Najczęściej ofiarą deepfake’ów padają celebryci czy osoby znane z polityki. Tym razem przestępcy podszyli się pod m.in. kard. Kazimierza Nycza i kard. Stanisława Dziwisza.

Spokojne sobotnie przedpołudnie. Użytkownik popularnego portalu społecznościowego przegląda co tam u znajomych i nagle wśród postów wyświetla się nagranie o agresywnym tytule: “𝗞𝗔𝗭𝗜𝗠𝗜𝗘𝗥𝗭 𝗡𝗬𝗖𝗭 𝗢𝗣𝗢𝗪𝗜𝗔𝗗𝗔, 𝗝𝗔𝗞 𝗪𝗬𝗟𝗘𝗖𝗭𝗬Ł 𝗢𝗦𝗧𝗘𝗢𝗖𝗛𝗢𝗡𝗗𝗥𝗢𝗭𝗘̨ 𝗣𝗢 𝟮𝟬 𝗟𝗔𝗧𝗔𝗖𝗛 𝗣𝗢𝗦𝗭𝗨𝗞𝗜𝗪𝗔𝗡𝗜𝗔 𝗟𝗘𝗞𝗔𝗥𝗦𝗧𝗪𝗔 𝗡𝗔 𝗧𝗘̨ 𝗖𝗛𝗢𝗥𝗢𝗕𝗘̨.”

Nieświadomy niczego użytkownik ogląda z zaciekawieniem, a następnie klika w dołączony do nagrania film. Padł ofiarą deep fake’a, a kto wie czy klikając w link właśnie nie udostępnił swoich danych hakerowi.
Zbrodnia doskonała
Reklama w sieci z udziałem celebryty czy influensera już nikogo nie dziwi. Znane marki często korzystają z popularności danej osoby do wypromowania swoich produktów.
Deepfake to nagranie wykonane przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Gdy AI ma odpowiednio dużo dobrej jakości treści potrafi perfekcyjnie nauczyć się i odwzorować mimikę, gestykulację, ton, barwę głosu itp. Tak spreparowane nagranie jest praktycznie nie do odróżnienia od prawdziwego.
Czasami jest to tylko nieuczciwa reklama, ale bywa gorzej. Znacznie gorzej – mówi Marcin Maj z portalu niebezpiecznik.pl – Nierzadko te linki prowadzą do pseudo-serwisów informacyjnych, które z kolei sugerują założenie gdzieś konta lub pozostawienie swoich danych. Najbardziej niebezpieczne są reklamy inwestycji online, które zwykle kończą się oszustwami na niemałe kwoty (choć ofiara jest „urabiana” przez dłuższy czas zanim zorientuje się, że to oszustwo).
Przeczytaj również
Najczęściej ofiarą takich deepfake’ów padają celebryci czy osoby znane z polityki. Tym razem przestępcy podszyli się pod m.in. kard. Kazimierza Nycza i kard. Stanisława Dziwisza.

Wielu użytkowników widząc taką reklamę może rzeczywiście dać się nabrać. Potrzebne jest działanie – zarówno na poziomie prawnym jak i edukacyjnym, aby uniknąć i skutecznie przeciwdziałać takim zdarzeniom w przyszłości – mówi rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński i dodaje – ksiądz kardynał, ani żaden inny kapłan nigdy nie wziąłby udziału w tego typu promocji produktów.
Jak nie dać się nabrać?
Meta – właściciel Facebooka czy Instagrama – już walczy z deepfake’ami. We współpracy z czołowymi firmami technologicznymi wprowadzane są narzędzia oparte także na sztucznej inteligencji, które będą oznaczać treści wygenerowane przez AI. Już teraz istnieją sposoby na samodzielne rozpoznanie tego typu treści.
Marcin Maj z “Niebezpiecznika” mówi, że po pierwsze – trzeba opanować emocje. Twórcy deepfake’ów zwykle liczą na to, że ich nagłówki zaskoczą nas, wzbudzą złość lub nadzieję i spowoduja konkretną reakcję np. kliknięcie „lajka”, kliknięcie „udostępnij”, pozostawienie komentarza itd. Niestety każda nasza reakcja „podbija” ranking fałszywej informacji dla algorytmów Facebooka, Twittera czy innych platform. To sprawia, że zwiększy się liczba osób wyeksponowanych na tę informację, bo my na nią zareagowaliśmy. Mówiąc krótko – zanim coś polubisz czy podasz dalej naprawdę się zastanów. Otwórz wyszukiwarkę i sprawdź, czy tę samą informację podają inne źródła. Wiem, że to bardzo oczywista porada, ale wielu ludzi tego nie robi – dodaje Maj.
Dlatego nawet jeśli od razu zauważymy, że informacja czy nagranie jest fałszywe trzeba powstrzymać się przed rekacją. Lepiej jest zignorować fejka, a ostrzec innych najlepiej robiąc zrzut ekranu i udostępnić go w nowym poście. Ignorowanie fejka obcina mu zasiegi, a co za tym idzie mniej osób może się nabrać.
biznesinfo.pl, jk/Stacja7