Ałła i Witalij w Mariupolu skończyli szkołę, wzięli ślub, tam urodził się ich synek. Niestety oboje także w tym mieście zginęli. Ich synek ocalał, jednak został sierotą.

Ukraińskie małżeństwo do Mariupola przybyło kilkanaście lat temu. Mieli wtedy zaledwie po czternaście lat. W tym mieście ukończyli szkołę, wzięli ślub, w nim także urodził się ich synek.
Ałła była fryzjerką. Chciała, żeby wszystko wokół było piękne, zawsze była duszą firmy, a praca paliła jej się w rękach – wspomina kobietę, przyjaciel rodziny Światosław Pałamar, zastępca dowódcy pułku „Azow”.
STACJA7 POLECA
Witalij był dyrektorem finansowym. Zawsze bardziej martwił się o innych niż o siebie, miał wspaniały głos i bardzo dobrze śpiewał – mówi o przyjacielu Pałamar.
This is Vitalii and Alla Taran. They both served in Azov regiment. They both died at #Azovstal, their child is now an orphan. RIP #StopRussia #StandWithUkraine pic.twitter.com/4SdRxacgJW
— Mariana Betsa (@Mariana_Betsa) May 15, 2022
Oboje zginęli w wyniku rosyjskiej inwazji. Witalij zmarł 15 kwietnia. Natomiast jego żonę 8 maja zabiła rosyjska bomba lotnicza. Ich synek ocalał, jednak został sierotą.
Przeczytaj również
Byliśmy przyjaciółmi. Alloszka była chrzestną mojego syna. Zginęło dwoje Bohaterów. Cała rodzina zginęła. I nic nie mogłem zrobić – wspomina przyjaciół Światosław Pałamar.
pa, onet.pl/Stacja7