
Zadałam lekarzowi pytanie: czy aborcja cofnie gwałt? Lianna Rebolledo odmówiła aborcji
"To było moje dziecko. Nie zbrodniarz, nie trauma – dziecko. Niewinne. Dlaczego miałam skazać moje dziecko na karę śmierci za zbrodnię kogoś innego?" - Lianna Rebolledo dzieli się swoją poruszającą historią z kobietami na całym świecie.
Jesteś w 13 tygodniu ciąży, ale nie musisz żyć z konsekwencjami gwałtu. Aborcja jest legalna. Nie będziesz chciała zatrzymać tego produktu – on będzie przypomnieniem tego, co ci się stało – takie słowa usłyszała Lianna Rebolledo od lekarza, gdy trafiła do szpitala po brutalnym gwałcie. Miała zaledwie dwanaście lat.
„Jeśli nie radzę sobie z traumą po gwałcie, to jak przeżyję odebranie życia mojemu dziecku?”
To nie była propozycja pomocy. To była sugestia eliminacji „problemu”, jakim miało być dziecko. Ale Lianna nie myślała o dziecku jak o „produkcie”. Nie widziała w nim gwałciciela. Zamiast tego – miała w sobie naturalne pytania i nadzieję, że ktoś okaże jej współczucie i wsparcie.
Zapytałam lekarza: jeśli dokonam aborcji, czy znikną moje koszmary? Powiedział: nie. Zapytałam: czy będę mogła wyjść na zewnątrz i przestać się bać? On: nie. Czy aborcja cofnie gwałt? Nie – wspomina Lianna. I wtedy przyszła myśl, która wszystko zmieniła: jeśli nie radzę sobie z traumą po gwałcie, to jak przeżyję odebranie życia mojemu dziecku?
dalsza część tekstu pod postem
„To moje dziecko! Nie zbrodniarz, nie trauma”
Lianna potrzebowała realnego wsparcia. Psychologicznego, duchowego, praktycznego. Ale zamiast tego spotkała się z bezradnością systemu i lekarzem, który nie umiał spojrzeć głębiej. „Nie pytał, czego potrzebuję. Nie zaproponował schroniska. Nie podał kontaktu do psychologa. Tylko: ‘Dlaczego chcesz zachować to dziecko?’”.
Przeczytaj również
Ale dla Lianny odpowiedź była prosta: to było moje dziecko. Nie zbrodniarz, nie trauma – dziecko. Niewinne. I jeśli ktoś powinien ponieść konsekwencje, to nie ono. Dlaczego miałam skazać moje dziecko na karę śmierci za zbrodnię kogoś innego? – pytała retorycznie po latach.
dalsza część tekstu pod wideo
Miłość córki, która uleczyła rany
Ciąża była trudna, poród również. Ale kiedy na świat przyszła Jeanette Olivia, życie Lianny zaczęło się zmieniać. Nie od razu, nie magicznie – ale krok po kroku. Kiedy miała cztery lata, powiedziała mi: ‘Mamusiu, dziękuję ci, że mnie nie oddałaś. Dziękuję za danie mi życia’. Wtedy zrozumiałam, że to ona uratowała mnie.
Jeanette nie przypominała Liannie o gwałcie. Była światłem, którego tak bardzo potrzebowała. Uczyła ją kochać, ufać, przebaczać. Jej miłość stała się lekiem na przeszłość. Stała się światłem na końcu tunelu. Nie przypominała mi nikogo. Przypomniała mi tylko, że miłość jest silniejsza niż jakakolwiek przemoc.
Jeanette wyrosła na piękną, silną kobietę. Ukończyła studia z księgowości, założyła organizację charytatywną, pomagała matce, gdzie tylko mogła. Przez wiele lat była jej podporą. Niestety, kilka lat temu jej córka zmarła na guza mózgu. Dla Lianny to była ogromna strata. Ale dziś mówi: „Jeanette była najlepszym darem, jaki życie mogło mi dać”.
„Gdybym to wtedy usłyszała, te słowa zmieniłyby wszystko”
„Aborcja nie usuwa traumy gwałtu. Ona dokłada kolejną” – mówi Lianna. I nie osądza tych, które zdecydowały inaczej. Ale apeluje: nie wmawiajmy kobietom, że aborcja jest wyjściem. Dajmy im coś więcej – wsparcie, obecność, czas, zrozumienie. „Gdyby wtedy lekarz powiedział: ‘pomogę ci, znajdziemy schronisko, psychologa, nie jesteś sama’ – to zmieniłoby wszystko”.
Dziś Lianna Rebolledo dzieli się swoją historią z tysiącami ludzi na całym świecie. Przemawia do młodzieży, kobiet w kryzysie, ustawodawców. Jej przesłanie jest jednoznaczne: musimy sprawić, aby aborcja była czymś nie do pomyślenia. Także – a może zwłaszcza – w przypadkach gwałtu.
Live Action/YouTube, Magdalena Korzekwa-Kaliszuk/Facebook