Nasze projekty

Wielki Tydzień w Sevilli

Wielkie napięcie wśród wszystkich obserwujących procesję…i wreszcie gromkie brawa, aplauz i euforia.

Reklama

Przez cały tydzień kolejno po sobie wychodziły procesje poszczególnych bractw. Zaskakujące, że już w poniedziałek, na kilka dni przed faktycznym wspomnieniem śmierci Chrystusa można było zobaczyć paso z jego martwym ciałem spoczywającym na kolanach Marii. Figura należy do bractwa Santa Marta, którego pochód ulicami miasta odbywa się w absolutnej ciszy,  bez muzyki, bez bębnów w atmosferze powagi i smutku, co dodatkowo wprowadza w nastrój zadumy. To pomieszanie faktów jest nieuniknione, ponieważ bractw i figur jest tak wiele (łącznie 61 procesji!), że trzeba to wszystko gdzieś pomieścić w ciągu jednego tygodnia. W Sewilli hierarchia ważności poszczególnych dni Świętego Tygodnia jest odwrotnie proporcjonalna w stosunku do obchodów uroczystości Wielkiego Tygodnia w Polsce, co było dla mnie niemałym zaskoczeniem Tutaj z wielką pompą staruje się w Niedzielę Palmową. Osiem procesji, które bez przerwy trwają od 13:00 popołudniu do 02:25 nad ranem. Mieszkańcy wskakują w najlepsze ciuchy, mężczyźni pod krawatem, kobiety obcasy, a jakże! Ulice są pełne świętujących osób. Za Nazarenos, orkiestrami i świętymi figurami przemierzają prawdziwie dzikie tłumy. I tak jest codziennie. Napięcie narasta jednak i po 5 dniach Semana Santa znajduje się w swoim punkcie kulminacyjnym.

 

Noc z czwartku na piątek (Madrugá) to najbardziej oczekiwany moment podczas Semana Santa w Sewilli. Tej nocy wychodzą najważniejsze dla mieszkańców miasta procesje. Są to pochody bractw: El Silencio (założone w 1340 roku) i Gran Poder (1431) a także najdłuższa z nich, La Macarena. Najdłuższa dosłownie, ponieważ liczy 2900 Nazarenos, mierzy ponad kilometr długości a całkowity czas przejścia to blisko 14 godzin! Wychodzi ze swojego kościoła oddalonego od katedry ponad 2 kilometry równo o północy a wraca do niego o 14:00! To prawie rekord podczas Wielkiego Tygodnia w Sewilli. Pokonuje ją tylko bractwo El Cerro del Águila, które idzie prawie pół godziny dłużej niż Macarena. Dzieje się tak, ponieważ procesja ta, tak jak wszystkie pozostałe, musi w końcu trafić na Carrera Oficial, przejść przez katedrę i powrócić do swojego kościoła.

Reklama

 

Wielki Tydzień w Sevilli

Cisza. Procesja zastyga w bezruchu. Milknie orkiestra, milkną tłumy. Wśród nich słychać jedynie  głos capataz (szef wszystkich tragarzy platformy). Wykrzykuje on krótkie, donośnie brzmiące komendy uderzając w martillo (coś w rodzaju kowadełka w formie dekoracyjnej, przytwierdzonego u podnóża paso). Wielkie napięcie wśród wszystkich obserwujących procesję…i wreszcie gromkie brawa, aplauz i euforia. Nastąpiła zmiana costaleros, podczas której ważąca kilkaset kilogramów platforma podrzucana jest kilka centymetrów nad barkami tragarzy. Donośny tembr bębnów daje sygnał i kolejny etap procesji może się rozpocząć. Ponownie rozbrzmiewa patetyczna muzyka dętych orkiestr, które nadają tempo i rytm pochodom. W takt ich melodii porusza się platforma z figurami, które zdają się poruszać samodzielnie ponad tłumami. Płyną ponad nimi, lekko kołysząc się, a wykrzywione w bólu i żałości karykaturalnie wręcz przerysowane twarze Marii i Chrystusa są jakby ożywione.

Reklama

 

Tak właśnie wyglądają wielkie procesje, które począwszy od Niedzieli Palmowej zalewają każdego dnia i nocy większość ulic Sewilli. Codziennie w pochodach uczestniczą tłumy spragnione chociaż przez chwilę zobaczyć z bliska święte figury lub choćby muśnięciem dłoni dotknąć wielkiej platformy. Mnie udało się to kilkakrotnie dzięki świetnym przewodnikom z Andaluzji. Moi znajomi, Manolo, rodowity mieszkaniec Sewilli i Ania, Polka mieszkająca tutaj od ośmiu lat, którzy od dawna nie opuścili ani jednych obchodów Wielkiego Tygodnia, znają przebieg tras poszczególnych procesji jak własną kieszeń. Dzięki nim mogę trochę bardziej od wewnątrz poznać tajemnicę sewilskiej Semana Santa. Czasem wygląda to jak wielka pogoń wśród wąskich, zatłoczonych uliczek starego miasta, żeby tylko przez chwilę ujrzeć z bliska figury. Bywa, że należy ustawić się już na godzinę lub dwie (serio!) przed przejściem procesji w danym miejscu, żeby mieć możliwość zobaczenia jej z jak najlepszej perspektywy.

 

Reklama

Wielki Tydzień w Sevilli

Po kilku dniach nauczyłam się, że długie wyczekiwanie na ulicach to rzecz naturalna i nikt z tego powodu się nie denerwuje. Sama tego doświadczyłam w zeszłą noc. Wciśnięci w mury wąskiej uliczki, zmęczeni, głodni i zziębnięci (mimo, iż obecnie w stolicy Andaluzji temperatury w ciągu dnia dochodzą do 34 stopni, to kiedy nad ranem jest ich „zaledwie” 14 odczuwam jakby było ich przynajmniej -50) czekaliśmy na misterio tej procesji blisko dwie godziny. Opłaciło się, bo paso obserwować mogliśmy z bardzo niewielkiej odległości, na wyciągnięcie zgiętej ręki. Teraz przede mną finał, ostatnie dni, ostatnie procesje, ostatnie chwile wzruszeń i oczekiwanie na radosny moment Zmartwychwstania Pańskiego.

 

Semana Santa – Sevilla 2015

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę