Anglia: Walka ze skutkami powodzi
Trwa walka ze skutkami nagłej powodzi w północnej Anglii. Spowodowały ją ulewy, jakie przyniósł w sobotę znad Atlantyku sztorm Desmond. Deszcz padał przez dobę, ale dzisiejsza akcja ratownicza odbywała się już przy pięknej, słonecznej pogodzie.
Polub nas na Facebooku!
W najbardziej poszkodowanym pojezierzu Lake District spadło w sobotę 35 centymetrów deszczu. Wezbrane rzeki zerwały dwa mosty, zatopiły tunele, porwały całe połacie nawierzchni dróg. Woda podmyła linie kolejowe i zatopiła podstacje energetyczne pozbawiając prądu tysiące domów i dwa szpitale.
W najbardziej poszkodowanym mieście Carlisle do ewakuacji powodzian przystąpiło wojsko z amfibiami. Wielu mieszkańców nie może się pogodzić z faktem, że ich domy padły ofiarą powodzi już trzeci raz w ciągu dekady. Po wielkiej powodzi w 2005 roku władze przystąpiły do przebudowy systemu wałów. Nie był on jeszcze gotów, gdy przyszła kolejna, w 2009 roku. Nowe zabezpieczenia miały wytrzymać 200 lat, ale minęło zaledwie 6 i uległy nowej powodzi.
Mer zalanego miasta Kendall uważa, że część odpowiedzialności ponoszą firmy wodociągowe, które przed świętami podniosły poziom wody w rezerwuarach, co uniemożliwiło im wchłonięcie choćby części opadów. Jutro spodziewany jest kolejny deszcz, ale znacznie mniej obfity i nie powinien już pogorszyć sytuacji powodzian.
/IAR/ Grzegorz Drymer, Londyn/em/ pbp