Nasze projekty

„Nogi miałem skute kajdanami, ale nadal byłem misjonarzem”

– Przez dwa lata niewoli moim jedynym oparciem był poranny i wieczorny pacierz, którego nauczyłem się w rodzinie od matki oraz różaniec, którego nauczyła mnie babcia jako modlitwy kontemplacyjnej – przyznaje ks. Luigi Maccalli. Misjonarz w ubiegły czwartek uwolniony został z rąk dżihadystów. Przebywał w niewoli ponad 2 lata.

fot. YouTube / Fundação AIS

Ks. Maccalli wyznał, że na Saharze odkrył inny wymiar swojej misji, która jest nie tylko działaniem, ale również i przede wszystkim modlitwą. W swojej modlitwie każdego dnia był myślami w afrykańskich wioskach i parafiach, ze swymi wiernymi i współpracownikami, z chorymi i niedożywionymi dziećmi, którymi się opiekował. Wymieniał ich wszystkich po imieniu i zawierzał Bożej opiece. Choć moje nogi były skute kajdanami, myślami byłem na mych misyjnych drogach – dodaje włoski kapłan.

Misjonarz przyznał też, że czas niewoli na pustyni był dla niego czasem oczyszczenia, powrotu do tego co najważniejsze. Był tam pozbawiony wszystkiego. Porwali mnie w kapciach i piżamie. Dla tych gorliwych muzułmanów, dżihadystów, byłem niczym, człowiekiem nieczystym i skazanym na piekło – powiedział.

CZYTAJ TAKŻE: Porwany 2 lata temu ks. Maccali został uwolniony z rąk dżihadystów

Reklama

Ewangelia z pamięci

Jednak, jak powiedział ks. Maccalli porywacze traktowali go dobrze, ponieważ jako człowiek „z Zachodu” był dla nich cennym towarem. Ponieważ nie mógł doprosić się u nich egzemplarza Pisma Świętego, z pamięci przywoływał fragmenty Ewangelii i brewiarzowy hymn na początek dnia. Codziennie wypowiadał też w modlitwie mszalne słowa konsekracji, modląc się za świat, a w szczególności za Afrykę.

Ks. Pierluigi Maccalli, włoski misjonarz ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, został porwany 17 września 2018 roku w Nigrze. Od początku władze tego afrykańskiego państwa, ambasada włoska i zgromadzenie podejmowały wysiłki na rzecz jego uwolnienia. 8 października wieczorem włoskie media poinformowały o uwolnieniu ks. Maccalliego wraz z włoskim turystą Nicolą Chiacchio i dwoma innymi zakładnikami. Byli oni przetrzymywani przez fundamentalistów islamskich.

ZOBACZ: Porwany przez dżihadystów ks. Luigi Maccalli wrócił do domu

Reklama

os, KAI/Stacja7

 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę