Ginekolog dość sceptycznie podszedł do mojej decyzji, że chcę utrzymać tę ciążę. „Ale po co to pani. To jest piąte dziecko. Ma pani już zdrowie. Nie wiadomo co z tego będzie”. Z takimi obiekcjami rzucił mi skierowanie do szpitala: „Zrobi pani sobie z tym, co chce”. Mając czworo dzieci, zdawałam sobie sprawę, jaka to jest fantastyczna rzecz przytulić dziecko w ramionach. Jak to dziecko potem oddaje to, co otrzymuje – mówi pani Anna, mama Piotra.
W czasie ciąży pani Annie zasugerowano aborcję z powodu choroby dziecka, ale gdy odmówiła lekarze zostawili ją samą. Zostałam zostawiona sama sobie, tak jakby po prostu lekarze czekali na to, że skoro ja nie chcę, nie proszę o przerwanie ciąży, to niech to samo się zakończy – wspomina.
STACJA7 POLECA
Lekarze zapytali: wie pani, że syn będzie roślinką?
Piotr urodził się w zamartwicy i biło tylko serce. Chłopiec miał zwiotczałe mięśnie, nie oddychał i zdiagnozowano u niego szereg wad. Wie pani, że syn będzie roślinką? – spytał panią Annę jeden z lekarzy, ale jej syn walczył.
Piotr ukończył technikum, pracuje zawodowo, uwielbia jeździć konno i na rolkach. Jestem po to, żeby pokazać, że nawet kiedy mówią, że jest tragicznie, może być dobrze. Bo miałem być martwy, byłem martwy, a teraz żyję i cieszę się pełnią życia – mówi Piotr Rzepecki.
To jedna z historii przygotowanych w ramach kampanii Fundacji Grupy Proelio. Inne można przeczytać lub obejrzeć na stronie internetowej: cudzycia.pl, ale również na YouTube.
Przeczytaj również
kh, KAI/Stacja7