Nasze projekty

„Ta tama zaczęła pękać na naszych oczach”. Abp Jędraszewski wysłuchał wstrząsających relacji powodzian

"Jeśli będzie trzeba, będziemy poszukiwali nowych form pomocy, byście nie czuli się sami" - zapewniał abp Marek Jędraszewski podczas spotkania z powodzianami w Zakrzowie.

fot. Archidiecezja Krakowska/Flickr

Abp Marek Jędraszewski spotkał się z powodzianami w ośrodku „Caritas” w Zakrzowie. Podczas wizyty dyrektor Caritas Archidiecezji Krakowskiej ks. Mariusz Słonina powiedział, że czas spędzony w Zakrzowie ma być dla powodzian momentem nabrania oddechu i sił. Wszyscy myślimy o wielkiej nadziei, że to, co się wydarzyło, jest już za nimi, a przed nimi Boże błogosławieństwo, łaska i siła – powiedział i poprosił abp. Jędraszewskiego o skierowanie do zebranych słowa.

Abp Jędraszewski skierował słowa otuchy do powodzian. „Nie czujcie się sami”

Metropolita krakowski powitał wszystkich w ośrodku Caritas, który jest miejscem spotkań i modlitwy. I podkreślił, że archidiecezja krakowska od razu niosła pomoc, także poprzez zbiórkę pieniędzy. My jesteśmy właściwie koordynatorami tej wielkiej wrażliwości ludzi, którzy na terenie archidiecezji krakowskiej mieszkają. Cechowała ich autentyczna chęć pomocy i solidarność z człowiekiem, którego osobiście nie znali. Wiedzieli tylko, że jest potrzebna pomoc, której udzielili – mówił.

Podczas rozmów z powodzianami abp Jędraszewski pytał zebranych o ich przeżycia oraz bieżące potrzeby. Nie sądzę, żeby chęć pomocy wam miała być jednorazowa. Jeśli będzie trzeba, będziemy poszukiwali nowych form pomocy, byście nie czuli się sami. Nie czuli się sami jako członkowie polskiego narodu i członkowie tego samego świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła. Byście nie czuli się sami, głęboko wierząc, że jest nad nami Boża Opatrzność, która sprawia, że żaden człowiek nie ma prawa czuć się opuszczony – stwierdził.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Cyberatak na episkopat Niemiec. Hakerzy włamali się do systemów Kościoła

Podczas spotkania z abp. Jędraszewskim jeden z pracowników służb wspominał moment pęknięcia tamy. Ta tama na naszych oczach zaczęła pękać. Jeszcze ludzi ewakuowaliśmy, żeby z tych wałów schodzili. Słychać było, jak drzewa się walą. Było to zagrożenie dla ludzi, jak i dla służb, które w tym czasie pracowały – powiedział. Dodał także, że trudno opisać wrażenia i emocje, które towarzyszyły wtedy ratownikom i mieszkańcom.

KAI, kh/Stacja7

Reklama

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja