Nasze projekty
Reklama

„Jak będzie w niebie?” – rozwiązanie konkursu na pytania „bez odpowiedzi”

Ksiądz Grzegorz Strzelczyk wybrał i odpowiedział na najbardziej "odjechane pytania", które zadaliście mu w konkursie na teologiczne "pytania bez odpowiedzi". Bardzo dziękujemy wszystkim za udział, a z wybranymi osobami skontaktujemy się mailowo.


  Ogłaszając konkurs inspirowaliśmy się książką autorstwa ks. Grzegorza Strzelczyka i Szymona Hołowni: "Niebo dla średnio zaawansowanych"  



Autor pytania: Anita Chmielewska

Reklama

 Zastanawia mnie jaka jest przewaga spowiedzi ustnej przed kapłanem, od duchowej, praktykowanej przez protestantów

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Podstawą praktyki odpuszczania grzechów w Kościele jest polecenie Jezusa: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,23). Po pierwsze jest tu mowa o odpuszczaniu (czyli akcie jednej osoby wobec drugiej, a nie o akcie wewnętrznym). Po drugie słowa o ewentualnym „zatrzymaniu” grzechów zakładają podejmowanie decyzji przez tych, którzy mają odpuszczać. Pierwotny Kościół dość jednoznacznie zrozumiał te słowa wiążąc odpuszczenie grzechów (co równało się pełnemu przywróceniu do życia we wspólnocie) z decyzją przełożonego wspólnoty, który – między innymi – wyznaczał pokutę. Ale też oceniał np. szczerość nawrócenia.

Reklama

 

Protestanci odrzucili tę praktykę niejako w pakiecie poprzez odrzucenie sakramentalności kapłaństwa (ale i to jest złożone, bo np. sam Luter spowiadał się do końca życia i niektóre wspólnoty luterańskie miały w kościołach konfesjonały…).

 

Reklama

To tyle jeśli chodzi o argumenty historyczne. Od strony duchowych wartości dodanych: także w interpretacji katolickiej możliwe jest wewnętrzne zwrócenie się do Boga o przebaczenie. I może być ono skuteczne, jeśli proszący ma odpowiednie wewnętrzne nastawienie (żal doskonały). I tu się zaczynają schody – skąd mam mieć pewność, że mój żal jest wystarczający do przebaczenia? Sakrament daje jasność: jeśli się szczerze wyspowiadałem i żałuję (lepiej czy gorzej – to już drugorzędne), to grzechy są mi na pewno odpuszczone. Kropka.

 

Dalej – konfrontacja z księdzem w konfesjonale wymaga przygotowania (trudno iść zupełnie bez rachunku sumienia) oraz daje szanse na wyprostowanie nieraz zachwianego oglądu sumienia. Z praktyki wiem, że często ludzi obwiniają się o coś, co grzechem w ogóle nie było, a pomijają z kolei coś, co jest grzechem dość poważnym.

 

Reasumując: spowiedź „katolicka” to sakrament, czyli działanie Boga ku człowiekowi, które jest skuteczne ilekroć zostają spełnione minimalne warunki, a nie tylko prośba człowieka do Boga, której owocność zależy w całości od naszego duchowego nastawienia (sakramentalium). 


Autor pytania: Piotr Gonsior

 Jako historyk zastanawiam się nad tym, czy będę mógł zobaczyć też wydarzenia z przeszłości aby dowiedzieć się jak to było naprawdę np. z zabójstwem Kennedy'ego i co się stało z Arką Przymierza?

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Jedna z głównych intuicji dotyczących stanu zbawionych (zwłaszcza po sądzie ostatecznym) odnosi się do ich udziału w wiedzy Boga – udziału przez zjednoczenie. Oczywiście nie wiemy jak daleko ten udział będzie sięgać, ale natura sądu ostatecznego, na którym „rozliczone” będzie wszelkie dobro i zło jakie się dokonało w ludzkiej historii (czyli ludzkie czyny wraz z ich skutkami) zakłada powszechne ujawnienie także np. związków pomiędzy ludzkimi czynami. Najprawdopodobniej zatem wszystko z ludzkich dziejów stanie się jawne dla wszystkich.

 

Natomiast jaka będzie forma tej wiedzy – o to już proszę nie pytać. Być może coś na ten temat można wywnioskować z doświadczeń mistycznych, ale to delikatna materia.

 

Zatem – „zobaczyć”: niekoniecznie, ale „dowiedzieć się”: najprawdopodobniej tak. 


Autor pytania: Daniel Wójcik

Jeżeli jako Komunię spożywamy Ciało Zmartwychwstałego Pana Jezusa, to jak Apostołowie przyjęli Komunię przed Śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa? Pan Jezus sam również przyjął Komunię – swoje ciało?

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Zacznę od drugiej części: opowiadania o ustanowieniu Eucharystii mówią, że Jezus zaraz po błogosławieństwie podawał chleb/Ciało i kielich/Krew uczniom – nic nie wskazuje na to, by sam je spożywał. To oczywiście argument ex silentio (z tego, że tekst czegoś nie mówi), ale jak najbardziej uprawniony w tym miejscu. Bo i logiczne by było, aby tylko uczniowie spożyli.

 

Komunia jest przede wszystkim zjednoczeniem (jak sama nazwa communio sugeruje) z Osobą poprzez jej Ciało i Krew. I to się na pewno dokonało w czasie Ostatniej Wieczerzy. Natomiast nie mamy niestety żadnego wglądu poznawczego w charakter Ciała i Krwi spożywanych wówczas przez Apostołów. Jeśli jednak możliwe było ukazanie się Jezusa w chwale na górze Tabor (przemienienie), które zdaje się było uprzedzającym ujawnieniem chwały zmartwychwstania w ciele Jezusa, to coś podobnego jest do pomyślenia także w odniesieniu do sakramentalnego Ciała i Krwi. Nie odważę się jednak tutaj na jednoznaczne rozstrzygnięcie.

 

 


Autor pytania: Printemps 812

Wyobraźmy sobie taką sytuację: nastoletnia dziewczyna idzie przez park. Nagle napada ją mężczyzna w dość wyraźnie określonym celu. Z daleka widzi wszystko ojciec dziewczyny. Rzuca się w kierunku córki, biegnie, by jej pomóc, obronić ją, a gdy dobiega, z furią atakuje napastnika.

 

Inna sytuacja: dziewczynę i mężczyznę widzi Bóg, najlepszy Ojciec. Ale On nie biegnie, nie rzuca się na napastnika.  Dlaczego nic nie robi, by pomóc ukochanej córce?

 

Podobno jest w każdym cierpieniu, ale tak szanuje wolność człowieka, że nie ingeruje. Tymczasem gdyby ojciec dziewczyny obserwował wszystko z dala i nic nie robił, uznalibyśmy go za wariata. Gdy nic nie robi Bóg, słyszymy (ja osobiście słyszałam), że "Bóg tak chciał", że to wyraz Jego miłości do człowieka…  Dlaczego On nic nie robi w takiej sytuacji?

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Zasadnicza różnica pomiędzy sytuacją z przykładu, a relacją Boga do nas polega na tym, że On jest Ojcem zarówno dziewczyny, jak i napastnika. A to diametralnie zmienia sytuację. Ostatecznie chyba najważniejszą odpowiedzią Boga na to pytanie jest wcielenie i krzyż Jezusa. On nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wydał.

 

Być może perspektywa Boga jest na tyle inna, że tam gdzie nam się wydaje, że trzeba koniecznie ingerować w określony sposób, żeby usunąć cierpienie (bo jego wykorzenienie wydaje nam się priorytetem absolutnym), On widzi to inaczej. Zdaje się, że Jego priorytetem jest raczej usunięcie grzechu. Dla nas to oczywiście dość niewygodne…

 

Natomiast kiedy słyszę zdanie „Bóg tak chciał”, to jeży mi się łysina. Bo to, czego Bóg naprawdę chciał, poznamy dopiero na sądzie ostatecznym. I warto do tego czasu odłożyć sąd na temat Bożego działania – podobnie jak On odkłada rozplątywanie dobra i zła „aż do czasu żniwa”.


Autor pytania: Maria Schuderla

Czy dusza osoby niepełnosprawnej umysłowo jest uwięziona niejako w klatce, nie mogąc zrobić nic dobrego ani nic złego?

 

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Myślę, że trzeba zacząć od tego, że podmiotem działania nie jest „dusza”, a człowiek – cały człowiek, jako jedność duszy i ciała. Jeśli ciało – na skutek choroby lub niepełnosprawności nie jest zdolne do czegoś, to cały człowiek nie jest do tego zdolny. Dusza nie ma swojego osobnego świata świadomości, decyzji itd. (dopiero gdy ciało umrze trwa jako „odłączona” i wtedy człowiek = dusza, ale to stan przejściowy, do zmartwychwstania ciała). Czyli to nie jest układ ptaka w klatce. Cały człowiek jest niepełnosprawny. Położy temu kres dopiero śmierć ciała, a potem jego zmartwychwstanie w przemienionej rzeczywistości.

 

 

Od strony moralnej nie ma w człowieku dwóch zdolności czynienia dobra/zła – jednej w duszy, drugiej w mózgu. Zjednoczenie jest kompletne. Zatem jeśli czyjś stan umysłowy nie pozwala na rozróżnianie pomiędzy dobrem i złem, to taka osoba nie może popełnić grzechu. Ale też i o tym nie wie.

 

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja