Nasze projekty

Wielki wybuch

Biblia zawiera dwa opisy stworzenia świata, ale nie można do nich przykładać tego, co mówi dzisiaj nam nauka, bo Księga Rodzaju to nie jest reportaż ze stworzenia świata.

Reklama

Istnieją tu dwa opisy stworzenia świata. Jeżeli patrzymy faktograficznie są one sprzeczne ze sobą. Natomiast oba pokazują ten sam sens.

 

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię – niebo i ziemia to symbole wszechświata. Po grecku powiedzielibyśmy kosmos. W pierwszych dniach stworzona została przestrzeń i w niej dokonuje się pewien dramat, a czwarty, piąty i szósty dzień to wypełnienie wszechświata pewną treścią, istotą.

Reklama

 

A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią». I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre.

W pierwszym opisie jest stworzenie i życie, a w drugim rośliny pojawiają się dopiero wtedy, kiedy na ziemi żyje już człowiek. To inny porządek chronologiczny, ale ludziom tamtej epoki on nie przeszkadzał, bo nie patrzyli na świat, tak jak my dzisiaj. Dla nich istotą było to, że Bóg stwarza. I właśnie o to chodzi w Księdze Rodzaju, nie o porządek, ale o sens.

Reklama

 

Na tynieckim wzgórzu tysiące lat temu żyli ludzie i dziewięćset lat istnienie naszego benedyktyńskiego opactwa, naprawdę nie jest ważne. Odkrycia archeologiczne pokazują że 30 tysięcy lat wcześniej, też żyli tutaj ludzie, którzy mieli inny obraz świata niż my. Uważali, że ziemia jest płaska a nie kulista. Według naszej naukowej wiedzy, żyli oni w nieprawdzie. Jednak ja zawsze zadaję pytanie, jakie to ma znaczenie? Czy Ci ludzie byli szczęśliwi? Byli! Wiedza zewnętrzna nic nie wnosiła do ich życia. Ważne było to, że się kochali, mieli dzieci, rodzinę. I trzeba sobie wreszcie dzisiaj powiedzieć, że wiedza o ziemi nie jest istotna.

 

Reklama

Wielki wybuch

Dzisiaj nauka wie jedno: że nic nie wie! Obraz wiedzy jest fałszywy. Jeżeli mówi się w kosmologii o ciemnej energii, której jest w sumie 95 procent, a tej, którą my widzimy jest tylko 5 procent, to co my wiemy? Obraz, który nam stworzyła nauka poczynając od Newtona, jest nieadekwatny, bo nie odpowiada rzeczywistości.

 

Newton był jednak człowiekiem wierzącym, a dzisiaj nauka metodologicznie jest ateistyczna. Często na to zwracam uwagę. Ona zakłada, że wyjaśnienie zjawisk jest naturalne i nie potrzeba jej żadnego Pana Boga. Gdyby była sytuacja, że nie da się czegoś wytłumaczyć, to znaczy, że my czegoś nie rozumiemy, nie znamy danego prawa, i trzeba znaleźć prawo i rozwiązanie, które by to wyjaśniło. Metodycznie zakłada się więc, że Bóg jest niepotrzebny do wyjaśnienia porządku świata. W związku z tym nauki nie można dzisiaj zestawić z Biblią.

Natomiast okazuje się, że nawet przy takich założeniach nauki, jakie są dzisiaj, poprzez teorię o Wielkim Wybuchu i koincydencjach antropicznych, pojawia się sugestia, że początek świata to jednak nie jest przypadek. W stworzeniu jest tak niesamowita precyzja, że można postawić filozoficzny wniosek, iż taki początek nie jest przypadkowy. On był pomyślany. Nie mogę oczywiście jako naukowiec powiedzieć, że za tym wszystkim stoi Pan Bóg, ale mogę to powtarzać jako refleksję filozoficzną, która jest poza nauką.

 

Kiedy byłem studentem fizyki, wiedziałem, że nauka to coś innego niż wiara. Nigdy mi się to nie kłóciło. Zawierzenie drugiemu człowiekowi, zawierzenie Bogu są czymś innym niż badanie przedmiotu. Jednak kiedyś na studiach zapytałem prof. Staruszkiewicza, jednego z najwybitniejszych fizyków, czy istnieje sprzeczność między nauką a wiarą. On się chwilę zastanowił i odpowiedział: że nie ma sprzeczności i być nie może dopóki kategoria istnienie nie jest kategorią fizyczną.

 

Istnienie nie jest pojęciem fizycznym, które można zweryfikować. I jeżeli nie ma dowodów na istnienie Boga w fizyce, to tym bardziej nie ma dowodów na Jego nieistnienie. Fizycy mogą uznawać, że sprawa Boga jest nierozpoznawalna i poprzestać na tym. Dzisiaj na zasadzie ogólnych mniemań ludzie mówią, że są ateistami, ale nie zdają sobie sprawy, co to naprawdę metodologicznie znaczy.

 

Wielki wybuch

Dane naukowe o tak zwanym wielkim wybuchu potwierdzają wielki początek. Fizyką rządzą pewne stałe i jest ich kilka. I teraz gdyby zmienić jedną z tych stałych to ten świat byłby niemożliwy. Ale jeżeli weźmie się koincydencje tych wszystkich stałych, to okazuje się, że precyzja z jaką stworzono świat jest niesamowita. Moim zdaniem, to jasno sugeruje, że Bóg jest Stworzycielem.

 

O ile mechanizm newtonowski mógłby być przesłanką do tego, że Pan Bóg jest niepotrzebny w tym świecie, o tyle dzisiaj to, co się widzi, pokazuje, że jednak jakiś początek był. I ta sugestia, że świat został stworzony, jest dzisiaj silniejsza. Ale to nie jest wniosek naukowy, bo nauka z założenia jest ateistyczna. Natomiast fizyka ma swoje ograniczenia metodologiczne.

 

Pozostaje więc jeszcze pytanie: jak nie mieszać nauki z wiarą?

 

Biblię się czyta nie dla poznania obrazu świata. Jak można od ludzi, którzy żyli 3 tysiące lat temu żądać, żeby w ich piśmie był adekwatny obraz świata. W Biblii Słowo Boże jest słowem życia.  Czytając Biblię przede wszystkim szukam sensu życia i Tego, co daje mi życie. A co mi daje życie? To, że Bóg jest Miłością, że jestem kochany i nie jestem tu przez przypadek.

Kiedy czytamy trzeci rozdział Listu do Efezjan, gdzie św. Paweł mówi, że Bóg nas wybrał już przed stworzeniem świata, to widzimy, że obecne odkrycia z dziedziny fizyki, właśnie na to wskazują.

 

Kiedy kobieta wychodzi za mąż, to najważniejsze jest dla niej pytanie, czy jestem kochana. A nie to skąd on się bierze. Oczywiście to jest ważne, ale nie rozstrzygające. Najważniejsze jest pytanie czy się kochamy i to jest pytanie, które daje życie. Tak samo jest w Biblii. Tu jestem kimś, kto jest kochany, zamyślony przez Boga i wybrany po to, żebym żył.

 

A na czym polega życie? Istotą życia jest miłość czyli wzajemne dzielenie się, wzajemne służenie sobie. Kościół mówi, że człowiek jest jedyną istotą, którą Bóg chciał ze względu na niego samego, żeby był sobą, ale człowiek nie może się w pełni zrealizować jak poprzez szczery i bezinteresowny dar z siebie. Jeżeli człowiek będzie egocentrykiem, nigdy nie będzie szczęśliwy i nigdy naprawdę żyć nie będzie. Będzie człowiekiem napiętnowanym koheletowym pesymizmem: marność nad marnościami wszystko marność.

 

W Biblii najbardziej interesujące jest życie. Biblia mówi jak żyć a nie jak wygląda świat. Jeżeli człowiek tak będzie tak czytał Pismo, to zobaczy, co robić, by nie popełniać błędów tamtych ludzi. Będzie widział po co jest prawo Boże. Jeżeli ktoś będzie stawiał przed Biblią roszczenia naukowe, to ją odrzuci.

 

Do Biblii trzeba podejść z innym zestawem pytań, nie naukowych, bo to nie jest reportaż ze stworzenia świata. To jest tekst, który mówi, co mam robić, żeby żyć.

 

 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę