Nasze projekty

Wznieśmy toast za sumienie!

Katolik wzniesie pierwszy toast za papieża czy sumienie? Bardzo popularne są słowa bł. kard. Jan Henryka Newmana z listu do księcia Norfolku: „Gdybym miał, co zresztą mało prawdopodobne, wznieść toast za religię, piłbym go za papieża, ale najpierw za sumienie, a dopiero potem za papieża”.

Reklama

Tę kwestię można trochę skomplikować: katolik powinien być posłuszny nieomylnemu papieżowi czy omylnemu sumieniu?  


Rzeczywiście – o ile papież jest nieomylny w sprawach wiary i moralności, gdy wypowiada się spełniając pewne określone warunki, to indywidualne sumienie człowieka, którego naturę zranił grzech pierworodny, nieomylnością nie może się cieszyć. Jednak Kościół za św. Tomaszem uczy, że nawet sumieniu, które niezgodnie z obiektywnym stanem rzeczy rozeznało dobro bądź zło danego aktu, należy się posłuszeństwo.

 

Reklama

Tu warto przytoczyć katolicką zasadę, przypomnianą w 1962 r. przez abp. Karola Wojtyłę podczas soborowych dyskusji nad deklaracją o wolności religijnej:

 

„Godzi się bowiem postępować zgodnie z sumieniem pewnym, nawet jeśli jest ono nieodparcie błędne, lecz ponad tę zasadę należy przedłożyć inną, która brzmi: winno się postępować zgodnie z sumieniem pewnym i prawym. (…) Istota wolności tkwi w wyborze, ale nie w wyborze jakiegokolwiek dobra, lecz dobra prawdziwego”.

Reklama

 

Powinniśmy być posłuszni pewnemu sumieniu (czyli takiemu, które nie ma wątpliwości co do rozstrzygnięcia danej kwestii moralnej), nawet gdy błądzi, ale przede wszystkim powinniśmy dołożyć wszelkich starań, by nasze sumienie było nie tylko pewne ale i prawe – którego rozeznanie jest spójne z obiektywnym stanem rzeczy, które po prostu jest prawdziwe.

 

Reklama

Drugi sobór watykański nazwał sumienie „sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa” (Gaudium et spes 16). Jak to możliwe, że do tej świątyni może się wedrzeć również swąd szatańskiego błędu?

 

Prawda nie jest subiektywna. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by zauważyć, jak różnych moralnych wyborów dokonują ludzie zazwyczaj w dobrej wierze i w zgodzie ze swoim sumieniem… Poza różnie rozeznawaną moralnością panuje coraz powszechniejszy moralny relatywizm i zobojętnienie. Wielu ludzi tłumi głos swojego sumienia patrząc na to, że czasem nawet większość społeczeństwa nie widzi problemu w rzeczach, które Kościół konsekwentnie uważa za grzech (np. antykoncepcja, seks pozamałżeński, in vitro etc.). Zapominają, że prawda wymyka się prawom demokracji. To wszystko świadczy o poważnym kryzysie sumienia. Ma on źródło nie tylko w grzechu pierworodnym, ale również w zaniedbaniu formowania sumienia.

 

Ks. Józef Tischner pisał: „Problem wychowania człowieka prawdziwego sumienia stał się dzisiaj tragicznym problemem społecznym – tragicznym, ponieważ zbyt często nie dostrzeganym. Obserwujemy na wielką skalę niedorozwój sumienia” („Jak żyć?”, Katowice, 1983, s. 163).

 

Papież Franciszek tak ujął ten problem: „powinniśmy nauczyć się wsłuchiwać jeszcze bardziej w swoje sumienie. Ale uwaga! Nie oznacza to podążania za własnym "ja", czynienia tego, co mnie interesuje, co mi odpowiada lub co mi się podoba. To nie to! Sumienie jest wewnętrzną przestrzenią słuchania prawdy, dobra, wsłuchiwania się w głos Boga; jest to wewnętrzne miejsce mojej relacji z Tym, który przemawia do mojego serca i pomaga mi rozpoznawać i rozumieć drogę, na którą powinienem wejść, a po powzięciu decyzji, kroczyć naprzód, i pozostać wiernym” (rozważanie przed modlitwą Anioł Pański 30 czerwca 2013 r.).

 

Wznieśmy toast za sumienie!

Każdy człowiek jest powołany do szukania prawdy – to nie tylko zadanie, ale wręcz obowiązek. Wpisuje się w to konieczność troski o własne sumienie. Jak już wspomniałem, nie wystarczy kierować się jedynie indywidualnym, subiektywnym rozeznaniem. Jan Paweł II sprzeciwił się stanowisku, zgodnie z którym „Magisterium może się wypowiadać w kwestiach moralnych tylko po to, by 'zachęcać sumienia' i 'proponować wartości', z których każdy będzie sam czerpał inspirację dla autonomicznych decyzji i wyborów życiowych” (Veritatis Splendor 4). Papież zauważył: „Do tezy o obowiązku kierowania się własnym sumieniem niesłusznie dodano tezę, wedle której osąd moralny jest prawdziwy na mocy samego faktu, że pochodzi z sumienia. Wskutek tego zanikł jednak nieodzowny wymóg prawdy, ustępując miejsca kryterium szczerości, autentyczności, 'zgody z samym sobą', co doprowadziło do skrajnie subiektywistycznej interpretacji osądu moralnego. (…) Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego 'subiektywnego' mniemania o dobru moralnym z prawdą 'obiektywną', ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego. Zło dokonane z powodu niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru. Co więcej, dobro nie rozpoznane nie przyczynia się do wzrostu moralnego osoby, która je czyni, gdyż jej nie doskonali i nie pomaga jej zwrócić się ku najwyższemu dobru” (VS 32, 63).

 

W jaki sposób dbać o formację sumienia? Św. Tomasz z Akwinu radził pogłębiać swoją wiedzę, a przede wszystkim umacniać się w cnotach, szczególnie kardynalnych. Przejawiające się w życiu, myśleniu i działaniu cnoty stanowią papierek lakmusowy dobrze ukształtowanego sumienia wrażliwego na dobro i prawdę, które stanowią granice ludzkiej wolności. Im lepiej człowiek ma ukształtowane sumienie, tym pełniejszej doświadcza wolności.

Jan Paweł II za katolicką tradycją podpowiada jeszcze jeden element osobistej formacji niezwykle ważny, a niestety mało popularny:

 

W kształtowaniu sumienia bardzo pomaga chrześcijanom Kościół i jego Magisterium, o czym tak pisze Sobór: „Chrześcijanie zaś w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie baczyć na świętą i pewną naukę Kościoła. Z woli bowiem Chrystusa Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim obowiązek, aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej”. Tak więc władza Kościoła, gdy wypowiada się w kwestiach moralnych, nie narusza w żaden sposób wolności sumienia chrześcijan: nie tylko dlatego, że wolność sumienia nie jest nigdy wolnością „od” prawdy, ale zawsze i wyłącznie „w” prawdzie, lecz także dlatego, iż Magisterium nie wprowadza do chrześcijańskiego sumienia prawd mu obcych, a tylko objawia prawdy, które sumienie powinno już znać i rozwijać je, wychodząc od pierwotnego aktu wiary. Kościół pragnie jedynie służyć sumieniu, pomagać mu, aby nie poruszał nim każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi (por. Ef 4, 14) i aby nie odchodziło ono od prawdy o dobru człowieka, ale by — zwłaszcza w sprawach trudniejszych — mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać. (…)

 

Nie tylko dziedzina prawd wiary, ale także nierozerwalnie z nią związana dziedzina moralności stanowi przedmiot interwencji Magisterium Kościoła, którego zadaniem jest rozstrzyganie, poprzez wiążące sumienia wiernych sądy normatywne, które działania ze swej natury są zgodne z wymogami wiary i przyczyniają się do jej ukazania w życiu, które zaś są z nimi sprzeczne z powodu ich wewnętrznego zła. Głosząc przykazania Boże i miłość Chrystusa, Magisterium Kościoła poucza wiernych także o szczegółowych i treściowo określonych nakazach i żąda od nich, by uważali je w sumieniu za moralnie obowiązujące. Wypełnia również doniosłą misję czuwania, ostrzegając wiernych przed ewentualnymi błędami, jakie im zagrażają — choćby tylko pośrednio — gdy ich sumienie nie potrafi uznać słuszności i prawdy zasad moralnych, których naucza Magisterium. (…)

 

Gdy więc ludzie stawiają Kościołowi pytania nurtujące ich sumienia, gdy w Kościele wierni zwracają się do Biskupów i Pasterzy, w odpowiedzi Kościoła brzmi głos Jezusa Chrystusa, głos mówiący prawdę o dobru i złu. Słowo wypowiedziane przez Kościół rozbrzmiewa we wnętrzu człowieka głosem Boga, który „jeden tylko jest Dobry” (Mt 19, 17) i jeden tylko „jest miłością” (1 J 4, 8. 16) (VS 64, 110, 117).

 

Nie ma wolności poza tą, którą daje Stwórca – Absolutna Wolność. Nie da się znaleźć prawdy bez Kościoła, który jest mistycznym Ciałem Chrystusa – samej Prawdy. Musimy być wierni pewnemu osądowi sumienia, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy też odpowiedzialni za to, by jego osąd był prawdziwy. By nasza wola zawsze była spójna z wolą Boga.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę