Nasze projekty

Ostatnie pożegnanie zamordowanego o. Maksymiliana Świerżewskiego

Dziś odbyło się ostatnie pożegnanie tragicznie zamordowanego o. Maksymiliana Świerżewskiego. W rodzinnej parafii zmarłego odprawiono Mszę św. pogrzebową, której przewodniczył biskup łomżyński Janusz Stepnowski. Następnie ciało franciszkanina zostało złożone na miejscowym cmentarzu.

Fot. David Tomaseti/Unsplash, WiaraPodlasie24pl/Facebook

Dziś, 20 listopada w rodzinnej parafii zmarłego o. Maksymiliana Świerżewskiego w Szumowie, w diecezji łomżyńskiej odprawiona została Msza św. pogrzebowa. Przewodniczył jej bp Janusz Stepnowski, biskup łomżyński.

Śmierć naszego współbrata o. Maksymiliana przypomina nam w tym momencie historię Kaina i Abla, a szczególnie dialog Boga z Kainem, w którym Bóg przypomina mu ciągle, że Abel to był jego brat. Kilka razy powtarza te słowa. Dziś nasz brat może nas podnieść z upadku, może nas wspierać w chorobie, ale nasz brat <Kain> może też przeciąć nić naszego życia. Tak też się stało w historii o. Maksymiliana. Na swojej drodze spotkał Kaina, który przeciął nić jego życia. Zatem prośmy w tym trudnym momencie, aby szczególnie umocnił jego najbliższą rodzinę, ale i nas wszystkich (…). Niech Pan przyjmie tego męczennika do swego Królestwa – mówił podczas mszy bp Stepnowski.

„Pozostawił po sobie dobre owoce”

Podczas homilii podkreślono dobroć, otwartość oraz pełne oddanie Bogu i ludziom, jakimi cechował się o. Maksymilian. Odchodzi młody człowiek, kapłan, ale zawsze pozostanie w naszym sercu. Na zawsze pozostanie z nami jego uśmiech, serdeczność, życzliwość. Warto, aby jego dobre życie wydało plon w naszym kapłaństwie, zakonnie, gorliwości, aby wydało plon w ludzkiej życzliwości, aby wydało plon dobra – mówił kapłan podczas homilii.

Reklama

Ludzie są jak wiatr. Jedni lekko przechodzą przez życie, nic po nich nie zostaje. Drudzy dmą jak wichury, pozostawiając po sobie serca złamane, jak jakieś drzewa po huraganie. A jeszcze inni wieją jak trzeba, tak by wszystko na czas mogło kwitnąć i owocować. Po tych zostaje piękno naszego świata. Ojciec Maksymilian Adam szedł przez życie pięknie. Dam gdzie żył i pracował pozostawił po sobie dobre owoce – zakończył.

Po Mszy św. i obrzędach ostatniego pożegnania nastąpiło przejście na miejscowy cmentarz parafialny, gdzie zostało złożone ciało franciszkanina.

fot. Niepokalanów TV/Youtube.com

„W czasie tej Mszy św. pragniemy Panu Bogu podziękować za jego 35 lat życia”

W piątek w w katedrze siedleckiej została odprawiona Msza św. żałobna za śp. o. Maksymiliana Adama Świerżewskiego. W liturgii żałobnej brali udział ojcowie franciszkanie, kapłani diecezjalni wraz z bp. Grzegorzem Suchodolskim i bp. Antonim Dydyczem.

Reklama

Na początku Eucharystii, wyrazy współczucia rodzinie zmarłego i ojcom franciszkanom oraz zapewnienie o modlitwie, przekazał biskup siedlecki Kazimierz Gurda. W czasie tej Mszy św. pragniemy Panu Bogu podziękować za jego 35 lat życia, w tym 16 w zakonie. Chcemy Panu Bogu podziękować za dobro, które czynił; za zaangażowanie w pracę katechetyczną i duszpasterską. Prosimy jednocześnie, aby dobry Bóg darował mu winy, które popełnił wskutek ludzkiej ułomności – wprowadził biskup siedlecki.

„Przebaczamy im!”

Homilię wygłosił o. Grzegorz Maria Bartosik – prowincjał Prowincji Matki Bożej Niepokalanej Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. Do dzisiaj nie znamy sprawców czy sprawcy owej zbrodni. Nie znamy motywów, którymi się kierowali. Przebaczamy im! Pozostaje pytanie: dlaczego? Pierwszą odpowiedź dał, w duchu wiary, tatuś śp. o. Maksymiliana. Gdy dowiedział się o śmierci swojego syna, powiedział: ‹‹widocznie Pan Bóg chciał go mieć już u siebie››. I wierzymy, że tak się stało – wskazywał o. Bartosik.

Śp. o. Maksymilian posługę kapłańską pełnił gorliwie i z radością. Widać było, że jest kapłanem z powołania; że służba Boża jest dla niego najważniejsza, a kontakt z ludźmi, wśród których posługiwał, sprawia mu radość i szczęście – wspominał zmarłego prowincjał.

Reklama

„Nie zabijaj. Nie wolno”

O. Bartosik przypomniał, że Pan Bóg nie akceptuje zła. Dlatego to nagłe wydarzenie jest znakiem czasu dla nas wszystkich, dla Polski. Niezależnie od motywu tej zbrodni, winniśmy uderzyć w „dzwon na trwogę”. Tak wiele napadów, zabójstw, rozbojów w naszej Ojczyźnie; tak wiele kłótni i nienawiści. To nie bierze się znikąd. To skutek odejścia od Pana Boga, podeptania Bożych przykazań; to owoc jawnej walki z Kościołem. Obudźmy się! Jeśli nie powrócimy do Pana Boga, zachowywania Dekalogu, zwłaszcza przykazania „Nie zabijaj” to nasza Ojczyzna prędzej czy później ulegnie zagładzie – akcentował o. prowincjał.

Pan Bóg przypomina nam dzisiaj Dziesięć Przykazań. Przypomina przykazanie „Nie zabijaj”, nikogo; ani dziecka nienarodzonego, ani innej osoby. Nie zabijaj. Nie wolno. – apelował o. Grzegorz Bartosik w homilii.

Na koniec prowincjał prosił, żeby śmierć śp. o. Maksymiliana była przebudzeniem naszych sumień; abyśmy potrafili przeciwstawić się złu, nazwać je po imieniu i odrzucić. W modlitwach proszono, aby Pan Bóg powołał na miejsce zmarłego nowych zakonników. Niech z tej śmierci narodzi się dobro jak z ziarna, które obumierając daje nowe życie – mówił w homilii zakonnik.

„Byłeś przewodnikiem duchowym, przyjacielem, kolegą; po prostu dobrym człowiekiem”

Zmarłego pożegnał także dziekan Dekanatu Siedleckiego i proboszcz Parafii Katedralnej – ks. kanonik Dariusz Mioduszewski, przedstawiciel Parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Siedlcach oraz Małgorzata Łukaszewska – dyrektor Zespołu Oświatowego w Golicach, w której uczył śp. o. Maksymilian.

Smutek jaki przeżywamy po Twoim odejściu, dowodzi, że dla nas wszystkich byłeś kimś wyjątkowym. […] Byłeś przewodnikiem duchowym, przyjacielem, kolegą; po prostu dobrym człowiekiem. Ślady twojej pracy katechety i działalności duszpasterskiej tkwią w naszych sercach, i są dostrzegane w naszych czynach – wskazała Małgorzata Łukaszewska.

Zmarłego pożegnał również o. Zdzisław Beń – proboszcz Parafii św. Maksymiliana w Siedlcach. Pokochał Siedlce, a zwłaszcza ludzi, dla których pracował i z którymi modlił się – przypomniał o. Beń. Jednocześnie podziękował za wszelkie dobro, którego doświadczyła rodzina oraz wspólnota parafialna w minionych dniach.

Śmiertelnie pobity

Siedlecki franciszkanin został ciężko pobity przez nieznanych sprawców wieczorem 11 listopada w parku miejskim „Aleksandria”. Odnaleziony przez innych spacerowiczów, trafił do szpitala, gdzie mimo pomocy medycznej, po kilku godzinach zmarł. Jego śmierć odbiła się szerokim echem nie tylko w Siedlcach, ale i w kraju. Uroczystości pogrzebowe tragicznie zmarłego zakonnika odbędą się w sobotę (20 listopada) w jego rodzinnej parafii w Szumowie w diecezji łomżyńskiej.

pa/KAI/Stacja7

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę