tissot, Zwiastowanie Zachariaszowi | fot. Brooklyn Museum / wikimedia commons / domena publiczna

Zachariasz. Jego historia uczy nas, że kiedy przestajesz czuwać i marzyć, najlepszym lekarstwem jest milczenie

Adwent to czas czuwania. Nie ma piękniejszego doświadczenia w życiu człowieka, jak to, gdy przekonuje się, że jego pragnienie, najskrytsze marzenie stało się faktem. Bóg wypełni daną Tobie obietnicę. W swoim czasie. Wierzysz w to?

Reklama

Tabliczka Zachariasza

Na ten szczegół warto zwrócić uwagę: skoro Zachariasz zamilkł zaraz po spotkaniu z aniołem i odzyskał mowę dziewięć miesięcy później, przy narodzeniu Jana – to ze swoją żoną, Elżbietą przez cały ten czas musiał się porozumiewać za pomocą tabliczki.

I w taki też sposób musiał ją poinformować o poleceniu anioła, że ich syn ma mieć na imię Jan. Przecież to Elżbieta jako pierwsza zakomunikowała wszystkim, że imię nowo narodzonego ma tak brzmieć. Nie ma innego sposobu, w jaki mogłaby się ona dowiedzieć od męża o szczegółach rozmowy z aniołem. Musiał jej to napisać na tabliczce.

Maryja i Zachariasz

Św. Łukasz na początku swej Ewangelii zestawia dwie osoby: Maryi i Zachariasza. Obu postaciom ukazuje się archanioł Gabriel i zwiastuje narodziny potomka. Oba opisy są na tyle do siebie podobne, że trudno doprawdy zrozumieć, czym pytanie Maryi „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” różni się od pytania Zachariasza: „Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku„.

Reklama

A kwestia to o tyle istotna, że ze względu na tę odpowiedź Gabriel zapowiedział Zachariaszowi: a oto będziesz niemy… bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie.

Zachariasz, w przeciwieństwie do Maryi, nie uwierzył słowom anioła. Nie chodzi o sam czas zwiastowania i dania wiary zapowiedzi Gabriela. Chodzi o coś więcej, chodzi o coś o wiele głębiej zakorzenionego w historii Zachariasza i jego żony Elżbiety.

W swoim czasie

By to zrozumieć, cofnijmy się kilkadziesiąt lat wstecz, kiedy Elżbieta poślubiła Zachariasza, kiedy zaczęli tworzyć dom i oczekiwali, po prostu pragnęli mieć dzieci. Mijały najpierw miesiące, potem lata. I nic. Elżbieta okazała się bezpłodna.

Reklama

Jakże wielkie musiało być pragnienie i jej, i jej męża. Wyobraźmy sobie najpierw ich oczekiwanie, pragnienie, potem coraz wyraźniej rysującą się niespełnioną nadzieję. Ich modlitwy, prośby, w których musiała tkwić nadzieja: Bóg nie opuszcza swoich wiernych. Bóg wysłuchuje modlitw. W swoim czasie.

Kiedy ten czas nastał i Bóg zapowiedział spełnienie pragnień Zachariasza, ten odpowiedział pytaniem: Po czym to poznam? Bo sam już jestem stary, a moja żona jest w podeszłym wieku.

Milczenie lekarstwem na zobojętnienie

Możemy tu odnaleźć z jednej strony taką zwykłą niewiarę w to, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Ale możemy też zobaczyć coś więcej: zestarzałe marzenia, umierające pragnienia. Obietnicę, która, owszem, kiedyś była przedmiotem pragnień, modlitw i błagań, ale po latach stała się nieaktualną przeszłością. Jestem już stary.

Reklama

Tak, Zachariasz przestał czuwać. Odszedł z peronu, na którym tyle czekał na przyjazd spóźniającego się pociągu, zobojętniał na przybycie upragnionej osoby. I dlatego Bóg zaaplikował mu najlepsze na to lekarstwo: milczenie.

Milczenie to czas, który uczy słów. Nie da się wypowiedzieć wszystkiego, trzeba wybrać tylko najważniejsze słowa.

Milczenie uczy czuwać

O ileż lepsze byłyby nasze relacje z innymi, gdybyśmy nie mieli możliwości wypowiedzieć tego wszystkiego, co zupełnie niepotrzebnie z naszych ust padło. Milczenie pozwala też dostrzec, jak wiele rzeczy nieistotnych podnosimy do rangi najważniejszego, a to co powinno być trwałe po prostu jest nietrwałe.

Utrwalone tradycje, utarte schematy, wydrążone koleiny. Wszelka zmiana to wręcz zamach, wykroczenie. Tymczasem dlaczego wybór imienia ma zależeć od tego, czy ktoś w rodzie posiadał już takie imię w przeszłości?

Dzięki milczeniu Zachariasz znów zaczął czuwać. Wrócił do priorytetów i odrzucił ludzkie drugorzędności. Znów zaczął słuchać, zaczął ważyć słowa, zaczął słuchać Boga, czego dowodem były ostatnie słowa, jakie zapisał na tabliczce: Jan będzie mu na imię.

***

Potrafisz czuwać?

Pewnie i Ty wiele razy w swoim życiu doświadczyłeś, co znaczą słowa “w swoim czasie”. To te niewysłuchane z pozoru modlitwy, te niespełnione pragnienia. Doświadczenie, że Bóg nie wysłuchuje tak, jak robili to rodzice, gdy kupowali zabawkę niemal od razu po tym, gdy wskazałeś ją na wystawie sklepowej.

Bo właśnie przez to doświadczenie Bóg uczy czuwać. Czuwać to czekać na czas Boga zamiast czas człowieka, mój czas. Czuwać to być wolnym nawet się od ludzkich przykazań, reguł i prawidłowości.

Adwent to czas czuwania. Nie ma piękniejszego doświadczenia w życiu człowieka, jak to, gdy przekonuje się, że jego pragnienie, najskrytsze marzenie stało się faktem. Bóg wypełni daną Tobie obietnicę. W swoim czasie. Wierzysz w to?


Przeczytaj pozostałe odcinki ↓↓↓

Spotkanie. Człowiek na drodze

82 Sekundy

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę