Nasze projekty

Polscy księża dotarli do kierowców uwięzionych w Wielkiej Brytanii

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wielu kierowców ciężarówek utknęło w Wielkiej Brytanii. Wszystko z powodu wykrycia nowego szczepu koronawirusa na Wyspach Brytyjskich i zamknięcia granicy z Francją. Do mężczyzn dotarli polscy księża.

fot: Marcin Mazur/Catholic Church England and Wales

Swoje wrażenia po pobycie w okolicach lotniska w Manston ks. Bartosz Rajewski opisał na Facebooku. Jak stwierdził, na pomysł dotarcia do uwięzionych kierowców wpadł 22 grudnia tuż przed świętami. Zaapelował do polskiej ambasady o pomoc, ale jego apel był bezskuteczny.

„Które Boże Narodzenie najbardziej utkwiło ci w pamięci?” – zapytał Marcin Mazur w czasie naszego powrotu z lotniska…

Opublikowany przez Bartka Rajewskiego Poniedziałek, 28 grudnia 2020

Reklama

Późnij zgłosił się do niego polski dziennikarz Artur Kieruzal i właściciele polskich piekarni, którzy przygotowali kilka tysięcy paczek z żywnością. W Wigilię ks. Rajewski razem z Marcinem Mazurem i ks. Dawidem Jasińskim byli na miejscu. „Naszym miejscem docelowym było lotnisko, na którym zgromadzono blisko 5 tyś. ciężarówek. Tam sytuacja była najbardziej dramatyczna, gdyż kierowcy nie mogli opuszczać tego miejsca, nikt inny też nie mógł do nich się dostać. Nam udało się wjechać dzięki pozwoleniu, które uzyskała dla nas od władz lokalnych Ambasada RP.” – opisał.

Nietypowa kolęda na lotnisku

Wiadomość o przyjeździe księdza na miejsce była przekazywana między kierowcami przez CB Radio. Razem z wolontariuszami ks. Rajewski rozdawał żywność, ale także spowiadał i modlił się. „. Już w pierwszych minutach jeden z kierowców zapytał o możliwość spowiedzi. Później byli kolejni. Pobierali żywność, której bardzo potrzebowali. My – księża – wręczaliśmy opłatki i staraliśmy się choć chwilę z każdym porozmawiać, złożyć życzenia, podtrzymać na duchu, zapewnić o modlitwie, pobłogosławić” – napisał. Wspomniał też, że rozpoczął nietypową wizytę duszpasterską. „Marcin zaproponował, byśmy poszli na płytę lotniska i odwiedzili kierowców w ich samochodach. Nie do wszystkich bowiem dotarła informacja o przyjeździe transportu. Tak zaczęła się moja tegoroczna wizyta duszpasterska – kolęda. Od drzwi do drzwi, od samochodu do samochodu. Opłatek, chwila rozmowy, czasem modlitwa. Innym razem zwyczajna ludzka wymiana życzliwego słowa, przybicie „piątki”, niekończące się okrzyki „Szerokości!” kierowane do tych, którzy czekali już na wyjazd z lotniska – parkingu. Były też spowiedzi i szczere rozmowy o świętach poza domem, rodzinie, przekazywaniu wiary dzieciom, trudach codzienności, a nawet polityce” – czytamy.

Ks. Rajewski wspomniał też wzruszającą sytuację, która miała miejsce, kiedy wszystkie dary zostały rozdane. „Gdy już wszystko rozdaliśmy i szykowaliśmy się do drogi powrotnej, przyszedł jeszcze jeden polski kierowca i prosił o coś do jedzenia. (…) Ów mężczyzna mówił, że jego samochód stoi na końcu lotniska i szedł do nas ponad godzinę. Nic już jednak nie mogliśmy mu dać. Nasze vany były puste. Tę rozmowę usłyszał jednak kierowca ukraiński. Podszedł i całą żywność, jaką miał w reklamówce podzielił dokładnie na pół. Bardzo wymowny był gest łamania chleba, który również został podzielony na pół. To było prawdziwe Boże Narodzenie”.

Reklama

„Kolejny raz przekonałem się, że Kościół zawsze musi być z ludźmi, którzy źle się mają i znajdują się w trudnej sytuacji. To lekcja dla nas wszystkich. W takich sytuacjach nie możemy być obojętni i zajęci sobą. Musimy działać i wychodzić do ludzi” – zakończył swój wpis ks. Rajewski.

SPRAWDŹ: Wdzięczność podopiecznych inspiracją do pomocy. Dominikanki o pracy w DPS-ach

ag/Facebook.com/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę