Nasze projekty

Kard. Nycz: między obroną granic, a pomocą ludzką, nie musi być sprzeczności

Kard. Kazimierz Nycz przewodniczył nabożeństwu "Umrzeć z nadziei" w intencji tysięcy uchodźców, którzy zginęli w drodze do Europy, uciekając przed nędzą, przemocą i wojną. "Z jednej strony każdy kraj ma prawo bronić swoich granic, mamy prawo bronić granic Europy. Ale z drugiej strony, między obroną granic, a pomocą humanitarną, nie musi być sprzeczności" - mówił.

fot. Wojciech Łączyński/Archidiecezja Warszawska

Podczas nabożeństwa w parafii św. Barbary w Warszawie pamiętano również, o tych którzy zginęli na granicy polsko-białoruskiej.

Zapraszając po raz siódmy na naszą wspólną modlitwę nie spodziewaliśmy się, że będziemy musieli wymieniać w niej także osoby, które zginęły na naszej, polsko-białoruskiej granicy. Modlitwa jest nie tylko lekarstwem na uczucie wstydu, bólu i bezsilności, które nam towarzyszą. Modlitwa pozwala nam usłyszeć krzyk ubogich, odrzuconych i prześladowanych i pomaga nam podnieść wzrok, skupiony czasem na nas samych, żeby zobaczyć świat z właściwej perspektywy. Dlatego wierzymy, że modlitwa ma moc przemiany serc i zmiany historii. Przeciwstawia się temu, co jest największą pułapką, czyli obojętności. Jest także wyrazem solidarności z tymi, którzy wciąż jeszcze żyją nadzieją – mówiła na początku nabożeństwa Magdalena Wolnik ze wspólnoty Sant’Egidio.

„Musimy modlić się również o to, by serca ludzkie się rozgrzały”

Wierni zgromadzili się przy krzyżu wykonanym z desek jednej z łodzi, która rozbiła się u granic Europy. Nabożeństwu towarzyszyły również dwie dziecięce kamizelki ratunkowe znalezione przez członków wspólnoty na wyspie Lesbos, gdzie latem wspierali uchodźców.

Reklama

W homilii kard. Nycz wyraził wdzięczność wspólnocie Sant’Egidio za regularne organizowanie modlitw w intencjach migrantów i uchodźców. Jak podkreślił, z powodu różnych uwarunkowań politycznych, społecznych czy demograficznych, z osobami, które chcą z różnych względów mieszkać między nami będziemy mieli do czynienia coraz częściej przez kolejne dziesiątki lat.

Trzeba nam modlić się nie tylko za tych, którzy zginęli, co jest absolutnym minimum. Nie tylko za tych, którzy cierpią, są uchodźcami. Musimy modlić się również o to, by serca ludzkie się rozgrzały, żeby świat współczesny, zwłaszcza świat ludzi bogatszych, miał serca wrażliwe na ludzkie potrzeby i okoliczności sprawiające, że pomoc jest konieczna – powiedział metropolita warszawski, przywołując dalej nauczanie papieża Franciszka o powszechnym braterstwie.

„Tych, którzy ginęli u brzegów Włoch czy Grecji, dziś znajdujemy zmarłych z różnych powodów także u granic Polski”

Kard. Nycz odniósł się do odczytanego fragmentu Ewangelii o Sądzie Ostatecznym (Mt25 ,31-40) i podkreślił, że Jezus „nie będzie podczas Sądu pytał o ilość odmówionych różańców, paciorków”, ale o konkretne wyrazy miłości bliźniego. Bóg będzie nas osądzał nie z miłości deklarowanej, ale konkretnej: byłem głodny, spragniony, byłem przybyszem czy może lepiej przetłumaczyć jako „byłem obcy… – tłumaczył, zachęcając do konkretnej pomocy drugiemu człowiekowi.

Reklama

To wezwanie, by nasze chrześcijaństwo nie było tylko pietystyczne, ograniczone do modlitwy i pobożności, ale by się przekładało na nasze życie i na konkretną pomoc, którą świadczymy drugiemu człowiekowi. I to jest niesłychanie ważne w tej perspektywie, o której dzisiaj mówimy i myślimy, podczas tej modlitwy w kościele św. Barbary, modlitwie za tych, którzy zginęli jako uchodźcy u brzegów Europy podobno chrześcijańskiej – mówił kard. Nycz.

Tych, którzy ginęli u brzegów Włoch czy Grecji, dziś znajdujemy zmarłych z różnych powodów także u granic Polski – mówił metropolita warszawski. Jak podkreślił, to powinno wytrącać z zagłuszania sumienia fałszywy argument, że problem jest gdzieś daleko. Dziś wiemy, że to dotyczy także nas. I nie pomogą żadne konstrukcje, które sobie robimy na usprawiedliwienie, np. że jest hierarchia pomagania, gdzie powołujemy się na św. Tomasza z Akwinu. Owszem, on mówił o tym, ale obowiązuje ten porządek wtedy, gdy mający pomagać sam jest biedny i potrzebujący. Jest też zasada, że w skrajnym przypadku wszystko mamy wspólne i każdy ma do wszystkiego prawo. To jest nauka społeczna Kościoła. Dziś takiej sytuacji raczej nie mamy, więc wymyślamy sobie pewne konstrukcje, by usprawiedliwić nasze działania, by oczyścić i uspokoić nasze ludzkie i chrześcijańskie sumienia – mówił.

„Między obroną granic, której nikt nie podważa, a pomocą humanitarną, nie musi być sprzeczności”

Dzisiejsze bogate społeczeństwa mają w ręku narzędzia, żeby w sposób ludzki, humanitarny, już nie mówię że chrześcijański, dokonać rozróżnienia i oceny, kto jest migrantem a kto uchodźcą i pomóc potrzebującym. Tym bardziej, kiedy w europejskich krajach stajemy przed potężnym problemem braku właściwej demografii coraz bardziej po prostu potrzebujemy ludzi, którzy i nam będą pomagać. Stajemy wobec poważnych wyzwań i problemów. Także z inspiracji Kościoła są w Europie zaproponowane narzędzia, które powinny pomóc w rozeznawaniu i udzieleniu pomocy uchodźcom. Wśród takich narzędzi są m. in. korytarze humanitarne. Tu potrzebna jest jednak współpraca z rządzącymi. Nie może być z ich strony postawy „nie, bo nie – mówił kard. Nycz.

Reklama

Metropolita warszawski odniósł się również do argumentów o konieczności obrony granic. Z jednej strony każdy kraj ma prawo bronić swoich granic, mamy prawo bronić granic Europy. Ale z drugiej strony, między obroną granic, której nikt nie podważa, a pomocą humanitarną, pomocą ludzką, chrześcijańską, do której jesteśmy zobowiązani, nie musi być sprzeczności. Potrzeba dobrej woli i tego, by na problemie nie ugrywać innych, pobocznych, partykularnych społecznych czy politycznych interesów – mówił.

W dalszej części nabożeństwa uczestnicy zapoznali się z historiami uchodźców. W modlitwie nie pominięto także osób, które indywidualnie lub w pozarządowych organizacjach niosą pomoc potrzebującym. Módlmy się za tych, którzy pomimo trudnych warunków atmosferycznych, pomimo kpin i szyderstw ze strony swoich współwyznawców i współobywateli, z odwagą, siłą i odpowiedzialnością angażują się w ratowanie i ochronę życia uchodźców – to jedna z intencji.

Przez 30 lat w „podróżach nadziei” zginęło ponad 40 tys. uchodźców

W nabożeństwie uczestniczyli przedstawiciele różnych Kościołów chrześcijańskich, wśród nich reprezentujący Polską Radę Ekumeniczną ks. Grzegorz Giemza. W modlitwie wzięli także udział uchodźcy i imigranci mieszkający w Warszawie, osoby w kryzysie bezdomności i liczni wierni, chcący a wyrazić swoją solidarność z uchodźcami.

Nabożeństwo w intencji uchodźców „Umrzeć z nadziei” organizowane jest przez wspólnotę Sant’Egidio od 2015 r. W Europie trwał wówczas największy jak dotąd kryzys migracyjny, zaś w wodach Morza Śródziemnego zginęło 3771 osób. Od 1990 r. w „podróżach nadziei” do Europy życie straciło 43 390 uchodźców, kolejnych kilkanaście tysięcy uznaje się za zaginionych. Tylko przez ostatni rok, chroniąc się przed wojną, przemocą i nędzą, na Morzu Śródziemnym i szlakach lądowych życie straciło 4071 osób. Według danych ONZ w ubiegłym roku liczba uchodźców na świece wzrosła do rekordowego poziomu 82,4 mln.

Wspólnota Sant’Egidio skupia się na budowaniu mostów przyjaźni z najbardziej marginalizowanymi i wykluczonymi członkami społeczeństwa – bezdomnymi, osobami starszymi, dziećmi ulicy, więźniami czy uchodźcami, inspiracje i siły czerpiąc z regularnej modlitwy i lektury Słowa Bożego. Troszczy się o sprawy pokoju, ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego. Prowadzi m.in. projekt korytarzy humanitarnych, pozwalający na bezpieczne przybycie do Włoch i innych europejskich krajów oraz sprawną integrację uchodźców. Wspólnota powstała w 1968 r. w Rzymie z inicjatywy grupy licealistów z Andreą Riccardim na czele. Dziś należy do niej ponad 65 tys. osób w 73 krajach świata. W Polsce działa w Warszawie, Poznaniu i Chojnie, a zaprzyjaźnione grupy inspirujące się jej duchowością są także w innych miastach.

kh/KAI/Stacja7

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę