Jeżeli miałbym wymienić rzeczy, które wybitnie podnoszą mi ciśnienie to poza wchodzeniem po schodach na dziesiąte piętro i meczami reprezentacji Polski musiałbym wspomnieć o znęcaniu się nad słabszymi. I nieważne czy byłoby to kopanie bezbronnego szczeniaczka, popychanie klasowej prymuski czy – znane z amerykańskich filmów – wsadzanie głowy szkolnego chórzysty do toalety. Mało powiedzieć, że wykorzystywanie swojej przewagi do upokorzenia innej osoby jest niechrześcijańskie. Jest po prostu niemęskie i, moim zdaniem, zarezerwowane dla moralnych miernot.
Jednak czymś, co działa na mnie jak brak zmiennego obuwia na woźnego w gimnazjum jest naśmiewanie się z ludzkiej biedy. Tak, tej materialnej.
Nie jestem socjalistą i wcale nie uważam, że ludzie z urzędu powinni mieć dóbr po równo. Jestem katolikiem i myślę raczej w kategoriach “każdemu według tego, co mu się należy”. A tam, gdzie ta chlubna teoria – niestety – rozmija się z praktyką staram się zaradzać na miarę moich sił i możliwości: biorąc czynny udział w akcjach charytatywnych czy pomagając swoimi umiejętnościami albo środkami. Tego uczy mnie Kościół i to uznaję za dobre.
Przeczytaj również
Myślę, że nie trzeba tłumaczyć, że na całym świecie godne wynagrodzenie za dobrze wykonywaną pracę nie jest wcale taką oczywistością. Że jest sporo rodzin, których codzienne życie to zamartwianie się o chleb na stole, o buty na zimę, o podręczniki do szkoły i, nie daj Panie Boże, podstawową opiekę medyczną.
Dlatego tym bardziej w dziki gniew wprowadzają mnie wszystkie akty szyderstwa z tego powodu, czy to otwarte, czy też zakamuflowane.
Z moich obserwacji wynika, że najczęściej dopuszczają się ich tak zwani “nowobogaccy” – ludzie, którzy najprawdopodobniej do tego, co w sensie materialnym, posiadają doszli bez własnego wysiłku, bez swojej ciężkiej pracy, tak zwanym “pozytywnym zrządzeniem losu”. Ci są pierwsi do obśmiewania warunków mieszkalnych innych ludzi, do szydzenia ze staruszków, którzy od świtu stoją pod sklepem, żeby kupić rybę w promocji oszczędzając przy tym 5zł albo buty za połowę ceny. Budując swoje ego, podkreślając własną pozycję nie podejmują się refleksji nad tym, dlaczego inni są w stanie za kilka złotych odebrać sobie nieco godności. Karmią się cudzą nędzą i niedostatkiem wymieniając się przy okazji żartami – niskich lotów – o “cebulactwie” i “polaczkach”.
I jakkolwiek brzydzę się takimi praktykami, i gardzę takim podejściem do biedy chciałbym ich autorom życzyć z całego serca: obyście nigdy nie szli spać z pustym żołądkiem.
Zazdrość (wkrótce)
Chleb to ty szanuj (łakomstwo)
Gniew (wkrótce)
Lenistwo (wkrótce)