Nasze projekty
fot. Unsplash/ Taylor Brandon

Rewolucja Miłosierdzia

W tej chwili świat obraca się wokół pieniądza, a my chcemy, żeby obracał się wokół ludzkiej godności. To jest nasza rewolucja - mówi Juan Grabois, argentyński działacz społeczny nazywany "przyjacielem papieża Franciszka"

Reklama

O odkryciach Roku Miłosierdzia i otwarciu na potrzebujących Patrycji Michońskiej-Dynek opowiada Juan Grabois, argentyński adwokat, wykładowca akademicki i działacz zaangażowany w pomoc pokrzywdzonym w Argentynie, członek Papieskiej Rady Iustitia et Pax. Juan Grabois odwiedził Polskę na zaproszenie fundacji misyjnej Salvatti.pl.

Poznałeś kardynała Jorge Bergoglio kilkanaście lat temu, w Argentynie, kiedy pomagałeś mieszkańcom slumsów w Buenos Aires. Mówią o Tobie „przyjaciel papieża Franciszka”. Co to dla Ciebie oznacza?

Reklama

Papież jest dla mnie ojcem, nauczycielem oraz – jak powiedziałaś – przyjacielem. Chociaż trzeba przyznać, że  wiele osób z różnych stron świata znało go jeszcze przed pontyfikatem. Teraz Jorge Bergoglio ma większą odpowiedzialność i jego życie wygląda zupełnie inaczej. Niestety nie może już spacerować sobie ulicami tak, jak kiedyś. Mógłbym powiedzieć, że był „księdzem ulicy” – lubił jeździć metrem, autobusem, nie tylko zapraszał ludzi do kościoła, ale także wychodził do nich na ulice, do slumsów czy centrów spotkań. W tym kontekście miał wielu przyjaciół z różnych środowisk. Wszyscy jesteśmy wdzięczni Bogu za to, że mamy szczęście znać tak dobrego człowieka.

Co zmieniło się po konklawe w 2013 roku?

Reklama

Jorge Bergoglio został tą samą osobą, którą był w Buenos Aires, chociaż teraz ma więcej ograniczeń. Na przykład musi żyć za murami Państwa Watykańskiego. Ale podczas swojego pontyfikatu pokazuje nam ważne rzeczy: na przykład prosi ludzi pracujących w rzymskiej Kurii, żeby unikali bogactw i luksusowych samochodów albo je posiłki przy tym samym stole, co pracownicy Domu Świętej Marty. Powiedziałbym, że uczłowieczył pewne struktury, które pewnie wyglądały inaczej z powodu wielowiekowych tradycji, które były daleko od braterstwa ludzi pracujących razem. Myślę, że bardzo ważne jest przesłanie i przykład papieża Franciszka. Widzimy, że jego myśli, słowa i działania są spójne. Żyje tak, jak naucza, a przecież przykład dużo lepiej do nas przemawia niż propaganda, marketing. Niektórzy mówią, że to czysty populizm. Ale ludzie czują, że to nieprawda – Ojciec Święty żyje w ten sposób, bo taki ma charakter, wciąż jest zwykłym księdzem.

juan-grabois2
Juan Grabois | fot. Sławomir Dynek / CogitoMedia

Reklama

Niektórzy zarzucają papieżowi, że zbyt wiele mówi o biednych…

W ten sposób można krytykować także nauczanie Jezusa Chrystusa. Jezus bardzo dużo mówił o biednych, imigrantach, wdowach, ludziach cierpiących. Nie możemy żyć spokojnie, jeśli setki milionów osób na świecie nie ma domu, pracy, żyje w biedzie. Przecież to nasi bracia i siostry. Papież umieścił potrzebujących w centrum publicznej dyskusji i to idzie w parze z tym, co czytamy w Ewangeliach. Mówi też bardzo dużo o miłości w naszych rodzinach – to jest bardzo ważne nauczanie i powinniśmy o tym szeroko dyskutować. Warto zwrócić uwagę na encyklikę Amoris Laetitia, a szczególnie czwarty rozdział – o miłości w małżeństwie, o tym, jak w codziennym życiu przeżywać miłość i ćwiczyć się w tej miłości. Papież nawiązuje do przepięknego Hymnu o Miłości autorstwa św. Pawła i przypomina, że w każdej dziedzinie życia mamy sporo możliwości ćwiczenia się w miłości. Jednak szczególnym wyzwaniem naszych czasów są: bieda, niesprawiedliwość społeczna, złe systemy oparte na konsumpcjonizmie i egoizmie. Franciszek o tym wszystkim mówi, bo zależy mu na harmonii, stabilizacji i godności człowieka.

Jak przyjąłeś pomysł, ideę Roku Miłosierdzia?

Myślę, że papież zrobił bardzo dużo, żeby wytłumaczyć nam znaczenie miłosierdzia. Pokazywał nam, jak ćwiczyć się w miłosierdziu – indywidualnie – w zwykłych, małych, codziennych sprawach np. odwiedzać kogoś, kto jest chory lub uczyć kogoś pisać albo czytać. Mówił o miłosierdziu w kontekście duchowym oraz w skali makro. I tu przypomnę, że pojawiały się zastrzeżenia, że papież wypowiada się w tych kwestiach. A prawda jest taka, że to jest niewygodne, bo dotyka czyichś interesów. Jak na przykład możemy nazywać się miłosiernymi, jeśli nie widzimy cierpienia uchodźców? To jest bardzo ważna sprawa, o wiele ważniejsza choćby od bankructw banków. Tyle pieniędzy zostało wyłożonych na ratowanie banków… A gdyby taką samą kwotę zainwestować w pomoc ludziom? Pomoc drugiemu człowiekowi to idea Roku Miłosierdzia. I ta idea bardzo mi się podoba.

Czy przez ten rok dowiedziałeś się o miłosierdziu czegoś nowego?

Kilka tygodni temu słyszałem papieskie słowa, które zrobiły na mnie duże wrażenie: że miłosierdzie jest lekiem na strach. Strach czyni nas okrutnymi. Wciąż w telewizji widzimy zło, okrucieństwo, jesteśmy straszeni – zaczynamy się bać i stajemy się okrutni. Widzimy imigrantów, mieszkańców slumsów, kryminalistów – i chcemy, żeby ktoś zabrał ich z naszego życia. Papież mówi, że miłosierdzie jest antidotum na ten ogarniający nas strach. Korzystajmy z niego, ile się da. Nie jest na receptę. Jest za darmo. Jest darem od Boga.

slumsy2
fot. Aleposta / WikimediaCommons

Czy myślisz, że ten rok coś w nas zmienił, coś zmienił w świecie?

Bardzo byśmy chcieli, żeby tak było, prawda? Myślę, że zmiany przychodzą powoli. Każdy z nas przeżywa ten czas zupełnie inaczej. I tak samo jest z sytuacją na świecie. Jestem przekonany, że przyjdzie czas, kiedy solidarność i idee sprawiedliwości społecznej rozkwitną. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, bo na świecie jest mnóstwo cierpienia. Papież często mówi o kulcie pieniądza. Wierzę, że jestem tu po to i ruchy społeczne po to są, żeby walczyć o godność człowieka i pokazywać zło systemów, które w centrum funkcjonowania ustawiły mamonę. Ktoś nazwie to rewolucją, a ja powiem, że ta rewolucja to zmiana sposobu myślenia, sposobu funkcjonowania świata. W tej chwili świat obraca się wokół pieniądza, a my chcemy, żeby obracał się wokół ludzkiej godności. To jest nasza rewolucja.

W tym kontekście Rok Miłosierdzia, który oficjalnie kończy się 20 listopada, jest tak naprawdę początkiem…

Tak, to początek. Bez względu na to, ile czasu zajmie nam zmiana myślenia. Czuję, że ta zmiana jest całkowicie zgodna z naszymi wartościami chrześcijańskimi. A dla osób, które nie są chrześcijanami, to po prostu podstawowe wartości ogólnoludzkie, związane z godnością człowieka. Mamy tu punkty wspólne, które pozwalają prowadzić dialog między ludźmi różnych tradycji i kultur.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę