
Moc, która jest w nas
„On się po to urodził, żeby w roku 1980 zaistnieć i być świadkiem Chrystusa w tamtych czasach. Tego nie da się inaczej wytłumaczyć jak działaniem łaski Bożej, wpływem Ducha Świętego”.
Ewangelia w najczystszej postaci
Ksiądz Jerzy, powtarzając nieustannie w stanie wojennym słowa św. Pawła „Zło dobrem zwyciężaj”, uchronił nas przed odwetem.
Może zabrzmi to nieco przewrotnie, ale kazania ks. Jerzego Popiełuszki nie były nowatorskie czy oryginalne. Głosił w nich Ewangelię w najczystszej postaci. Głosił ją nie abstrakcyjnie, w sposób wyizolowany od realiów życia, ale w konkretnym kontekście społeczno-polityczno-kulturowym. W polskim dramatycznym „tu i teraz”. Do tego potrzeba było odwagi, aż po gotowość na męczeństwo, na którą stać było nielicznych.
Jego duchowość kształtowała silna ludowa pobożność domu rodzinnego, warszawskie seminarium i kilka wielkich postaci Kościoła – świętych albo kandydatów na ołtarze.

Wydobywać ze zła dobro
Bez wątpienia wielką zasługą ks. Jerzego było to, że jakby na nowo odkurzył i wydobył z Ewangelii zdania zapisane w niej 2000 lat temu. Słowom św. Pawła „jeden drugiego ciężary noście” nadał konkretny sens, gdy osobiście pomagał internowanym i prześladowanym w stanie wojennym.
Podobnie stało się z Pawłowym przesłaniem: „Zło dobrem zwyciężaj”. Ksiądz Jerzy uświadamiał słuchaczom swoich homilii, że to od człowieka zależy, co tworzy: dobro czy zło. I to od człowieka zależy jak odpowie na zło: złem czy dobrem. Od człowieka zależy czy ze zła wyprowadzi dobro.
Przeczytaj również
Człowiek ma taką wolność i ma w sobie taką moc, że gdy zrozumie te słowa, uderzony – nie uderzy; okłamywany – nie okłamie, a zdradzony – nie zdradzi.
Wydobywanie dobra spod powierzchni zła, które jest w każdym człowieku, to jest też podstawa okazywania miłosierdzia drugiemu.
Moc człowieka
O tej wielkiej zdolności człowieka wydobywania ze zła dobra, na którą na nowo zwrócił uwagę ks. Jerzy, mówił nad jego grobem w 1988 roku ks. Józef Tischner: „Dzięki tej niezwykłej zdolności człowieka pośród tysięcy niesprawiedliwych może pojawić się jeden sprawiedliwy, pośród tysięcy kłamców może pojawić się jeden prawdomówny. A w samym środku Oświęcimia może pojawić się Ojciec Maksymilian. I ksiądz Jerzy odkrył przed nami tę niezwykłą moc człowieka. Odkryciem swoim trafił on w istotę polskich potrzeb. Odpowiedzią na politykę, która nie ma względu na moralność mogła być jedynie moralność, która nie ma względu na politykę. Ksiądz Jerzy był głuchy i ślepy na dobre rady polityków. Ale jego ślepota okazała się niezwykłą dalekowzrocznością”.
W homiliach głoszonych w stanie wojennym często odwoływał się także do nauczania dwóch wielkich postaci tego czasu: Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego. Mówił swoim językiem, w swoim stylu o tym, o czym tamci dwaj mówili przez lata: o życiu w prawdzie i wolności, o godności każdego człowieka, o prawie życia, ale też o zasadach w społeczeństwie czy etyce pracy.

Wierność prawdzie aż po męczeństwo
Ks. Jerzy, o czym wspominają świadkowie jego życia, przed wygłoszeniem homilii na mszy za ojczyznę znikał na kilka dni: zamykał się w swoim małym mieszkaniu przy ul. Chłodnej albo w mieszkaniu państwa Janiszewskich, i tam pisał kazanie. Korzystał z myśli głoszonych już przez innych, ale on je na nowo podawał, w sposób niezwykle prosty i prawdziwy, bo ks. Jerzy był prawdziwy, dzielił życie z ludźmi, do których mówił.
Muszę wspomnieć o jeszcze jednej postaci Kościoła, która miała ogromny wpływ na życie ks. Jerzego. Myślę o. Maksymilianie Kolbe. Jego kanonizacja w 1982 roku mocno poruszyła ks. Popiełuszkę. Szczególnie jego wierność prawdzie, aż po męczeństwo.

„On się po to urodził, żeby w roku 1980 zaistnieć i być świadkiem Chrystusa w tamtych czasach. Tego nie da się inaczej wytłumaczyć jak działaniem łaski Bożej, wpływem Ducha Świętego” – powiedział mi kiedyś o ks. Jerzym Popiełuszce jego dawny kolega z seminarium, ks. Bogdan Liniewski, gdy (wspólnie z Tomkiem Wiścickim) pisałam biografię ks. Jerzego Popiełuszki.
Te słowa mocno zapadły mi w pamięć, bo istotnie nikt, kto słuchał homilii ks. Popiełuszki przed 1980 roku nie mógłby przypuszczać, że za kilka lat jego kazania będą największą duchową „bronią” Kościoła w Polsce.
On się po to narodził.