Nasze projekty
Reklama
fot. PPNiR

Pielgrzymka. All inclusive z Panem Bogiem

„Jedna z naszych pątniczek zawsze mówiła do swoich koleżanek, kiedy wracała do pracy, ‘słuchajcie byłam w takim pięknym hotelu, miał chyba z dwa tysiące gwiazdek’” – mówi ks. Jacek Wiliński kierownik Pieszej Pielgrzymki Niepełnosprawnych i Rodzin (PPNiR).

Jakub Krzyżak, Stacja7: Piesza Pielgrzymka Niepełnosprawnych i Rodzin (PPNiR) na Jasną Górę, która wyrusza z Warszawy 5 sierpnia, to jest chyba jedyne takie wydarzenie na mapie Polski?

ks. Jacek Wiliński. kierownik PPNiR: Tak. To jedyna pielgrzymka z udziałem osób niepełnosprawnych, która wyrusza na Jasną Górę. Oczywiście są takie lokalne do diecezjalnych sanktuariów, ale nasza to ewenement.

Co jest innego w tej w porównaniu do innych pieszych pielgrzymek?

Reklama

10 sierpnia wspominamy św. Wawrzyńca. To jest postać historyczna, diakon, który żył w III wieku. W tym czasie w starożytnym Rzymie Kościół był prześladowany. Świętemu kazano wydać cesarzowi rzymskiemu skarby Kościoła. Wawrzyniec więc przyprowadził tych, którymi Kościół się opiekował – chorych i ubogich wskazując ich jako te skarby.

To nas wyróżnia, że idziemy ze skarbami Kościoła, czyli niepełnosprawnymi, chorymi, rodzinami z dziećmi.

Wyróżnia nas też ogromna serdeczność. W innych pielgrzymkach ludzie często idą sami dla siebie. Tutaj – dla innych. Atmosfera jest bardzo rodzinna. Każda osoba niepełnosprawna musi mieć swojego opiekuna, ale opiekunowie są w zasadzie potrzebni tylko na postojach, czy na noclegach. W trasie zawsze znajdzie się ktoś kto popcha wózek, czy poprowadzi osobę niepełnosprawną. Otwartość wyróżnia naszą pielgrzymkę. Otwartość na drugiego człowieka.

Reklama

Ile osób uczestniczy w pielgrzymce?

W zeszłym roku było 570 osób, byliśmy podzieleni na cztery grupy po około 100 osób. W każdej jest około 15 niepełnosprawnych.

Pielgrzymka to wielkie wyzwanie logistyczne, podejrzewam, że dla Was, przez specyfikę grupy jest jeszcze większe.

Reklama

Tak. Największym wyzwaniem jest zapewnienie wszystkim opieki. Ale spotykamy się naprawdę z ogromną życzliwością wielu osób. Kiedyś szukaliśmy samochodu, do którego moglibyśmy zbierać i wywozić nim śmieci. Zadzwoniliśmy do jednego pana, który jak tylko usłyszał, że to dla pielgrzymki osób niepełnosprawnych zaoferował swoje usługi za darmo.

Udostępnił samochód i sam jeździ z nami do tej pory. To tylko jeden z wielu przykładów tej ogromnej życzliwości, z którą spotykamy się na każdym kroku. Czuć ją także od naszych gospodarzy. Zazwyczaj nie śpimy pod namiotami tylko w budynkach na przykład w szkołach lub u prywatnych osób. Wszyscy zawsze bardzo serdecznie nas witają, starają się po prostu z nami być. Pamiętam parę lat temu na ostatnim noclegu jedni gospodarze otworzyli nam swoje drzwi i powiedzieli, że babcia zawsze pielgrzymkę przyjmowała więc oni też koniecznie muszą nas ugościć.

Przygotowali poczęstunek i mówili, że jakby coś było nie tak to musimy im mówić, w następnym roku będzie lepiej. Wcześniej specjalnie w Internecie sprawdzali  na przykład „co jedzą pielgrzymi”.

Tę życzliwość widać też w naszych służbach. Mamy jak każda pielgrzymka porządkowych, kwatermistrzów, ale też taką o której nie słyszałem na innych pielgrzymkach tzw. „Jedzonko”.

Czym się zajmuje?

Gospodarze, u których się zatrzymujemy, zawsze przekazują nam bardzo duże ilości jedzenia.

Kiedyś przyszliśmy na nocleg do jednej miejscowości, spaliśmy wtedy w szkole. Wchodzimy, a tam na stołach kiełbasy, mięso, chleby, pomidory, ogórki. Rano kefirki, jogurciki, płatki itd. Nie byliśmy w stanie tego wszystkiego zjeść, a gospodarze mówią, zabierajcie, bo to jest wszystko dla was. „Jedzonko” zbiera to wszystko i rozdysponowuje między naszymi pielgrzymami, a także przekazuje i dzieli się tym dobrem dalej z innymi pielgrzymkami, które są akurat w okolicy, na przykład z WAPM czy z Łowicką. Dzięki temu nic się nie marnuje.

Jakie to jest przeżycie dla osób niepełnosprawnych, że mogą uczestniczyć w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę?

Najlepszym przykładem będzie chyba nasza uczestniczka Kinga, która ma spektrum autyzmu. Ona zawsze powtarza, że nie lubi Jasnej Góry.

Jak to?

Nie lubi Jasnej Góry, ponieważ tam się pielgrzymka kończy, dlatego ona absolutnie Jasnej Góry nie lubi. Dla osób niepełnosprawnych to jest naprawdę wielkie przeżycie. Oni żyją pielgrzymką.

Inny przykład: Michał, który jest niewidomy, już wiele miesięcy wcześniej zawsze dzwoni do nas i dopytuje, czy pielgrzymka w tym roku wyjdzie, czy on będzie mógł iść. To jest dla wszystkich wielkie 10-dniowe święto, a szczególnie dla tych, którzy na co dzień są zepchnięci czasem na margines życia społecznego. Tu są w centrum uwagi. Oni tego pragną, za tym tęsknią.

Pielgrzymka nie ruszyłaby z Warszawy bez naszych wolontariuszy – osób, które zajmują się naszymi niepełnosprawnymi w trasie. Idą z nami ludzie z różnymi niepełnosprawnościami czy to umysłowymi czy fizycznymi, a czasami jednymi i drugimi. Sprawny pielgrzym przychodzi na nocleg wykąpie się, coś zje, później Apel Jasnogórski i idzie spać. Wolontariusze są często dla nas wielkim zawstydzeniem – mimo zmęczenia zawsze najpierw zajmują się swoimi podopiecznymi. Karmią ich, pomagają się umyć, kładą spać i dopiero zajmują się sobą. Niestety to niełatwe zadanie i co roku szukamy usilnie wolontariuszy, bo wiele osób niepełnosprawnych chciałoby wyruszyć na szlak, ale brak wolontariusza, opiekuna im to uniemożliwia.

W tym roku też szukacie?

Tak. Wiele osób niepełnosprawnych z utęsknieniem czeka na informację, że zgłosił się dla niego opiekun, i że ma z kim wyruszyć do Częstochowy. Ludzie często boją się podjąć tego zadania, ale czasami nie trzeba nic robić, wystarczy przypilnować. Ale wolontariusze potrzebni są nie tylko do pchania wózków, czy opieki ale też tacy, którzy poprowadzą nasze samochody służb lub w inny sposób włączą się w posługę i obsługę pielgrzymki.

Dla wolontariuszy to też musi być niesamowite przeżycie, że pomogli komuś w dotarciu na Jasną Górę.

Przez długie lata jako wolontariusze chodzili z nami więźniowie, którzy odbywali wyroki. Po raz pierwszy stało się tak w roku 2000 – ówczesny Naczelny Kapelan Więziennictwa RP ks. Jan Sikorski wpadł na ten pomysł. Nasz, nie żyjący już, Przewodnik PPNiR ks. Stanisław Jurczuk wyraził zgodę.

Uzyskał wszelkie urzędowe zgody, więźniowie poszli. Bał się tylko powiedzieć o tym ludziom. Dopiero przedostatniego dnia zdradził kim są nasi pielgrzymi. Było to ogromne zaskoczenie, bo wszyscy myśleli, że to klerycy, bo oni byli najbardziej usłużni, najbardziej pomocni.

Dla więźniów pielgrzymka to było ogromne przeżycie. W rozmowach często mówili, że byli głupi, że nie dziękowali Panu Bogu za to wszystko co od niego otrzymali jak chociażby zdrowie. Wielu z nich po zakończeniu wyroków nadal co roku rusza z nami na szlak. Od kilku lat nie mamy już jednak napływu z więzień, bo zmieniły się przepisy.

Wolontariusze – więźniowie najbardziej przeżywali, że mogli odbyć tę drogę?

Wszyscy, nieważne więźniowie czy nie, czują ogromną wdzięczność wobec Pana Boga. Każdy z nas jest wierny maksymie św. Jana Pawła II „Człowiek jest wspaniałą istotą nie z powodu dóbr, które posiada, ale jego czynów. Nie ważne jest to co się ma, ale czym się dzieli z innymi.”

To jest naprawdę niesamowite uczucie – mieć świadomość, że w jakikolwiek sposób przyczyniło się, do dojścia osób niepełnosprawnych do Częstochowy. Czuje się wtedy ogromną wdzięczność, ogromną radość. Szczególnie widać to jak się wchodzi już na Jasną Górę, kiedy po tych dziesięciu dniach wychodzi to zadowolenie w oczach wszystkich wolontariuszy.

Jakie jest hasło, myśl przewodnia tegorocznej PPNiR?

Od samego początku naszego pielgrzymowania, czyli 33 lat towarzyszy nam hasło „Jesteśmy”. W tym roku przypada 40-lecie męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. I właśnie z nim niejako ruszamy w trasę. Jeśli się uda każdego dnia będziemy spotykali się ze świadkami życia księdza Jerzego. Będzie na przykład ksiądz Marian Janus krajowy koordynator pielgrzymowania na Jasną Górę, który z Popiełuszką był w wojsku. Oprócz niego ksiądz Jan Sikorski, który przyjaźnił się z błogosławionym. Ma się pojawić także ksiądz Tadeusz Bożełko – były proboszcz parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, przy której znajduje się grób bł. Jerzego Popiełuszki, czy o. Damian Kosecki ze Zgromadzenia Braci Pocieszycieli z Getsemani – kustosz Sanktuarium Męczeństwa bł. Jerzego Popiełuszki we Włocławku.

Oprócz tego będziemy w drodze na nowo przypatrywać się homiliom naszego męczennika, jego postawie, żeby zobaczyć, że to jest osoba, która godna jest naśladowania, szczególnie teraz w tym czasie, kiedy w wielu miejscach na świecie dochodzi do różnych ataków na Kościół, kiedy wiara jest zrzucana na margines życia społecznego. Chcemy poznać go na nowo i pokazać, że ksiądz Jerzy Popiełuszko może być symbolem także i tych czasów.

Czy trzeba się jakoś szczególnie przygotować do pielgrzymki z niepełnosprawnymi?

Jak do każdej pielgrzymki, tak naprawdę. Nasza trasa jest w całości dostosowana zarówno do wózków inwalidzkich, jak do wózków dziecięcych. Biegnie wyłącznie po terenie ubitym. Na  pewno trzeba mieć dobre, rozchodzone buty, przyda się różaniec, brewiarz. Nie można zapomnieć też o takich podstawowych rzeczach.

A duchowo?

Na pewno warto wyruszyć na trasę już w stanie łaski uświęcającej. Jeden ksiądz zachęcał do spowiedzi mówiąc, że tylko Szwedzi wyruszyli z nieczystymi sumieniami na Jasną Górę i się tam nie dostali. Przewodnik Grupy św. Michała Archanioła ks. Adam Anuszkiewicz powtarza w swojej grupie, że „Kilo szynki, beczka śledzi, nie zastąpi ci spowiedzi!”

Z sakramentu pokuty można też skorzystać już w drodze. Jest to całkiem inna spowiedź, można  porozmawiać, z księdzem zapytać, dopytać.

Trzeba być otwartym na wszystko, co się na pielgrzymce wydarzy. Czasami są to takie dosyć niespodziewane wydarzenia, które rzeczywiście ludzi bardzo mocno poruszają.

Podobno pielgrzymka to czas i miejsce cudów. Zgodzi się ksiądz z tym stwierdzeniem?

Każda pielgrzymka jest to naprawdę wielkie poruszenie. W tym roku wyruszymy na szlak już po raz 33. Osoby, które kiedyś zaczynały z nami chodzić, teraz już mają własne dzieci, własne rodziny. Nasza pielgrzymka stała się taka bardzo mocno rodzinna.

Ostatnio we wspomnianej wcześniej Grupie św. Michała Archanioła, która liczyła dwieście osób, połowa z nich to były dzieci. To można powiedzieć trochę taki mały cud. Są też inne.

Oczywiście nie zawsze spektakularne. W większości to cuda duchowe, na przykład kiedy człowiekowi wydawało się, że Pan Bóg jest daleko, a okazuje się, że poprzez otwarcie się na drugiego człowieka, służbę zaczyna dostrzegać Go w każdym bliźnim.

Dlaczego warto ruszyć na pielgrzymkę?

Każda pielgrzymka, czy osób niepełnosprawnych, czy paulińska, czy akademicka, czy siedemnastki, czy jakakolwiek inna, czy na wrotkach, czy na rolkach, czy na rowerach to jest czas spędzony w realnej bliskości z Panem Bogiem.

To jest ogromne przeżycie duchowe, oderwanie się od wszystkiego, okazja do tego, aby zobaczyć, że człowiek tak naprawdę w swoim życiu nie potrzebuje wszystkiego co ma. To bardzo dużo daje. Jedna z naszych pątniczek zawsze mówiła do swoich koleżanek, kiedy wracała do pracy, „słuchajcie byłam w takim pięknym hotelu, miał chyba z dwa tysiące gwiazdek”.

Czyli warto spróbować?

Trzeba. Wiadomo, że pielgrzymka nie każdemu przypadnie do gustu, ale zawsze można zaryzykować.

Ja sam długie lata się przekonywałem do pielgrzymki. Co roku obiecywałem sobie – w tym roku pójdę. W końcu po pierwszym roku seminarium zdecydowałem się i nie żałuję. Kiedyś miałem inne obowiązki duszpasterskie i nie mogłem iść, ale w głowie wszystkie myśli krążyły mi wokół pielgrzymki – teraz są już pewnie tutaj, o a teraz trwa Msza Święta. Pielgrzymka wciąga.

Kto raz pójdzie, podobno już nie przestaje.

Jedna z naszych  pątniczek, osoba w sile wieku, która chodzi już ponad 20 lat na pielgrzymkę któregoś roku postanowiła, że czas zrobić przerwę. Ale znajomi do niej co chwila przychodzili i mówili „jak będziesz szła na pielgrzymce, to pomódl się za nas”. I w końcu stwierdziła, że nie może zrezygnować.

Inna pani, opowiadała, że każdy etap marszu ofiarowała w intencji konkretnej osoby. Oczywiście niektóre modlitwy były wysłuchane, niektóre nie, ale ona miała takie poczucie, że wszystko przemodliła i o nikim nie zapomniała.

Jak zapisać się na Waszą pielgrzymkę?

Najlepiej przez Internet. Od pierwszego lipca na naszej stronie www.pielgrzymka.ksnaw.pl ruszyły zapisy, które trwają do 31 lipca. Później 4-5 sierpnia przy Sanktuarium św. Józefa na warszawskim Kole będzie można odebrać pakiety i jeszcze na ostatnią chwilę zapisać się stacjonarnie. Można się także zapisać na trasie. A wszystkie osoby, które pragną abyśmy modlili się w ich intencjach w trakcie pielgrzymowanie na Jasną Górę mogą to zrobić wysyłając je na adres [email protected]

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja