Nasze projekty

„Ten chłopiec nie odszedł. On został zamordowany” – Krzysztof Kasprzak o Felku zabitym w 9. miesiącu ciąży

"Zwolennicy aborcji próbują wmówić rodzicom, że zamordowanie dziecka będzie takie samo jak strata dziecka, które umiera z przyczyn naturalnych. Nie będzie. To matka zleciła zabicie Felka" - pisze Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina.

fot. Canva Pro

Kilka dni temu Fundacja Pro-Prawo do Życia poinformowała, że w szpitalu w Oleśnicy zabito Felka. U chłopca podejrzewano wrodzoną łamliwość kości, chorobę, z którą można żyć. Jak przekazała fundacja, mama Felka za namową aktywistów pojechała do Oleśnicy, gdzie wykonuje się najwięcej aborcji w Polsce. Tam w 37. tygodniu zabito Felka poprzez podanie mu w serce zastrzyku z chlorku potasu.

Jak informuje Fundacja Życie i Rodzina, Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy wszczęła postępowanie w sprawie „przeprowadzenia aborcji niezgodnie z obowiązującymi przepisami. I to przeprowadzenia jej na takim etapie, gdy dziecko jest już zdolne do życia poza organizmem matki”.

ZOBACZ>>> Felek mógł żyć. Zabito go zastrzykiem w serce w 9. miesiącu ciąży w szpitalu w Oleśnicy

Reklama

Krzysztof Kasprzak: „Aborterzy podpowiadają fałszywą żałobę”

Do całej sprawy odniósł się Krzysztof Kasprzak, członek zarządu Fundacji Życie i Rodzina. W artykule opublikowanym na stronie fundacji zauważa, że zabito chłopca, który właściwie był gotowy, aby się urodzić, „bo za poród o czasie uważa się narodziny pomiędzy 37. a 42. tygodniem ciąży”.

„Według relacji 'Gazety Wyborczej’ okrutny zastrzyk zrobiła Felkowi sama dr Gizela Jagielska, aborterka ze szpitala w Oleśnicy, przyjmująca do aborcji nawet te dzieci, które w innych szpitalach dostały szansę na życie. Procedura odbyła się na szybko, Jagielska spieszyła się, popędzała pacjentkę, nie było też czasu czekać na ojca dziecka. Nic dziwnego, przecież na tym etapie ciąży w każdej chwili mógłby zacząć się poród i co wtedy? Trzeba zdążyć ze śmiercią” – zauważa w swoim tekście Krzysztof Kasprzak.

Dalej zwraca uwagę, że środowiska aborcyjne przez lata swojego funkcjonowania wypracowały dla rodziców, „zlecających zamordowanie swoich dzieci” odpowiednią ścieżkę, która ma doprowadzić ich do poczucia złudzenia, że przechodzą zwykłą żałobę po stracie dziecka. „Mają nie dopuścić do siebie myśli o tym, że to ich wina, że dziecko nie żyje. Mają się zachowywać, jakby przechodzili normalną drogę żałoby po dziecku, które starali się leczyć i ratować. Ale to nie jest ta sama droga, tylko fundowanie ludziom rozdwojenia jaźni. Bo ich dziecko powinno być żywe i być dziś z nimi. Aborterzy podpowiadają fałszywą żałobę” – pisze.

Reklama

„Krzyk Felka był niemy i niesłyszalny”

Krzysztof Kasprzak zauważa, że chłopiec, wbrew tego co mówi jego mama, nie odszedł. „Odchodzą dzieci w hospicjach, otoczone kochającą rodziną i medykami nastawionymi na podtrzymanie ich życia tak długo, jak tylko się uda. I równocześnie na uśmierzenie ich bólu” – zaznacza.

Jak dodaje, zastrzyk z chlorku potasu ma za zadanie nie ratunek, a zabicie, przy jednoczesnym zadaniu dziecku niewyobrażalnego bólu. „Proszę wyobrazić sobie, jak strasznie płakałby noworodek, któremu przez klatkę piersiową wbija się igłę prosto do serca. A potem jeszcze wpomopowuję się trutkę, która wywołuje zawał! Malutki Felek nie mógł nawet głośno zapłakać, jego krzyk był niemy i niesłyszalny, dlatego nikt się nim nie przejął. Ten chłopiec nie odszedł. On został zamordowany” – pisze.

To rodzice mieli obowiązek chronić chłopca

Dalej, Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina zwraca uwagę na kontrast pomiędzy nostalgiczną, niemal wzruszającą oprawą pogrzebu chłopca, a tragicznym tłem całej historii. Podkreśla, że emocjonalna narracja nie może przesłonić faktu, iż to właśnie rodzice byli odpowiedzialni za jego śmierć. „Skoro już dziecko nie żyje, to dobrze, że miało pogrzeb i ma grób. Nie zmienia to jednak faktu, że rodzice mieli obowiązek je ochraniać, a nie podpisywać zlecenie na jego zabójstwo” – podkreśla.

Reklama

„Oto oferta dla rodziców, którzy zabiją swoje dziecko: przeżywajcie sytuację tak, jakby to dziecko odeszło samo. Możecie płakać, wspominać, robić sobie nawet pamiątkowe zdjęcia, na pogrzeb można przynieść kwiatki i baloniki. Historia Felka nie jest jedyną, gdzie zastosowano ten schemat: – pisze dalej.  

PRZECZYTAJ>>> Szokujące słowa wiceminister o aborcji w 9. miesiącu ciąży. „Jedyny sposób, żeby nie urodziło się żywe”

Aborcja to nie śmierć dziecka z przyczyn naturalnych

Krzysztof Kasprzak zauważa, że tego rodzaju działania prowadzą do psychologicznego rozdarcia – próbę pogodzenia poczucia sprawstwa śmierci z rytuałami charakterystycznymi dla żałoby po stracie niezawinionej. Z jego perspektywy to „pomieszanie pojęć” może prowadzić do wewnętrznego konfliktu, którego – jak pisze – „psychika ludzka czegoś tak pokrętnego nie zniesie”.

Zwolennicy aborcji próbują jednak wmówić rodzicom, że zamordowanie dziecka będzie takie samo jak strata dziecka, które umiera z przyczyn naturalnych. Nie będzie. To matka zleciła zabicie Felka. Nie jest ofiarą, jest sprawcą. Wokół siebie ma jednak osoby, które jeszcze przez jakiś czas będą jej podrzucać pomysły, jak uciec od tej prawdy” – podsumowuje.

Całość tekstu Krzysztofa Kasprzaka można przeczytać m.in. TUTAJ.

omówienie tekstu Krzysztofa Kasprzaka z Fundacji Życie i Rodzina, ratujzycie.pl/Stacja7

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja