Nasze projekty

Niebiańskie wsparcie w szpitalu zakaźnym

Do zespołu pielęgniarek Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie dołączyła nowa koleżanka. Ma spore doświadczenie zawodowe, jest autorką podręczników dla przyszłych pielęgniarek i świetną nauczycielką zawodu. Od reszty zespołu odróżnia ją fakt... że Kościół czci ją jako błogosławioną.

Relikwie błogosławionej Hanny Chrzanowskiej do szpitalnej kaplicy sprowadził kapelan, o. Łukasz Baran CSsR. – W czasie pandemii lekarze i pielęgniarki są na pierwszej linii frontu. Aby nie zabrakło im siły, przydają się im nasze słowa wsparcia, zapewnienia o łączności z nimi, ale pomyślałem, że potrzeba im również szczególnie ich własnych orędowników: świętych i błogosławionych – opowiada kapłan.

Hanna Chrzanowska kojarzona jest z Krakowem, bo tam spędziła większość swojego zawodowego życia, ale urodziła się i młodość spędziła w stolicy. 22 czerwca w kościele pw. św. Wojciecha w Wiązownie gdzie została ochrzczona, odbyła się uroczystość, upamiętniająca cztery polskie pielęgniarki zmarłe na skutek zakażenia koronawirusem. I właśnie ta Eucharystia nasunęła o. Łukaszowi myśl, że błogosławiona pielęgniarka będzie świetną patronką dla wszystkich opiekujących się chorymi na COVID-19.

– Zadzwoniłem do ks. Józefa Gubały, proboszcza parafii św. Mikołaja w Krakowie gdzie znajdują się relikwie. Kiedy przedstawiłem się jako kapelan szpitala zakaźnego, nie zdążyłem jeszcze powiedzieć, w jakiej sprawie dzwonię, a kustosz z ogromną życzliwością stwierdził: Pewnie potrzebujecie relikwii Hanny Chrzanowskiej. Nie minęło pięć dni, a relikwie znalazły się w Warszawie – cieszy się kapelan.

Reklama

Troje odważnych

Uroczyste wprowadzenie relikwii do kaplicy odbyło się w minioną niedzielę. Na początku niedzielnej Eucharystii, w której uczestniczyli przedstawiciele szpitalnych oddziałów, jedna z pielęgniarek wniosła relikwiarz. Postawiła go na specjalnym tronie – relikwiarium – którego podstawę tworzy charakterystyczny czepek pielęgniarki. Co ciekawe, portret błogosławionej znalazł się w szpitalnej kaplicy dopiero kilka tygodni temu – w trakcie pandemii przeprowadzono w niej remont i wymieniono część wystroju. Na ścianach zawisł tryptyk z wizerunkami patronów, pracujących wśród chorych na choroby zakaźne. Pomiędzy św. Józefem Moscattim, włoskim lekarzem opiekującym się chorymi na cholerę a bł. ks. Stefanem Frelichowskim, który zaraził się tyfusem posługując chorym w Dachau, swoje miejsce znalazła właśnie Hanna Chrzanowska, dbająca o chorych na czerwonkę w obozie w Pruszkowie, gdzie trafili internowani po Powstaniu mieszkańcy Warszawy.

Dla Marii Mościckiej, pielęgniarki z ponad 30-letnim stażem, wprowadzenie relikwii bł. Hanny było wielkim świętem. W szpitalnej kaplicy jest częstym gościem – zagląda do niej przed każdym dyżurem, prosząc o siły do pracy, a kończąc zmianę wchodzi, aby podziękować i polecić Bogu sprawy pacjentów. Teraz cieszy się, że na oddziale będzie z nią nowa “koleżanka”, która doskonale zna trudy pielęgniarskiej pracy.

Reklama

Niedoceniane, a najważniejsze

Czy błogosławiona z połowy XX wieku może czegoś nauczyć personel medyczny na dzisiejszych – wypełnionych najnowszym sprzętem – oddziałach?

– Dla Hanny ważna była bliskość z pacjentem podczas tych najniższych posług, mawiała, że szczęściem jest “myć, szorować i pchły strącać” – opowiada pani Maria. – Dziś pielęgniarki kojarzą się często z typowo medycznym działaniem: kroplówki, wenflony. A tymczasem sedno pracy pielęgniarskiej to te – tak bardzo niedoceniane – czynności higieniczne! Trafiają do nas często ludzie, którzy poza szpitalem zajmują wysokie stanowiska: są wojskowymi, sędziami czy profesorami, a wobec choroby są całkiem bezbronni. W wojsku stawali przed nim na baczność, a on teraz leży przed nami i musi pozwolić się umyć. Musi nam zaufać, żeby dopuścić nas do intymnych, krępujących zabiegów. Hanna Chrzanowska uczyła pielęgniarki, pisała książki, ale sama też wykonywała te najprostsze czynności przy chorych – mycie, karmienie, przebieranie. I robiła to z radością – podkreśla Mościcka.

Reklama

W szpitalu zakaźnym praca ciągle upływa pod znakiem koronawirusa. Choć na jeden z oddziałów wrócili już pacjenci z innymi schorzeniami, to liczba chorych na COVID-19 ciągle jest spora. – Ostatnio trafiła do nas starsza siostra zakonna, która zakaziła się w prowadzonym przez jej zgromadzenie domu pomocy społecznej. Zanim przewieziono ją do szpitala, przebywała w swoim klasztorze w izolatorium – opowiada o. Łukasz. – Kapelan klasztorny z racji bezpieczeństwa, niestety nie miał możliwości, aby przychodzić do niej z Panem Jezusem, Przez trzy tygodnie pozbawiona, więc była dostępu do sakramentów. Mogła tylko przyjmować Komunie św. duchową. Kiedy przyszedłem do niej w kombinezonie i masce, ale z Najświętszym Sakramentem, jej twarz natychmiast rozpromieniła się i zawołała: “przychodzisz, Panie, mimo drzwi zamkniętych!”. Bardzo mnie wzruszyło to spotkanie – wspomina kapelan.

Współpraca pomiędzy kapelanem a zespołem pielęgniarskim układa się świetnie. Kapłan cieszy się, że przyjmowani pacjenci są informowani, że mogą skorzystać z jego posługi. Pielęgniarki zaś w superlatywach mówią o jego zaangażowaniu w pracę w niełatwych warunkach. Teraz wszyscy cieszą się z dodatkowego wsparcia “koleżanki z nieba”. Nie mają wątpliwości, że bł. Hanna Chrzanowska będzie orędować za nimi, a przede wszystkim za pacjentami. Bo przecież przez całe życie byli dla niej najważniejsi!

ah/Stacja7

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę