Brazylijski ksiądz Fernando de Lima Silva został okrzyknięty bohaterem po tym, jak uratował dwie osoby przed utonięciem, a sam zginął. Wszystko wydarzyło się na jeziorze w stanie Pernambuco.
38-letni kapłan był na łódce razem z matką i jej dzieckiem. Kiedy jej pasażerowie chcieli zrobić zdjęcie, to jednostka się wywróciła i pasażerowie znaleźli się pod wodą. Ksiądz od razu ruszył w kierunku dziecka i udało mu się przepłynąć z nim w bezpieczne miejsce. Po chwili wrócił po matkę i ją też uratował.
Kapłan sam został też zabrany do szpitala, ale po kilku godzinach zmarł.
Wiadomość o jego nagłej śmierci zszokowała jego parafian z Gravaty. Czekałam na rozpoczęcie mszy świętej online i zdałam sobie sprawę, że to trwa zbyt długo. Zadzwoniłem do parafii, a tam przekazano mi tę informację. Nie mogłam w to uwierzyć – mówi jedna z parafianek.
Był troskliwym, charyzmatycznym księdzem. Wiódł życie oddając się innym. Poruszył mnie jego heroizm – dodała.
Przeczytaj również
Ks. Silva został wyświęcony siedem lat temu i pracował wśród biednej społeczności. Jego śmierć wywołała wielkie poruszenie w Gravata. Od czasu jego śmierci otrzymaliśmy dziesiątki wiadomości od ludzi, którzy go lubili – mówią jego parafianie.
Ks. Silva był radosny z natury i przyciągał młodych do kościoła. Był związany ze wspólnotą charyzmatyczną. Jego mottem wybranym w czasie święceń było: Dobry pasterz daje życie za owce.
ag/Crux/Stacja7