Po wtorkowym podtopieniu placu św. Marka i zalaniu przedsionka zabytkowej bazyliki, dzisiejszej nocy uruchomiono zapory przeciwpowodziowe o nazwie "Mose" ("Mojżesz"). Dziś najważniejszy plac Wenecji jest już suchy.
Wtorkowe doniesienia z Wenecji mówiły o trudnej sytuacji – na placu św. Marka przechodnie brodzili po kolana w wodzie. Sytuacja jest straszna, dramatyczna, jesteśmy pod wodą – mówił główny kustosz zalanej bazyliki świętego Marka Carlo Alberto Tessein. Według jego relacji woda wdarła się do przedsionka świątyni, istniała obawa, że przy dalszym podnoszeniu się stanu wód zalane zostaną kaplice wewnątrz świątyni.
Il Mose non parte: a Venezia acqua alta di 122 centimetri https://t.co/lg7td3aynY pic.twitter.com/hd0vBnJ7KM
— Corriere della Sera (@Corriere) December 8, 2020
Reklama
Dzisiejszej nocy uruchomiono system 78 zapór przeciwpowodziowych o nazwie „Mose” („Mojżesz”), który testowany jest od lipca. Dzięki nim miasto chronione jest przed acqua alta – wysoką wodą, ale jego uruchomienie trwa wiele godzin od chwili ogłoszenia alarmu. Prognozy wskazywały, że będzie niższy niż 130 cm – od tej granicy zapory są podnoszone. Gwałtowny wiatr spowodował jednak spiętrzenie się wody aż do ok 138 cm. W efekcie część miasta została zalana – ucierpiał plac św. Marka i zabytkowa bazylika, ale także wiele lokali gastronomicznych i sklepów, dla których to kolejny cios finansowy po stratach wywołanych pandemią COVID19. Dzięki uruchomieniu systemu zapór dziś plac św. Marka jest już suchy.
Przeczytaj również
ah, PAP, onet.pl/Stacja7