Nasze projekty

Spada zaufanie do Kościoła. „To nowa epoka w historii Polski”

Tylko w ciągu trzech kwartałów tego roku odsetek pozytywnych ocen Kościoła spadł o niemal 5 punktów procentowych. "Badania dotyczące postrzegania Kościoła dają do myślenia. Mamy do czynienia z gwałtownie postępującym spadkiem pozytywnych jego ocen" - pisze Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Pixabay.com/Eloneo

W najnowszych badań IBRiS opublikowanych 15 listopada przez „Rzeczpospolitą”, pozytywny stosunek do Kościoła katolickiego w Polsce zadeklarowało zaledwie 35 proc. badanych, w tym tylko 16 proc. „zdecydowanie pozytywny”, natomiast 32 proc. deklaruje stosunek negatywny, a pozostałe 31 proc. neutralny.

Jak zauważa Marcin Przeciszewski, w ciągu trzech kwartałów br. odsetek pozytywnych ocen Kościoła spadł niemal o 5 punktów procentowych, a kryzys widać wyraźniej po zestawieniu tych danych z wynikami analogicznego badania, przeprowadzonego przez IBRiS 4 lata temu, we wrześniu 2016 roku. Wtedy zaufanie do Kościoła deklarowało 58 proc. respondentów (w tym 22,8 proc. zdecydowane), a nieufność 22,9 proc., z czego zdecydowanie nie ufało Kościołowi wtedy tylko 5,8 proc. Podobny spadek w ocenie działalności Kościoła zauważa się w badaniach prowadzonych przez CBOS.

Autorytet Kościoła

Marcin Przeciszewski wskazuje, że w pierwszym dziesięcioleciu wolnej Polski Kościół zbudował swój autorytet „intensywną pracą ewangelizacyjną”. Udało się Kościołowi w Polsce zbudować w życiu publicznym miejsce zgodne z duchem Soboru Watykańskiego II – pisze Przeciszewski i przypomina o konkordatowej i konstytucyjnej zasadzie „autonomii i współpracy”, która „definiuje model wyznaniowy Rzeczypospolitej”. Stwierdza, że w ten sposób zbudowano „jeden z najlepszych w Europie modeli miejsca Kościoła w rzeczywistości publicznej”. Kościół harmonijnie wpisywał się w życie społeczne, a jego autorytet wynikał nie tyle z jego pozycji instytucjonalnej, co z siły autorytetu moralnego. Autorytet ten dodatkowo został wzmocniony przez pielgrzymki Jana Pawła II – wyjaśnia Przeciszewski.

Reklama

Jak zauważa, taką pozycję autorytetu Kościół zachował przez następnych prawie 20 lat. Większość społeczeństwa, jak również niemal wszystkie nurty polityczne dobrze oceniały wsparcie Kościoła dla procesu integracji europejskiej, jak również jego rolę jako „sumienia demokracji” – pisze Przeciszewski i wskazuje, że „jedynymi nurtami, zdecydowanie mniejszościowymi, podważającymi autorytet Kościoła była skrajna lewica czy radykalne ruchy feministyczne”, które choć hałaśliwe były wówczas marginesem polskiej sceny politycznej.

Załamanie pozycji autorytetu „ponad podziałami”

Na pozytywne oceny Kościoła w Polsce nie wpłynęła śmierć Jana Pawła II w 2005 r., choć niektóre wskaźniki religijności, np. w sferze powołań kapłańskich, zaczynają wówczas spadać – pisze Marcin Przeciszewski. Zwraca jednak uwagę, że paradoksalnie spadek zaufania i wzrost negatywnej oceny Kościoła zbiegają się w czasie z objęciem w Polsce władzy przez partię sprzyjającą Kościołowi deklarującą „wartościom chrześcijańskim”, a na zmianę tej tendencji spadkowej nie wpłynęły ani „huczne obchody 1050-lecia chrztu Polski” ani nawet Światowe Dni Młodzieży, jakie odbyły się latem 2016 r.

Przeciszewski stwierdza, że sprawa ta wymaga wnikliwych badań, „jednak można zasugerować tezę, że objęcie władzy przez PiS i manifestacyjnie deklarowana przez to ugrupowanie więź z Kościołem, zachwiały pozycją neutralnego autorytetu, ponad wszelkimi wewnątrzpolskimi podziałami, jaka dotąd charakteryzowała Kościół. Zaczął być on kojarzony jako „strona” i sojusznik określonego, partykularnego nurtu. Stało się to wbrew intencjom samego Kościoła, czy faktom potwierdzającym różnice poglądów z rządzącą koalicją, choćby w zakresie stosunku do uchodźców czy obrony życia”.

Reklama

Jak wyjaśnia, w świadomości społecznej zaczął ugruntowywać się fałszywy stereotyp o „sojuszu ołtarza z tronem”, co mogło wynikać z ograniczonego w tych latach głosu Kościoła w życiu publicznym. O ile w poprzednich dziesięcioleciach wolnej Polski głos Kościoła zazwyczaj towarzyszył różnym zjawiskom życia publicznego i ostrzegał przed posunięciami godzącymi w fundamenty demokracji, zagrażającymi godności człowieka czy przed źle pojętym patriotyzmem, to po roku 2015 głos ten ograniczył się niemal wyłącznie do sfery obrony życia – relacjonuje Przeciszewski i ocenia że „ze strony Episkopatu i jego przewodniczącego była to świadoma strategia, nieopowiadania się po żadnej ze stron w imię neutralności Kościoła”. Wyjaśnia jednak, że przez część społeczeństwa posunięcie to zostało źle zrozumiane i „część polityków i opinii społecznej zaczęła postrzegać Kościół jako instytucję legitymizującą obóz władzy”, co potęgował fakt, że „politycy obozu rządzącego robili wszystko, aby zamanifestować swą bliskość z Kościołem, wypełniając pierwsze ławki świątyń, kiedy tylko nadarzyła się okazja, a publiczna telewizja mocno to nagłaśniała”.

„Sojusz ołtarza z tronem”

Jak pisze Marcin Przeciszewski, „musimy pamiętać, że stereotyp sojuszu ołtarza z tronem, niezależnie od tego na ile faktycznie jest on prawdziwy, zawsze jest dla Kościoła niebezpieczny”. Wizerunek Kościoła, jako religijnej „przybudówki do obozu władzy” zaczął być skutecznie promowany przez media opcji liberalno-lewicowej. Większość z nich odtąd przyjęła strategię polegającą na prezentowaniu wyłącznie negatywnych zjawisk w Kościele, a pomijając wszelkie pozytywne aspekty jego działalności. Kościół zaczął być traktowany przez te ośrodki w kategoriach „wroga politycznego”, z którym prowadzi się bezpardonową walkę – zauważa.

W marca 2017 notowania Kościoła „okazały się jednymi z najsłabszych od blisko dwudziestu lat„. Ponad rok później, we wrześniu 2018 pozytywne oceny Kościoła wzrastają – pisze Przeciszewski – i tego niewielkiego wzrostu zaufania do Kościoła nie hamuje wyemitowany w końcu roku 2018 „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, który obejrzało co najmniej 5 mln Polaków. Dziennikarz stwierdza, że z ta sytuacja pokazuje, iż „duża część widzów potraktowała film Smarzowskiego bardziej w kategoriach „literackiej fikcji” a nie dokumentu odsłaniającego mechanizmy obowiązujące w Kościele”.

Reklama

Wobec skandali

Silne załamanie pozytywnych ocen (o 9 punktów procentowych) przychodzi nieco później, w maju 2019, po autentycznym wstrząsie, jaki wywołał film Tomasza Sekielskiego: „Tylko nie mów nikomu” – przypomina Przeciszewski. Pozytywne oceny Kościoła spadły wtedy do 48%, a negatywne wzrosły aż do 40%. Był to najniższy poziom pozytywnych ocen Kościoła od 1993 r. i jednocześnie najwyższy skok w górę ocen negatywnych.

Jak zauważa dziennikarz, „Episkopat, a w szczególności prymas Wojciech Polak i przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, zareagowali na te ujawnienia w sposób iście ewangeliczny, przepraszając publicznie ofiary w imieniu Kościoła i obiecując rozliczenie przestępców w sutannach”. We wrześniu 2019 notowania Kościoła nieco się poprawiły – 52 proc. badanych dobrze oceniało jego działalność, a 38 proc. źle. Ten pozytywny trend wyraził się również w tym, że latem 2019 więcej niż dotąd pielgrzymów wyruszyło na Jasną Góręwskazuje dziennikarz i zwraca uwagę, że „wzrostowy trend pozytywnych ocen Kościoła dał się zauważyć również w początkach bieżącego roku”. W marcu 2020 pozytywnie o Kościele opowiadało się 57% Polaków (wzrost o 5 punktów procentowych), a źle 32 % (spadek o 6 punktów procentowych).

Trwałość religijności w okresie pandemii

Pomimo utrudnienia praktyk religijnych wynikające z niemal całkowitego zamknięcia świątyń z racji epidemii, można było zauważyć trwałość polskiej religijności. W okresie restrykcji sanitarnych Polacy bynajmniej nie zrezygnowali z praktyk, ale swe życie religijne realizowali za pośrednictwem transmisji: telewizyjnych, radiowych czy internetowych – pisze Marcin Przeciszewski. Przytacza także badania, z których wynika, że 75 % Polaków oceniło swoje zaangażowanie religijne na takim samym poziomie jak przed epidemią, a 12 % wskazało, że więcej czasu poświęcało na modlitwę, medytację i inne praktyki religijne. Tylko 10 proc badanych oceniło, że ich życie religijne osłabło. Jak pokazały badania CBOS, po zniesieniu ograniczeń 86 % spośród praktykujących regularnie odpowiedziało, że co niedziela nadal chodzi do kościoła, a zaledwie 13 % z nich oświadczyło, że uczestniczy w nabożeństwach rzadziej niż dotąd (CBOS).

Kryzys ostatnich tygodni, efekt równi pochyłej

Jesienią gwałtownie spadły pozytywne oceny Kościoła – wskazuje Przeciszewski i ocenia, że „najprawdopodobniej był to efekt wstrząsu jaki nastąpił po emisji drugiego filmu braci Sekielskich”. „Zabawa w chowanego” to dokument, w którym ukazano mechanizmy tuszowania przestępstw oraz bezduszność wobec ofiar ze strony przedstawicieli Kościoła. Jak ocenia Marcin Przeciszewski, „film w przekonujący sposób trafiał do emocji widzów” i poruszył sumienia nawet najbardziej zdeklarowanych katolików.

We wrześniu 2020 działalność Kościoła pozytywnie oceniło 49 % badanych, co oznacza spadek do poprzedniego badania z marca o 8 punktów procentowych. Natomiast z dezaprobatą o Kościele wypowiedziało się 41 proc. ankietowanych, czyli o 9 % więcej niż w poprzednim sondażu (badania CBOS).

Autorytet Kościoła, a w szczególności jego hierarchów znacznie osłabiły kolejne skandale, które ujrzały światło dzienne w początkach listopada: nałożenie przez Watykan kar – prawdopodobnie za molestowanie seksualne – na kard. Henryka Gulbinowicza, czy mocno naciągane zarzuty wobec kard. Stanisława Dziwisza, na które hierarcha ten nie zechciał odpowiedzieć – wskazuje Przeciszewski.

Dodatkowym czynnikiem oddziaływującym na opinię publiczną były ogólnopolskie strajki po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego tzw. przesłanki eugenicznej. Choć – jak podkreśla wielu komentatorów – motywacja uczestników manifestacji, spośród których dużą cześć stanowiła młodzież, była różnorodna i wiązała się raczej z buntem wobec otaczającej rzeczywistości oraz opacznym pojmowaniem wolności, to jednak odbywały się one pod szyldem wolnej aborcji a towarzyszył im antykościelny koloryt – stwierdza Marcin Przeciszewski i dodaje, że jego zdaniem „wpłynie to silnie na świadomość przynajmniej części młodego pokolenia, które z łatwością przyjmuje stereotyp, że Kościół jest przeciwnikiem wolności, więc nie jest nam z nim po drodze”.

Te wszystkie czynniki wywołały efekt równi pochyłej. Zaledwie w ciągu dwóch miesięcy – od września do listopada br. – ilość Polaków pozytywnie oceniających Kościół spadła do 35 % – czyli aż o 14 punktów procentowych – wskazuje dziennikarz, podkreślając, że „nigdy w najnowszej historii, czyli od kiedy istnieją badania sondażowe, nic podobnego się nie miało miejsca”. Obecnie, jak zauważa, po zsumowaniu liczb okazuje się, że „negatywnie nastawionych wobec Kościoła bądź obojętnych jest obecnie zdecydowana większość – 63 proc., a tych, którzy postrzegają go pozytywnie – zaledwie 35 proc. czyli co trzeci Polak”.

Marcin Przeciszewski zwraca jednak uwagę, że „sondaż IBRiS przeprowadzony został bezpośrednio po ujawnieniu wspomnianych skandali, a więc w okresie panowania największych emocji”, a więc „prawdopodobne jest, że po pewnym czasie pozytywne oceny Kościoła wzrosną”. Jeśli nawet tak się stanie, wyniki badań z listopada traktować należy jako bardzo poważny sygnał alarmowy – podsumowuje.

Co dalej z młodzieżą?

Według badań IBRiS opublikowanych 15 listopada 2020 przez Rzeczpospolitą, w grupie wiekowej 18-29 lat pozytywny stosunek do Kościoła zadeklarowało zaledwie 9 proc. badanych, 47 proc. ma stosunek negatywny, a 41 proc. neutralny. Jak pisze Marcin Przeciszewski, „od kilkunastu lat widać rozwierające się nożyce pomiędzy poziomem wiary starszego pokolenia Polaków, a ich dzieci i wnuków”. Zwraca uwagę, że „w ciągu ostatnich 20 lat spadek deklaracji wiary w Boga u młodzieży wyniósł ok. 20 proc. a spadek praktyk religijnych aż 50 proc”, co jest zjawiskiem nowym. Dziennikarz nazywa je „przerwaniem lub raczej poważnym zaburzeniem międzypokoleniowego przekazu wiary, który dotąd stanowił o naszej tożsamości”. Z badań wynika, że nieco mniej niż spadek udziału w praktykach religijnych zmalała deklaracja wiary w Boga jako takiej. Znacznie wzrosła jednak ilość młodych ludzi w ogóle niepraktykujących: z 19% w 1992 r. – do 35% w 2018 r.

Spadek powołań kapłańskich

Jak zauważa Marcin Przeciszewski, w ciągu ostatniego piętnastolecia liczba seminarzystów spadła w Polsce z 7,5 tys. do niespełna 3 tysięcy, czyli o ponad 60 procent. Tylko w 1029 roku do polskich seminariów wstąpiło 498 kandydatów do kapłaństwa, czyli o 122 mniej niż rok wcześniej. W sumie, na wszystkich latach kształcenia bieżący rok akademicki rozpoczęło 2853 alumnów. Kwestia ta związana jest z kryzysem demograficznym (w Polsce rodzi się obecnie o połowę mniej dzieci niż 40 lat temu), ale również za spadającą religijnością wśród młodego pokolenia i kryzysem zaufania do Kościoła – ocenia redaktor.

„Początek nowej epoki”

Przytoczone powyżej dane statystyczne oraz wyniki badań socjologicznych wskazują, że proces szybkiej sekularyzacji, charakterystyczny dotąd dla świata zachodniego, zaczyna zdecydowanie przyspieszać także i u nas – pisze Przeciszewski i zauważa, że „Kościół stopniowo przestaje być uniwersalnym autorytetem dla większości społeczeństwa”. Stwierdza także, że dla historii Polski jest to „nowa epoka”.

Autor raportu zwraca jednak uwagę, że Kościół w Polsce „dysponuje wciąż olbrzymimi siłami apostolskimi”, działa w nim ponad 30 tys. kapłanów – jest to największa liczba w historii oraz ponad 2 mln wiernych świeckich skupionych w różnorodnych ruchach czy wspólnotach, co tworzy olbrzymi kapitał społeczny.

Niezbędne jest jednak – jak podpowiada papież Franciszek – uczynienie Kościoła znacznie bardziej ukierunkowanym misyjnie, na każdym szczeblu jego posługi i działalności – pisze Przeciszewski i jako pierwsze działanie w tej kwestii wymienia konieczność „wewnątrzkościelnego oczyszczenia”. Pomimo, że jest to w Polsce bardzo poważny problem społeczny – wśród ok. 1500 skazywanych rocznie za te przestępstwa jest zaledwie kilku księży – dostrzegany jest on niemal wyłącznie w Kościele. Wszystko więc należy zrobić, aby tę plagę skutecznie wyplenić – wyjaśnia. Dodaje też, że proces oczyszczenia Kościoła z grzechów pedofilii wynika wprost z istoty jego misji.

Maracin Przeciszewski ocenia, że „że jako Kościół w Polsce musimy przejść tę drogę, jaką przeszedł Kościół w tych krajach, gdzie ten kryzys ujawnił się najsilniej – chociaż jest ona niełatwa i bolesna” oraz że „ważne jest, abyśmy nie tyle bronili się przed atakami z zewnątrz, co wyciągnęli prawidłowe wnioski”. Zauważa też, że świadomość konieczności oczyszczenia jest  coraz większa i rzeczywiście w ostatnich latach bardzo dużo zostało zrobione na tym polu. Zostały opracowane rygorystyczne wytyczne, programy prewencji i ochrony dzieci i młodzieży w każdej diecezji, działa Centrum Ochrony Dziecka, prowadzące odpowiednie szkolenia i Fundacja Świętego Józefa mająca troszczyć się ofiary – wymienia dziennikarz. Jednak widać, że – pomimo dużej pracy, jaka została wykonana – wciąż jesteśmy gdzieś na początku drogi – podsumowuje.

SPRAWDŹ: 83 proc. Polaków pozytywnie ocenia pontyfikat Jana Pawła II

os, KAI/Stacja7

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę