Nasze projekty

Uwolniony salezjanin pozostanie w Rzymie na leczeniu

Indyjski salezjanin ks. Tom Uzhunnalil, przyjęty 13 września w Watykanie przez Franciszka, po spędzeniu półtora roku w niewoli islamskiej, pozostanie w Rzymie na leczeniu.Po tak długim okresie przebywania pod strażą w zamkniętym pomieszczeniu w Jemenie kapłan wymaga odpowiedniej troski, która pozwoli mu na „pełne odzyskanie sił”. Na czas opieki lekarskiej misjonarz będzie gościem kurii generalnej swego zgromadzenia w Watykanie.

57-letni obecnie kapłan został uprowadzony 4 marca 2016 przez terrorystów muzułmańskich, powiązanych prawdopodobnie z Państwem Islamskim lub al-Kaidą, gdy napadli oni na dom starców prowadzony w Adenie przez misjonarki miłości Matki Teresy z Kalkuty. Podczas tego ataku napastnicy zabili 4 siostry i 12 innych osób, zarówno członków personelu, jak i pensjonariuszy ośrodka.

Po ponad półtorarocznym uwięzieniu ks. Uzhunnalil odzyskał wolność głównie w wyniku starań rządu Omanu i zabiegów Stolicy Apostolskiej, a wczoraj rano w Watykanie przyjął go papież. W czasie tej wzruszającej audiencji kapłan zapewnił Ojca Świętego, że codziennie modlił się za niego, „ofiarowując swe cierpienia właśnie za jego misję i dla dobra Kościoła”. Powiedział ponadto, że nie mogąc odprawiać Mszy św., powtarzał codziennie w milczeniu cały tekst liturgii.

Reklama

Towarzyszący duchownemu w czasie jego spotkania z papieżem indyjski kardynał Oswald Gracias (który jako członek 9-oisobowej Rady Kardynałów przebywa obecnie w Watykanie) powiedział dziennikarzom, że stan zdrowia duchownego jest dobry, a „w okresie uwięzienia nie miał on szczególnych problemów i był dobrze traktowany”.

Reklama

Wieczorem tegoż dnia byłego zakładnika przyjęli niektórzy członkowie kurii generalnej salezjanów, m.in. wikariusz najwyższego rektora (przełożonego generalnego) ks. Francesco Cereda i ks. Thomas Anchukandam – były profesor ks. Uzhunnalila w Bangalurze, który wysyłał go na placówkę w Jemenie. Ks. Tom zapytał, czy mógłby odprawić Mszę św., ale w oczekiwaniu na niezbędne badania lekarskie na razie mu odmówiono. Poprosił jednak o spowiedź, której nie mógł odbyć od dnia swego porwania.

W rozmowie z włoską agencją misyjną AsiaNews przedstawiciel ANS powiedział, że „kapłan sprawia wrażenie spokojnego i gotowego do działania i nie skupiając się na szczegółach, odpowiadał na pytania swych współbraci zakonnych”. Potwierdził, że w chwili uprowadzenia ks. Tom znajdował się w kaplicy domowej ośrodka misjonarek miłości w Adenie, dodając, że po porwaniu nie traktowano go źle, a gdy szybko zaczął chudnąć, terroryści zaczęli go karmić lekarstwami na cukrzycę, których potrzebował.

Reklama

Przebieg jego uwolnienia, jak również tożsamość jego porywaczy pozostają, jak na razie, niejasne. Wiadomo jedynie, że salezjanin indyjski mógł zostać odnaleziony i uwolniony dzięki zaangażowaniu sułtana Omanu, któremu podziękowali za to przedstawiciele Watykanu, wikariusz apostolski Arabii Południowej i wspólnota salezjańska.


kg (KAI/AsiaNews) / Rzym

KAI

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę