Kolejna, już trzecia Katecheza Warszawska odbędzie się w czwartek o 19.30 w akademickim kościele św. Anny w Warszawie. Tym razem ks. Jan Konarski będzie mówił o wolności, odpowiedzialności i sumieniu. Polecamy i zapraszamy!
Dobrze to znamy. Przecież każdemu zdarza się czasem powiedzieć coś, czego potem żałuje. Wypowiadamy słowa, które chciałoby się potem cofnąć, odwrócić bieg wydarzeń. Mówiąc wprost, każdemu zdarza się czasem coś chlapnąć
Dzieje się to pod wpływem emocji, zaskakującego zdarzenia albo po prostu z powodu posiadania niewyparzonego języka. Zazwyczaj powiedzenie czegoś niestosownego lub w niewłaściwy sposób wiąże się z konsekwencjami. Trzeba przeprosić, odkręcić sytuację, która powstała w wyniku niefortunnej wypowiedzi. Czasem, kiedy sprawa jest poważna, trzeba dużo wysiłku i czasu, aby naprawić to, co zostało popsute.
Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!
Przekleństwa rozwijają się razem z językiem. Ewoluują z naszym rozwojem. Brzmią inaczej w zależności od szerokości geograficznej. Złorzeczenie, na pierwszy rzut oka jest niewinne. Funkcjonuje czasem jak wykrzyknik. Nic nie znacząca fraza na wzmocnienie przekazu. Wypowiadane przez nas przekleństwa czasem bawią, śmieszą i mało kto traktuje je poważnie. I w tym problem.
Powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony
Tu może pojawić się pokusa magicznej mocy wypowiadanych przez nas słów. Możemy się przestraszyć, że nasze życzenie – czyli przekleństwo, jak zaklęcie, przerodziło się w rzeczywistość. Że nasze słowa faktycznie mają siłę sprawczą. Nadajemy sobie wtedy cechy, które są bałwochwalstwem – oto ja mam w swoich ustach moc stwarzania rzeczywistości – boską moc, której pragnienie legło u źródeł grzechu pierworodnego. Nie chcę być stworzeniem, ale stworzycielem.
A teraz odrzućcie i wy to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z ust waszych
Zło jest zawsze bezpłodne, nie ma w sobie Boskiej siły stwarzania. Złe słowa, to zawsze zmarnowane słowa. Na tym polega ich grzeszność.
Dostałem język, mowę, umiejętność budowania logicznych zdań by odbijał się we mnie obraz Stwórcy. Mój język – podobnie jak Słowo Boga – ma tworzyć, a nie niszczyć. Gdy przeklinam, nie używam się go tak jak zamierzył to Bóg. Ten dar otrzymałem by błogosławić, a nie złorzeczyć. Tu jest przyczyna zła grzechów języka.
Niechaj nawet mowy nie będzie wśród was o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne