Nasze projekty

O wyzwalającej mocy chrześcijaństwa – zakończył się X Zjazd Gnieźnieński

„Nie będzie nowych początków Kościoła, Polski i Europy, jeśli nie będzie nowego człowieka w każdym z nas” – napisali uczestnicy X Zjazdu Gnieźnieńskiego w przesłaniu wieńczącym trzydniowe spotkanie

Zjazd rozpoczął się w piątek 11 marca odśpiewaniem Bogurodzicy i modlitwą duchownych: katolickiego, prawosławnego i ewangelickiego. Trwał trzy dni, a wzięło w nim udział ponad pół tysiąca uczestników z Polski i zagranicy.

Zjazd rozpoczął się w piątek 11 marca odśpiewaniem Bogurodzicy i modlitwą duchownych: katolickiego, prawosławnego i ewangelickiego. Trwał trzy dni, a wzięło w nim udział ponad pół tysiąca uczestników z Polski i zagranicy.

Reklama

Gdzie dziś jest Europa?

Witając gości Prymas Polski abp Wojciech Polak powiedział, że „Parafrazując hasło tegorocznych jubileuszowych obchodów: gdzie chrzest, tam nadzieja, możemy dziś powiedzieć: gdzie chrzest, tam wolność” i dodał, że wolność jest najgłębszym przymiotem ludzkiego ducha, a jednocześnie najtrwalszym spoiwem łączącym ludzką wspólnotę. „Zakorzenienie w chrzcie świętym stanowi także zasadniczy, choć może często już zapomniany element fundamentu europejskiej tożsamości” – mówił abp Polak, wskazując za papieżem Janem Pawłem II, że brak duchowej jedności Europy wynika głównie z kryzysu chrześcijańskiej samoświadomości.

Reklama

„Trzeba nam, chrześcijanom, cierpliwie powracać do tego źródła i przywracać, w słusznym dialogu z innymi tradycjami i kulturami, tę fundamentalną więź Europy i chrześcijaństwa. Do tego duchowego procesu odwołuje się postulat odnowy ujęty w haśle tegorocznego Zjazdu: Europa nowych początków. I chodzi tutaj przede wszystkim o początek w sensie jak najbardziej ewangelicznym. Nie mówimy o konstrukcji nowych projektów politycznych, ekonomicznych czy społecznych. (…) Jako chrześcijanie musimy odważnie powracać do źródła, które daje świeżość i do korzeni, bez których nie ma owoców.

Pozdrawiając uczestników prawosławny arcybiskup Jeremiasz, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, powiedział, że dla chrześcijan chrzest jest przede wszystkim odnową, początkiem życia w Chrystusie.

Reklama

Przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Zjazdu, Marta Titaniec przekazała słowa pozdrowień dla uczestników Zjazdu od papieża Franciszka.

– Gdzie dzisiaj jest Europa? – pytał prezydent RP Andrzej Duda, który zainaugurował Zjazd. – Zwrócił uwagę, że obecna inicjatywa nawiązuje do wielowiekowej tradycji, którą rozpoczęło spotkanie cesarza Ottona III z Bolesławem Chrobrym. Było ono wynikiem przyjętego przez Mieszka I chrztu, który był włączeniem Polski w krąg kultury europejskiej. Prezydent Duda podkreślił, że przez chrzest integracja Polski i Europy miała też kierunek zwrotny, bo nie tylko Polska korzystała z dziedzictwa Europy, ale i Europa, po stosunkowo niedługim czasie, mogła skorzystać z rozwijających się w Polsce prądów myślowych. Duże znaczenie w tej integracji europejskiej odegrały kobiety: św. Jadwiga i Dobrawa.

Prezydent odwołał się również do aktualnych problemów Starego Kontynentu. – Trzeba sobie zadać pytanie: gdzie dzisiaj jest Europa? – zapytał i wskazał, że doktryna europejska oparta jest na chrześcijańskiej nauce społecznej i nauczaniu papieży. – Niektórzy próbują dokonać w Europie pewnego rodzaju rozerwania: z jednej strony zostawić to, co najlepsze, odrzucając fundament, na którym zostało wszystko zbudowane – wskazał. – Wyrzeczenie się tego wszystkiego, co związane jest z Dekalogiem i wartościami chrześcijańskimi, co niesie za sobą chrzest, nie prowadzi do niczego dobrego – powiedział prezydent, wskazując, że historia niejednokrotnie uczyła nas, że źle pojmowana wolność może prowadzić do zagłady.

Kościół otwarty czy zamknięty?

O Kościele w roku Jubileuszu Miłosierdzia mówił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Ocenił, że w tym roku, który w Kościele poświęcony jest Bożemu Miłosierdziu, myśl automatycznie biegnie ku uchodźcom i wskazał, że pomoc uchodźcom jest jednym z uczynków miłosierdzia, do których wzywa zarówno Stary i Nowy Testament.

– Właściwa polityka odpowiedzialna jest za to, aby ludzie nie ginęli masowo w morzu, aby nie koczowali miesiącami na granicach Unii, aby nie musieli opuszczać swoich rodzinnych domów – powiedział i przypomniał, że solidarność i współpraca międzynarodowa są wyrazem działania na rzecz rozwiązywania problemów migracyjnych.

Hierarcha podkreślił za papieżem Franciszkiem, że „Kościół wspiera wszystkich, którzy stają w obronie praw każdego człowieka do godnego życia, realizując w pierwszym rzędzie prawo do nieemigrowania, celem przyczynienia się do rozwoju kraju pochodzenia” – zacytował Ojca Świętego. – Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki miłosierdzia, której niewątpliwy brak odczuwamy – podkreślił kard. Nycz i przypomniał słowa Jana Pawła II o tym, że słowo „Europa” zawsze winno oznaczać „otwartość”.

13 marca przypada trzecia rocznica wyboru kard. Bergoglio na papieża. W związku z tym uczestnicy debaty pt. „Jak może nawracać się Kościół” zastanawiali się, jak przebiega jego pontyfikat.

O. Paweł Kozacki OP, prowincjał polskich dominikanów powiedział, że jego zdaniem papież jest przede wszystkim wierny Ewangelii. Ponieważ nie wszyscy chcą przyjąć jej zasady, wielu odczytuje słowa papieża jako takie, które burzą porządek i to, do czego się przyzwyczailiśmy.

Z kolei dr Dariusz Kowalczyk SJ, dziekan wydziału teologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego zauważył, że problem faktycznie istnieje i nie należy go bagatelizować. – Entuzjazm niektórych wiernych przygasł, niektóre słowa papieża budzą w nich dezorientację. Jest to problem pewnego stylu. W debacie uczestniczyła także Maria Rogaczewska, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Zwróciła uwagę na to, że „Franciszek nie wzywa nas tylko do uczenia się na nowo, co znaczy miłosierdzie, ale wzywa nas też do oduczenia się”. Rogaczewska wskazała, że to oduczanie się miałoby polegać m.in. na pozbyciu się poczucia wyższości czy bycia lepszym od innych”.

Dr Paweł Milcarek, redaktor naczelny „Christianitas” dodał, że „jest pontyfikat bardzo wielomówny, w tych dużych ilościach wypowiedzi jest sporo takich, które są zręczne merytorycznie, ale nie zawsze unoszą to, co papież chce powiedzieć”. Jako chrześcijanin traktuję naukę papieża jako bardzo potrzebną. Kościół ma się nawracać, ale jak widzę na ulicy taki odbiór, że jedynie Kościół ma się nawracać, bo świat jest generalnie dobry, to według mnie coś zostało źle zrozumiane – podkreślił.

Wolność i wiara

O wierze i wolności, wolności autentycznej i fałszywej, mówił w swym wystąpieniu kard. Tagle, metropolita Manili. Hierarcha podkreślił, że źródłem wiary jest Jezus i od Niego trzeba się uczyć, jaki rodzaj wolności wiara nam daje. Jego zdaniem, „nie ma żadnej sprzeczności między wiarą i wolnością w doświadczeniu Jezusa”. – Jezus został wysłuchany dzięki swej uległości, poprzez swoje cierpienie stał się dla wszystkich źródłem wiecznego zbawienia. Jego wiara to pełne pokory podporządkowanie się Ojcu. Czy świat nazwałby taką postawę wolnością? Czy posłuszeństwo w cierpieniu, aż do śmierci, to wolność czy niewolnictwo? – pytał kard. Tagle.

Zwrócił uwagę, że wolność rodzi się z posłuszeństwa, nawet w momencie cierpienia. Jezus poprzez swoją wiarę nie poddaje się tym fałszywym wolnościom. Wolność może być odpowiedzią na zaspokojenie naszych pragnień, jako coś instrumentalnego. Jezus proponuje inny rodzaj wolności. Jeśli będziesz trwać w Jego nauce, staniesz się wolny. Kard. Tagle, zwany Karolem Wojtyłą kontynentu azjatyckiego, znany ze swojej otwartości i radości, zachęcił do osobistego i społecznego nawrócenia. – Czy uważacie, że chrześcijaństwo was ogranicza? Czy doceniamy chrzest i wolność, która z niego się rodzi? – Jakie są fałszywe oblicza wolności, fałszywe obietnice, które przyjęliśmy nawet w Kościele – zastanawiał się kard. Tagle. Kościół – dodał – też powinien być wolny od wszystkich fałszywych wolności. Zachęcił, by przyciągać pięknem i radością naszej wiary. – Proszę was, wyglądajcie na osoby zadowolone, rozradowane. Niech wszyscy zobaczą piękno naszej wiary, ona ich wyzwoli – powiedział metropolita Manili.

Z wystąpieniem kard. Tagle współgrała dyskusja o wolności społeczeństw po upadku ZSRR, która odbyła się w drugim dniu Zjazdu. O wolności zewnętrznej rozumianej jako niepodległość, ale i wewnętrznej wolności postaw i wyborów dyskutowali Polacy, Rosjanie i Ukraińcy podczas panelu „Wyzwoleni, czy już wolni? Europa Wschodnia 25 lat po upadku ZSRR”.

Prof. Bohdan Cywiński, zasłużony działacz społeczny i niepodległościowy mówił, że wszyscy znają ludzi, którzy wobec największego zniewolenia pozostali wolni. Mówi się o nich święci, herosi i że wolność nie zawsze zależy od polityki”.

W kontekście wspólnej sprawy – zauważył dalej prelegent – wiele się mówi o wolności człowieka, o wolności narodu, o wolności wiary i sprawiedliwości społecznej, ale prawie nikt nie mówi o prawdzie. Ubolewał, że „prawdy w naszym społeczeństwie i w społeczeństwach Europy jest coraz mniej”, „jest za to przekonanie, że prawda jest nieskuteczna, że jej nie ma, w związku z tym nie ufamy sobie nawzajem. Ta nasza niewiara jest niezwykle dramatyczna i tak samo jest na Wschodzie. Na czym zatem mamy budować więzi społeczne? – pytał. A mamy przecież nowego przeciwnika – dążący do wszechwładzy rynek, który chce zawładnąć nami i naszą godnością”.

W dyskusji po wykładzie uczestniczyli dziennikarze i działacze społeczni z Ukrainy, Rosji i Europy zachodniej. Pytany o drogę do wolności dr Andrij Baumeister z kijowskiego Uniwersytetu Szewczenki wskazał na trzy stadia tej drogi: wyniesiony bagaż, poszukiwanie drogi i rozdroże, na którym – jak mówił – właśnie znajduje się Ukraina. Jego zdaniem Ukraińcy otrzymali wolność niemal za darmo, ale nie byli do niej przygotowano, nie wykształcili elit, a Cerkiew prawosławna jest w kryzysie.

Siergiej Czapnin, publicysta i były redaktor wydawnictwa Patriarchatu Moskiewskiego zauważył, że wolność to wektor, który ukształtował całe przyszłe życie i wielki dar. „Jeśli chodzi o Rosję, to budowanie demokracji okazało się porażką. Rosja jest państwem autokratycznym” – stwierdził. Dla większości Rosjan „wyznacznikiem nadal jest doświadczenie Związku Radzieckiego” i dotyczy to też Cerkwi prawosławnej. „Formuła życia religijnego w Rosji to nie prawosławie, ale konglomerat, który nazwałbym proradziecką religią obywatelską” – co, zważywszy na łączenie z dążeniami imperialistycznymi Rosji stawia pytanie, czy jest ona częścią Europy” – zakończył publicysta.

Dr Kai-Olaf Lang z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka, analizując obecną sytuację w Europie środkowo-wschodniej wskazał na trzy tendencję: odradzający się w wielu krajach autorytaryzm, dominujący w niektórych krajach liberalizm uniwersalny oraz neotradycjonalizm, a więc próbę odbudowy tożsamości na tradycyjnych wartościach w połączeniu z modernizacją kraju, co obserwujemy na Węgrzech i po części w Polsce.

Kościoły liderami porozumienia

Ukraińscy chrześcijanie różnych wyznań, w tym również patriarchatu moskiewskiego, liczą na to, iż to właśnie Kościoły będą liderami autentycznego porozumienia – mówił zwierzchnik Kościoła i Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk z Ukrainy.

W referacie „Ukraina – Polska – Rosja: czy możliwe są pokój i pojednanie?” abp Szewczuk powiedział, że to, czego doświadczamy dzisiaj w zjednoczonej Europie państw, zawdzięczamy ludziom z wizją, którzy w czasie, gdy toczyła się jeszcze wojna, szukali dróg do pojednania między zwalczającymi się stronami. – Dzięki dalekosiężnej świadomości osób, przesiąkniętych na wskroś wartościami chrześcijańskimi, doszło do pojednania francusko-niemieckiego i niemiecko-polskiego – powiedział hierarcha.

Hierarcha przypomniał historię pojednania między Ukraińcami i Polakami. Wskazał, że szczególną rolę w tym procesie odegrał Jan Paweł II. – Niejako odpowiedzią na to papieskie wezwanie był list pasterski biskupów greckokatolickich do sąsiadujących ze sobą braci Ukraińców i Polaków, nawołujący do pojednania. Równocześnie wyraził ubolewanie, że podpisany przez Polaków i Ukraińców list nie odegrał tak znaczącej roli, jak listy między episkopatami Polski i Niemiec. – O ile wymiana listów między episkopatami polskim i niemieckim stała się aktem, który dał impuls do budowania lepszych stosunków między dwoma narodami, to głos biskupów greckokatolickich Ukrainy i rzymskokatolickich Polski nie dotarł do świadomości wszystkich Polaków i Ukraińców – powiedział.

Abp Szewczuk ocenił, że w ostatnich latach, szczególnie po wspólnych obchodach związanych z 70. rocznicą tragedii wołyńskiej w 2013 roku, dialog ukraińsko-polski nabrał wyraźnej dynamiki. – Czasami ta droga jest bardzo wyboista, czasami łatwiejsza. Tak czy inaczej, zapoczątkowany w ten sposób proces wymaga działania na wszystkich możliwych poziomach i szczeblach – w relacjach między hierarchami, prezydentami, premierami i ministrami, ale przede wszystkim między ludźmi – mieszkańcami Polski i Ukrainy – powiedział abp Szewczuk.

Jak stwierdził, wydarzenia polityczne w Ukrainie potoczyły się w zupełnie innym kierunku. – Dyskusja w społeczeństwie ukraińskim ze stosunków polsko-ukraińskich przeniosła się na konflikt rosyjsko-ukraiński – ocenił hierarcha. Zauważył, że w kształtowaniu przyjaznych relacji z Rosjanami pomocne może być doświadczenie zdobyte podczas budowania pojednania polsko-ukraińskiego, a także świadectwo pojednania polski-niemieckiego.

Zdaniem hierarchy, dialog ukraińsko-rosyjski wstrzymuje zaprzeczanie przez władze rosyjskie, podobnie jak prawa do istnienia narodu ukraińskiego i jego odrębnej, własnej kultury. Zarówno przedstawiciele władz państwowych, jak i cerkiewnych patriarchatu moskiewskiego kwestionują sam fakt istnienia niezależnego państwa ukraińskiego. – Taka postawa sprawia, że dialog staje się niemożliwy, gdyż nie można prowadzić rozmowy z kimś, kto nie istnieje i nie posiada podmiotowości – przyznał arcybiskup.

– Agresja wobec Ukrainy ma charakter nie tylko polityczny, ale i kulturowy. Jego podłożem są odmienne sposoby myślenia o świecie. Rosyjskie elity polityczne reprezentują typ myślenia oparty na budowaniu rosyjskiego świata. Ta ideologia rosyjskiego świata jest ostatnią legitymizacją przez Kościół chrześcijański, współczesnego kolonializmu – podkreślił arcybiskup.

Jak zauważył abp Szewczuk, czasem nawet idea ekumenizmu jest widziana jako szukanie sojuszów z innymi Kościołami, zwłaszcza katolickim, jako współpraca i koegzystencja przed obliczem jednego i tego samego wroga. – Celem prawdziwego ekumenizmu jest szukanie pełnej jedności i widzialnej, podzielonego Kościoła Chrystusowego w imieniu wiary w jednego Boga, opartej na jednym i tym samym chrzcie świętym – przekonywał hierarcha.

Postawił też pytanie: „Czy w takich okolicznościach można mówić o rosyjsko-ukraińskim pojednaniu?”. – Jakkolwiek absurdalnie by to brzmiało, uważam, że tak, nawet podczas obecnych, z cynizmem prowadzonych, działań wojennych – powiedział. Wskazał, że pojednanie jest możliwe, gdy w Rosji dokona się pozbawiona nacjonalizmu „rewolucja godności”, zaś proeuropejskie nastawienie Ukraińców były wyzwaniem dla nowej rosyjskiej ideologii, nie zaś przeciw rosyjskiej kulturze, narodowi czy Cerkwi.

Abp Szewczuk ocenił, że pojednanie rosyjsko-ukraińskie jest możliwe, dzięki społecznemu nastawieniu do dialogu. Wskazał, że wielu rosyjskich filozofów oraz działaczy kultury, którzy nie przyjmują regresu rosyjskiego systemu politycznego do czasów radzieckiej ideologii, przyjeżdżają w Ukrainę, gdzie czują się komfortowo, gdyż są akceptowani i przyjmowani jako wolni obywatele. Wspomniał, że około 60 proc. żołnierzy, którzy umierają za niezależną i wolną Ukrainę, jest rosyjskojęzycznych, natomiast 80 proc. proc. poparciu współczesnej wizji politycznej władz rosyjskich, to jednak istnieją bardzo duże wątpliwości co do jej wiarygodności i obiektywizmu.

Duchowny podkreślił, że ze strony Rosji potrzebna jest świadomość wyrządzenia krzywd narodom ościennym, a to w obecnej sytuacji wydaje się mało prawdopodobne. W przekazie rosyjskim dominuje przekonanie, że Rosja nigdy nie była agresorem i prowadziła jedynie „wojny wyzwoleńcze”, łącznie z obecnymi działaniami na Krymie i w Donbasie. – Najpierw musi dojść do powstrzymania agresji zbrojnej, do normalizacji stosunków między państwami, a tylko wtedy do pojednania między ludźmi – zaakcentował.

Greckokatolicki arcybiskup przypomniał, że na Ukrainie chrześcijanie różnych wyznań, w tym również patriarchatu moskiewskiego, liczą na to, iż to właśnie Kościoły będą liderami sprawiedliwego pokoju i autentycznego porozumienia. – Przykładem tego może być ekumeniczna koncepcja Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, która głosi, że do pojednania potrzebne jest pokonanie wzajemnych uprzedzeń, urazów emocjonalnych, niechęci i nieżyczliwości, poprzez wychodzenie sobie naprzeciw i jednoczesne dawanie sygnałów, że jesteśmy gotowi dokonać wzajemnej wymiany przebaczenia: ofiarować je i przyjąć – niezależnie od wielkości winy z obu stron – opisał abp Szewczuk.

Relacje ekumeniczne Ukraińskiego Kościoła z Rosyjską Cerkwią Prawosławną wymagają, zdaniem abp. Szewczuka, jednoznacznego uznania krzywd historycznych i popełnionych błędów, gotowości do skruchy, unikania wrogich działań i wypowiedzi oraz poszukiwania płaszczyzn współpracy.

Hierarcha przypomniał też że Ukraiński Kościół Greckokatolicki podejmował w historii wiele prób pojednania z Kościołem Prawosławnym w Rosji. Odpowiednie listy przekazywane był w 1987 i 2006 roku. – W odpowiedzi na ten ostatni przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, metropolita Cyryl, obecny patriarcha, odrzucił propozycję krytycznej oceny pseudosoboru lwowskiego z 1946 roku i wyliczył całą serię win, za które odpowiedzialni są grekokatolicy – w obecnych realiach Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie widzi możliwości unormowania wzajemnych stosunków – przypomniał.

Podsumowując dialog polsko-ukraińsko-rosyjski, hierarcha powiedział, ze mimo rozbieżności oraz dramatu całej sytuacji i bolesnych doświadczeń, należy szukać dróg do odbudowania szczerych relacji dobrosąsiedzkich między naszymi Kościołami, narodami i państwami. Rosjanie patrzą na historię stosunków z krajami ościennymi z własnej perspektywy, nie zauważając często okresów naznaczonych gorzkim doświadczeniem krzywd.

– Tak długo, jak jedna ze stron w relacjach polsko-ukraińsko-rosyjskich będzie przerzucać cały ciężar odpowiedzialności na stronę drugą lub negować jej podmiotowość, znalezienie porozumienia będzie niemożliwe. Pierwszy krok w procesie pojednania między naszymi narodami i Kościołami winien robić nie ten, kto bardziej zawinił, ale raczej ten, kto ma więcej siły duchowej i jest bardziej otwarty – powiedział abp Szewczuk.

Ekumenizm – wspólne świadectwo dla Europy

Zjazd był okazją do refleksji przedstawicieli różnych Kościołów na temat chrztu. Prawosławny arcybiskup Jeremiasz, luterański biskup Marcin Hintz i Grzegorz Ryś, biskup katolicki, szukali odpowiedzi na pytanie „Co zrobiliśmy z naszym chrztem?”.

Bp Hintz wskazał, że Europa nie tyle potrzebuje nowego początku, ile ciągłego konfrontowania współczesnych wyzwań z wartościami, które legły u jej fundamentów, a jednym z kluczowych wyzwań dla chrześcijan w Polsce jest dziś pomoc potrzebującym bliźnim. Z kolei bp Grzegorz Ryś zwracał uwagę, że chrześcijaństwo nie jest wiarą ludzi, którzy są bez grzechu. Ważne jest natomiast, co wierzący z tym grzechem robią. „W Polsce ludzie wiedzą, co to jest sakrament pokuty i pojednania” – stwierdził z uznaniem bp Ryś.

Zdaniem prawosławnego arcybiskupa Jeremiasza, „z polskim chrześcijaństwem – choć mogłoby być lepiej – jest zupełnie dobrze”. Wskazywał m.in. na pielęgnowanie tradycyjnego obyczaju postów czy modlitwy przed i po posiłku. „Jestem dumny z tego, że chrześcijaństwo jest w Polsce głęboko zakorzenione” – przyznał prezes Polskiej Rady Ekumenicznej.

Żydzi i muzułmanie wśród chrześcijan

Podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego zaprezentowano także żydowskie i muzułmańskie spojrzenie na chrześcijaństwo. „Tylko chrześcijanie potrafią zrozumieć tajemnicę Izraela” – mówił prof. Stanisław Krajewski, żydowski współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. „Papież Franciszek jest dla mnie autorytetem moralnym” – wyznał z kolei Andrzej Saramowicz, muzułmański współprzewodniczący Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów.

Pytany o miłosierdzie – jedną z głównych cech Boga we wszystkich religiach monoteistycznych – Saramowicz wskazywał, że każdy muzułmanin w swoich modlitwach kilkanaście razy dziennie wspomina Boga jako miłosiernego i sprawiedliwego. Z kolei prof. Krajewski przytoczył pewną talmudyczną opowieść, w której sam Bóg modli się o to, by Jego atrybut miłosierdzia przeważył nad atrybutem sprawiedliwości.

Świat oczami wiary – ekonomia

Obrady Zjazdu Gnieźnieńskiego były okazją do mówienia o rozmaitych ważnych problemach – ekonomii, rodzinie, kulturze, z punktu widzenia chrześcijańskiej wiary.

Paul H. Dembinski z Obserwatorium Finansowego w referacie „Ekonomia bez wykluczenia” wskazał, że odnowa myśli ekonomicznej jest jednym z warunków ekonomii inkluzywnej. – Trzeba zrobić rachunek sumienia myśli ekonomicznej, trzeba ustalić nowy początek, aby naprawić to, co w ekonomii wymaga zmiany – wyjaśnił. – Bez zmian gospodarczych nie ma szans na godne życie – zauważył. Przypomniał, że jest coraz więcej osób, dla których wartość osoby ludzkiej nie ma znaczenia i że ponad 50 proc. jedzenia trafia do kosza. Omówił panujące ciągle dysproporcje ekonomiczne między krajami północy i krajami południa, a także zjawiska, które dotyczą bogatszych państw. – W krajach bogatych mniej jest biednych, więcej zaś czuje się niepotrzebnych – zauważył Dembinski. Wskazał, że społeczeństwo urynkowione jest całkowicie bezradne wobec wykluczenia. Więź społeczna jest w jakiś sposób korodowana przez stosunki ekonomiczne. – Dlatego ważne jest pytanie o źródło więzi – wspomniał, apelując o zmianę ekonomicznych priorytetów.

Podczas panelu dyskusyjnego „Czy możliwa jest inna gospodarka?” prof. Andrzej Blikle, informatyk i przedsiębiorca wskazał, że patrząc na ekonomię trzeba koncentrować się na mikroekonomii, prof. Krzysztof Jasiecki z Polskiej Akademii Nauk podkreślił, że szczególnie ważne jest zaangażowanie polityki we właściwe kształtowanie ekonomii państwa. Dr Marcin Kędzierski, dyrektor programowy Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego powiedział, że dzisiejszej ekonomii nie trzeba tylko rachunku sumienia, ale żalu za grzechy i postanowienia poprawy.

Małżeństwo jest misją

Istotnym wątkiem obrad była kondycja współczesnej rodziny. Dr Jerzy Grzybowski ze Stowarzyszenia Spotkania Małżeńskie, zachęcając do odkrywania na nowo sakramentu małżeństwa zwrócił uwagę na trzy etapy, w których małżonkowie powinni na nowo zdefiniować swoją relację – gdy młodzi rozpoczynający małżeństwo, gdy przychodzi na świat pierwszego dziecka i wówczas, gdy dzieci odchodzą z domu.
Agata i Krzysztof Jankowiakowie, z 28-letnim stażem małżeńskim, związani z Ruchem Światło-Życie przyznali, że gdy zaczynali swoją wspólną drogę wspólnoty małżeńskiej zadawali sobie pytanie, jak realizować swoje powołanie. Nie mieliśmy świadomości jak wielką godność Kościół nadaje małżeństwu – powiedzieli.

Jezuita, o. Dariusz Piórkowski, duszpasterz współpracujący z ruchem Małżeńskie Drogi – mówił, że coraz więcej młodych ludzi nie rozumie, czym jest sakrament, nie rozumie moralności związanej z małżeństwem, zwłaszcza z seksualnością – powiedział. Zdaniem jezuity, przygotowanie do małżeństwa musi być dzisiaj bardziej pastoralne, osobowe i połączone z ewangelizacją.

Maria Hildingsson z Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Mama, Tata i Dzieci” podkreśliła konieczność ponownego zdefiniowania małżeństwa i rodziny. Np. w Szwecji lewicowa młodzieżówka zaproponowała legalizację kazirodztwa czy nekrofilii. – Ci ludzie żyją w świecie zdominowanym przez seksualność – powiedziała ubolewając, że polityka nie wspiera małżeństwa, a młodzi ludzie nie wierzą, że ich związek może być trwały. Hildingsson wyznała, że choć urodziła się luteranką, dopiero w Kościele katolickim odkryła nauczanie na temat małżeństwa. – Kiedy odkryłam nauczanie Kościoła, zrozumiałam, jak wielką profetyczną rolę odgrywa Kościół katolicki, nie ma czegoś podobnego na świecie. Mamy wielki skarb w naszych rękach.

Prof. Stephan Kampowski podkreślił, że kryzys rodziny nie dotyczy już tylko krajów Europy Zachodniej, ale widoczny jest także na Wschodzie. Wskazał, że dla wielu małżeństwo to afekt, uczucie, „nie ma więc żadnych logicznych ograniczeń, żeby zawarło je dwóch mężczyzn czy dwie kobiety”. Zwrócił także uwagę na misyjny charakter małżeństwa. – To jest miłość z misją. Ważny jest element transcendentny a nie tylko doświadczenie seksualne. Dlatego tak ważne jest ponowne zwrócenie uwagi na ten sakrament.

Piękno zbawia świat i Europę

Historyk sztuki bp Michał Janocha omawiał problem kultury i wiary i zastanawiał się, jak zszyć rozerwane przymierze między nimi. Stwierdził, że kultura podobnie jak człowiek skażona została grzechem pierworodnym. Pytał, czy kultura jest do zbawienia koniecznie potrzebna? Odpowiedział, że tak, ale i sama wymaga zbawienia.

Bp Janocha omówił historię rozwoju sztuki ukazując postępujące oderwanie kultury od kanonu piękna, a także od wiary i Kościoła. Wskazał, że rozwijająca się w modernizmie i postmodernizmie kultura masowa z pięknem nie ma nic wspólnego i ocenił, że we współczesnej kulturze i sztuce Kościołowi trudno odnaleźć swoje miejsce.

Przyznał, że przymierze między kulturą i wiarą zostało już zerwane i wskazał, że nawet w czasach największego kryzysu kultury wskazać można wielkich ludzi, w których głosy warto się wsłuchiwać, np. Jana Pawła II, czy Benedykta XVI.

Podczas panelu dyskusyjnego „Gdzie jest Bóg we współczesnym kulturze” ks. dr hab. Andrzej Draguła, teolog z Zespołu ds. Kompetencji Kulturowych Kościoła NCK powiedział, że postępująca wraz z rozwojem historii sztuki, sztuka autonomiczna, nie musi wyrażać wiary Kościoła, co nie oznacza, że nie odnosi się do wiary ogólnie. Zgodził się z nim prozaik i publicysta „Teologii Politycznej” Jakub Lubelski uznając, że współczesna sztuka korzysta z osobistego doświadczenia wiary, a krytyk filmowy Tadeusz Sobolewski przywołał wiele filmów z lat 70. i 80. XX wieku, które całkowicie świeckie, podejmowały wielkie duchowe tematy, np. filmy Tarkowskiego i Zanussiego.

Tego samego dnia w pobliskim Instytucie Kultury Europejskiej UAM otwarto wystawę „Wyzwalająca moc sztuki” dwudziestu ośmiu artystów reprezentujących różne dziedziny sztuki”. Wśród dzieł jest reprint ikony Chrystusa Miłosiernego, stanowiący główny motyw plastyczny Zjazdu.

Europa twierdzą?

Czy w pomaganiu są granice rozsądku? – zastanawiali się uczestnicy dyskusji panelowej, zainspirowanej wyraźnie falą uchodźców napływających do Unii Europejskiej, „Czy miłosierdzie ma granice?” Zdaniem Janiny Ochojskiej, szefowej Polskiej Akcji Humanitarnej, takich granic nie ma, warto nieść pomoc, której ludzie potrzebują, ale z tym musi wiązać się rozeznanie terenu, dobre rozeznanie społeczne i w tym sensie należy się kierować rozsądkiem. Podkreśliła, że często bez pomocy z zewnątrz ludzie na terenach ogarniętych konfliktami zbrojnymi nie przeżyliby.

S. Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty Chleb Życia mówiła o granicach społecznych w pomaganiu. Przyznała, że fundamentem bycia miłosiernym jest doświadczenie miłosierdzia. „Wszystko, co mam – to, że nie lecą mi bomby na głowę, czy to, że nie urodziliśmy się w obozie dla uchodźców – nie jest moją zasługą, ale jest moim zadaniem” – podkreśliła. Przyznała, że „jeśli podejdziemy do życia w ten sposób, wówczas nie będzie problemu ubóstwa, zrozumiemy, że jesteśmy braćmi i siostrami”.

O. Damian Cichy, konsultant Konferencji Episkopatu Polski ds. migrantów, mówił, że po pobycie za granicą od pięciu lat pracuje w Polsce i nieraz natrafia na mur niezrozumienia i „wrednego języka”. Wyznał, że często spotyka się z niezrozumieniem, zwłaszcza w sprawie uchodźców. Jego zdaniem „Kościół powinien na kolanach i w popiele zrobić rachunek sumienia, dlaczego przez tyle lat wolności nie potrafił przygotować nas na przyjęcie gościa, troszkę innego, ale gościa”. Zaapelował o współpracę państwa i Kościoła w pomocy uchodźcom.

Modlitwa łączy

Od lat uczestnicy Zjazdów Gnieźnieńskich uczestniczą we wspólnej modlitwie. Nabożeństwo ekumeniczne, odprawione pierwszego dnia Zjazdu, to jedno z kluczowych jego wydarzeń. – Piękno tej liturgii bierze się stąd, że jesteśmy tu razem – prawosławni, katolicy, protestanci. Dziś jesteśmy razem – mówił w kazaniu bp Grzegorz Ryś, historyk Kościoła, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej.

Podkreślił, że dla nas wydarzeniem paschalnym jest chrzest, a to daje poczucie wspólnoty. Podkreślił, że wielokrotnie w naszym myśleniu i działaniu chrzest nie staje się na tyle ważny, byśmy mogli korygować nasze postawy w stosunku do ludzi, z którymi jesteśmy poróżnieni. Mówimy – ochrzczony, ale nie z tej partii, ale Ukrainiec, ale Rosjanin. To, że jest z innego narodu jest ważniejsze niż to, że jest ochrzczony. To jest bałwochwalstwo – stwierdził.

Zdaniem bp. Rysia, „powinniśmy dziś też dziękować Bogu za wymianę listów między biskupami polskimi i niemieckimi, wspólne orędzia biskupów polskich i ukraińskich, rosyjskich, za wszystkie te momenty, kiedy chrzest w naszym życiu był wydarzeniem paschalnym”. I wówczas nie jest ważne, czy nam jest bliżej do Mieszka I i Wojciecha czy do Cyryla i Metodego. Ważne jest to, jak jest nam blisko do Chrystusa – powiedział.

Bp Ryś mówił, że jesteśmy dziś razem, bo „Pan zleca nam posługę jednania”. Bóg składa w nas głoszenie pojednania. – Nie zawsze jesteśmy sługami jedności ubolewał i prosił: Daj Boże kiedyś możliwą wspólną Eucharystię! – Jesteśmy tu razem po to, by wspólnie wyjść do ewangelizacji.

Wszystkie fragmenty Biblii czytane podczas nabożeństwa pochodziły z Przekładu Ekumenicznego, wydanego przez Towarzystwo Biblijne. Podczas nabożeństwa duchowni dokonali obrzędu obmycia, który miał być znakiem zanurzenia przez chrzest w Chrystusie.

W drugim dniu, Zjazdu, 12 marca, odbyły się w kościołach Gniezna i w pobliskiej parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Modliszewku. Wspólnej modlitwie przewodniczył duszpasterz wspólnoty, a homilię głosił zaproszony kapłan lub pastor. W modlitwę włączyły się Kościoły: Polsko-Katolicki, Ewangelicko-Metodystyczny, Starokatolicki Mariawitów, Ewangelicko-Augsburski, Ewangelicko-Reformowany, Prawosławny i Kościół Chrześcijan Baptystów.

Warsztaty

Stosunek polskiej młodzieży do imigrantów, sytuacja parafii, postrzeganie obcych oraz spotkanie kultur i systemów wartości – to niektóre tematy poruszane podczas warsztatów towarzyszących X Zjazdowi.

Problem jak integrować obcych z lokalnymi społecznościami rozpatrywano zarówno z punktu widzenia przybyszów, jak i przyjmującej ich społeczności. Nie chodziło tylko o problem imigrantów, starano się opisać sytuacje wyobcowania i odrzucenia. Doświadczenie to – jak przyznała prowadząca warsztaty dr Maria Rogaczewska z Instytutu Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego – jest jednym z najbardziej charakterystycznych dla współczesnych „przemieszczających się” społeczeństw.

Podczas warsztatu „Ukraińcy, Wietnamczycy, Syryjczycy – wolność w spotkaniu kultur i systemów wartości” zaprezentowano badania, jakie uczniowie przeprowadzili wśród 64 maturzystów z Gniezna i okolic. Na pytanie o możliwego partnera życiowego, spośród trzech wymienionych w badaniu przedstawicieli innych nacji – Ukraińców, Wietnamczyków i Syryjczyków – jedynie ci pierwsi zdobyli więcej niż 50 proc odpowiedzi na tak. Z kolei Wietnamczycy są narodem, którego kulturę młodzi Polacy poznaliby najchętniej.
Ponad połowa (54 proc.) nie zgadza się z opinią, że dzięki imigracji Polska staje się krajem ciekawszym. Jeszcze więcej badanych (64 proc.) uważa, że imigracja nie jest dobra dla naszego kraju.

Uczestnicy warsztatów „Współczesna parafia – wspólnota ludzi wolnych” zastanawiali się nad tym, jak odnowić życie własnej wspólnoty parafialnej. Ks. dr Janusz Giec z Uniwersytetu Szczecińskiego, proboszcz parafii św. Ottona z Bambergu w Szczecinie, który prowadził spotkanie, podkreślił, że celem spotkania było zdiagnozowanie, jak współczesna parafia kojarzy się przeciętnemu człowiekowi, niezaangażowanemu w życie parafialne. Okazało się, że są to najczęściej skojarzenia negatywne. Aby ten stereotyp przełamać, trzeba tworzyć najpierw małe wspólnoty – powiedział ks. Giec.

Warsztat „Abyście byli jedno… Przebaczenie i pojednanie wyzwaniem dla dzisiejszego polskiego chrześcijaństwa” poprowadzili Monika i Marcin Gajdowie. W jaki sposób sprzeciwiać się podziałom, jak budować autentyczną solidarność, która jest oparta na pojednaniu, a nie na „zamiataniu pod dywan”? – takie pytania stawiali prowadzący uczestnikom warsztatów.

Uczestnicy warsztatów „Małżeństwo czy wolne związki?” – zastanawiali się, co można zrobić na poziomie lokalnym i ogólnym, żeby umacniać przekonanie o wartość małżeństwa. Spotkanie prowadził Paweł Woliński, prezes Fundacji Mamy i Taty, ojciec czworga dzieci, który mówił, że przyczyn dewaluacji myślenia o małżeństwie jest wiele. Uczestnicy warsztatów zgodnie stwierdzili, że chcą umacniać przekonanie, że małżeństwo ma dzisiaj sens a trwanie takiego związku jest dobrem społecznym.

Podczas warsztatów „Kultura: wolność, odpowiedzialność, rozwój” Marek Sztark, animator kultury i rozwoju lokalnego, ukazał uczestnikom spotkania, w jaki sposób kultura może mieć wpływ na kształtowanie się wspólnoty.

Przesłanie X Zjazdu Gnieźnieńskiego

W tradycyjnym przesłaniu, podsumowującym trzydniowe obrady, uczestnicy X Zjazdu Gnieźnieńskiego podkreślili, że „bez Chrystusa nie sposób zrozumieć polskiej tożsamości i historii naszego narodu”. „Przyjęcie chrztu przez księcia Mieszka I w 966 r. było wydarzeniem przełomowym. Polska weszła na trwałe do rodziny państw europejskich tworzących Christianitas, wspólnotę opartą na humanizmie zrodzonym z kontemplacji Boga. Przy całej bowiem różnorodności Europy ciągle powinniśmy pamiętać, że zrąb tożsamości europejskiej – jak przypomniał w Gnieźnie Jan Paweł II – jest zbudowany na chrześcijaństwie” – napisali świeccy i duchowni uczestniczący w zjeździe.

Odnosząc się do niepokojów i konfliktów na Starym Kontynencie oraz w świecie przypomnieli z mocą, że chrześcijanie są ludźmi pojednania. „Wierzymy, że przyszłość świata, Europy i Polski zależy w dużej mierze od wspólnego świadectwa chrześcijan różnych wyznań” – napisali uczestnicy X Zjazdu Gnieźnieńskiego.

X Zjazd Gnieźnieński zakończył się uroczystą koncelebrowaną Mszą św., odprawioną w intencji papieża Franciszka pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego w Polsce abp Celestino Migliore. W kazaniu dziękował on za „bogactwo i wielkość historii Polski w kontekście całej Europy oraz za jej patrimonium tradycji i wartości, ukształtowanych przez chrzest przyjęty 1050 lat temu”. „Zjazd Gnieźnieński odrodził w nas dumę i solidarność chrześcijanina, który patrzy na swoją dawną historię i dostrzega tam przemożną, twórczą, zbawczą i podnoszącą na duchu moc Bożej ręki” – powiedział nuncjusz, zaznaczając, że obrady X Zjazdu Gnieźnieńskiego były różnorodne i mądre.


Gniezno


am, bgk, lk, mip, tk, aw / Gniezno

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę