Nasze projekty

Zawsze patrzcie tak, jakby ten więzień to był wasz brat [WYWIAD]

Zawsze patrzcie tak, jakby w tym więzieniu był wasz syn, wasza córka, wasza siostra, wasz brat. To są ludzie, którzy też chcą żyć, którzy też chcą robić dobre rzeczy, rozwijać się. Chcą kochać i chcą być dla kogoś ważni – powiedział w rozmowie z KAI naczelny kapelan więziennictwa, ks. Adam Jabłoński.

Publikujemy treść rozmowy:

Paulina Godlewska (KAI): Jak to się stało, że trafił Ksiądz na posługę właśnie do więzienia?

Ks. Adam Jabłoński: Kiedyś ksiądz biskup szukał kapelana do więzienia. Zgłosiłem i już zostałem, a po kilkunastu latach biskupi wybrali mnie na naczelnego kapelana więziennictwa. Zawsze byłem blisko ludzi z tzw. marginesu. W domu rodzinnym wpojono mi, że ci ubodzy, ostatni, ci w więzieniach, są nam najbliżsi. To, że trafiłem na posługę do więzienia to naturalna kolej rzeczy. Nie dziwi mnie po latach to, że jestem właśnie na tym miejscu. A posługuję już od 12 lat.

Reklama

KAI: Jak wygląda praca z więźniami?

– Myślę , że największy wpływ na jakość naszej posługi ma nasza osobowość. To, jacy jesteśmy, przekłada się na nasz sposób funkcjonowania w więzieniu. Ja z więźniami żyję tak, jakbym był jednym z nich. Dla mnie więzienie to drugi dom, więc nie odbieram tego nawet w kategoriach posługi – po prostu żyję w więzieniu i dla mnie jest to naturalne.

Kapelani w więzieniu są przede wszystkim od sakramentów. Ale działamy zasadą św. Jana Bosko – daj wszystko oprócz grzechu. Każdy więc angażuje się ze swoimi talentami i wierzymy, że Bóg to wszystko prowadzi. Kontakt z więźniami to Msza św., umawianie się na spotkania. Czasami oglądamy mecz, czasami sami go rozgrywamy lub urządzamy turnieje sportowe. Ta posługa to towarzyszenie, bycie razem z nimi tam, za murami więzienia.

Reklama

KAI: Czy więźniowie chętnie angażują się w życie religijne i zajęcia proponowane przez księdza?

– Podobnie jak ludziom na wolności, tak i tu nie wszystkim odpowiada Kościół. Dla jednych jest to pewien sposób funkcjonowania i obecność księdza bardzo im odpowiada, inni angażują się bo liczą, że dzięki temu mogą coś zyskać. Są też momenty załamania osadzonych, kiedy szukają obecności księdza. Trudno generalizować.

Kiedy pracowałem w więzieniu wśród mężczyzn mogę powiedzieć, że procent ich zaangażowani i uczestnictwa w kościelne praktyki jest mniej więcej taki sam, jak procent zaangażowania mężczyzny żyjących na wolności.

Reklama

Oczywiście sytuacje traumatyczne czy skrajne, jakie bywają w więzieniu powodują, że człowiek staje się wrażliwszy, ale są też tacy, którzy się buntują i nie chcą mieć nic wspólnego z Kościołem. Są i tacy, którzy chętnie coś robią z księdzem, ale nie chcą chodzić do kościoła i nie chcą się angażować religijnie. Ich też trzeba przygarnąć. Bywają też więźniowie, którzy chodzą to kościoła, bo tak nauczono ich w domu. Spektrum postaw jest naprawdę ogromne.

KAI: Wspomniał Ksiądz o sakramentach wpisanych w posługę kapelanów więziennictwa. Czy osoby, które często skazywane są za ciężkie przestępstwa np. morderstwa, otoczone są specjalną opieką?

– Kiedy jest się kapelanem i wjedzie się do więzienia, to już się nie widzi tego, co wcześniej się myślało: to morderca, gwałciciel, zabójca. Kiedy jesteś z nimi to żyjesz tak, jakby był to twój brat, ktoś z twojej rodziny. Spowiada się jak każdy inny. To, że jest mordercą, zostaje gdzieś tam, z tyłu głowy.

KAI: Czy w więzieniu zdarzają się przypadki osadzonych, którzy mimo popełnionych zbrodni wracają do Boga?

– Większość żałuje rzeczy, które zrobiła. To naturalne. Czy są to głębokie nawrócenia? Trudno powiedzieć. W więzieniu łatwo się nawrócić, bo jak się nawrócę to chodzę na jakąś grupkę modlitewną, chodzę do kościoła, na zajęcia. To, czy te nawrócenia są głębokie, pokazuje dopiero życie na wolności. Tam już człowiek sam staje przed decyzją, czy nadal się modlę i będę chodził do kościoła. Bywa różnie. Na wolności Pan Bóg jest im mniej potrzebny. Nawrócenie dokona się wtedy, kiedy mówią, że już bez Niego sobie nie radzą. W więzieniu łatwo to przyznać.

KAI: A czy osadzeni przyznają się do swojej winy?

– Musimy sobie zdać sprawę z tego, że większość osób nie jest skazanych za jeden czyn, ale szereg zdarzeń. Oni sobie to układają w swojej głowie i potrafią się wytłumaczyć. Jak każdy z nas, bo też robimy różne rzeczy w podłości. Gdybyśmy nie byli w stanie siebie wytłumaczyć, to byśmy się na ulicy nie pokazali ze wstydu. My, wszyscy ludzie tego świata, jesteśmy w stanie wytłumaczyć najgorsze podłości i draństwa. Jesteśmy mistrzami w tłumaczeniu samych siebie.

KAI: Wspominał Ksiądz, że czasami więźniowie angażują się w praktyki religijne, bo to dodatkowe zajęcia. A jaki jest stosunek więźniów do podejmowania pracy?

– Pójście do pracy to marzenie. Możliwość podjęcia zatrudnienia to rewolucja i ogromna radość.

KAI: Z czego jeszcze więźniowie cieszą się na co dzień?

– Największą radością dla więźniów jest obecność osób kochanych, kiedy przyjdą w odwiedziny. Na wolności często nie docenia się obecności bliskich. W więzieniu ich obecność to ogromna radość.

KAI: Co warto mówić ludziom o więźniach? Często bez problemu jesteśmy w stanie ich zaszufladkować.

– Trzeba mówić jedno: każdy z nich potrzebuje kochać i być kochanym. Jak każdy. To, że urodziliśmy się w innych rodzinach… Być może właśnie nas Pan Bóg wyratował, że nie pochodzimy z patologicznych środowisk. Zawsze patrzcie tak, jakby w tym więzieniu był wasz syn, wasza córka, wasza siostra, wasz brat. To są ludzie, którzy też chcą żyć, którzy też chcą robić dobre rzeczy, rozwijać się. Chcą kochać i chcą być dla kogoś ważni.

***

26 marca obchodzony jest Dzień Modlitw za Więźniów w liturgiczne wspomnienie Dobrego Łotra. Został ustanowiony przez biskupów na wniosek Bractwa Więziennego podczas 347. Zebrania plenarnego Episkopatu w 2009 roku. Jest to dzień, w którym szczególną modlitwą otacza się więźniów i ich rodziny.

Rozmawiała Paulina Godlewska / Warszawa

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę