Głód, krwawe represje i niszczenie dziedzictwa. Coraz gorsza sytuacja w Tigraju
80 procent mieszkańców etiopskiego regionu Tigraj jest odciętych od pomocy humanitarnej. Pogłębia się głód i wzrasta śmiertelność z powodu braku leków i dostępu do szpitali. „Bez otwarcia korytarzy humanitarnych mieszkańcom tego regionu grozi zagłada” – alarmuje Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Tymczasem napływają też kolejne doniesienia o niszczeniu bezcennego dziedzictwa kulturowo-religijnego Etiopii.
Polub nas na Facebooku!
1500-letni klasztor w Debre Damos został zbombardowany z powietrza, a następnie ograbiony przez wojska rządowe ze skarbów historii, archiwów i wielowiekowych manuskryptów – poinformowało stowarzyszenie pomocy chrześcijanom na Wschodzie, które współpracuje w tym regionie z Etiopskim Kościołem Ortodoksyjnym.
Zaatakowano także placówkę Misjonarzy Afryki w mieście Adigrat. Jednak do mediów dopływają tylko szczątkowe informacje, ponieważ teren Tigraj jest odcięty od reszty kraju. Od trzech miesięcy toczą się tam walki między siłami rządowymi, a separatystami dążącymi do niepodległości tego regionu.
Strony konfliktu nie pozwalają nawet na wjazd pomocy humanitarnej. Francesco Rocca, który z ramienia Czerwonego Krzyża wizytował ostatnio Tigraj zauważa, że sytuacja jest przerażająca. 3 mln osób, czyli połowa mieszkańców regionu straciło swe domy. Zniszczona została większość szpitali i ośrodków zdrowia. Brakuje żywności, wody pitnej i lekarstw. Stąd apel międzynarodowych organizacji humanitarnych do obu stron konfliktu, by jak najszybciej pozwoliły na wjazd transportów z pierwszą pomocą oraz lekarzy.
ZOBACZ TEŻ: Co naprawdę dzieje się w Etiopii? Dramatyczna sytuacja w Tigraju
kh/Vatican News/Stacja7