Nasze projekty
Fot. Foad Roshan/Unsplash

Opętanie. 7 największych ściem

Czy diabeł może z łatwością opanować każde ludzkie ciało? Czy zjawisko opętania jest tak powszechne, jak niektórzy to przedstawiają?

Reklama

Zgodnie z definicją teologiczną, opętanie (posessio) występuje wówczas, gdy demon w taki sposób wykorzystuje ludzki mózg, aby sterować ciałem opętanego, a więc zmusza go do mówienia i robienia rzeczy, za które dana osoba nie może być odpowiedzialna, często nawet nie byłaby zdolna ich uczynić. W skrajnych przypadkach dochodzi do pełnego i stałego przejęcia kontroli nad ciałem. Ustami opętanego nie mówi więc już człowiek, ale demon. Innymi słowy, jest to obecność w człowieku obcej inteligentnej i złowrogiej istoty.

Temat opętania i związane z nim egzorcyzmy wzbudzają dość duże zainteresowanie żądnych sensacji mediów, gdyż owiane są tajemnicą i krążą na ich temat różne mity oraz ściemy.

Ściema 1 – Opętani są wśród nas i są wszędzie

Trzeba powiedzieć otwarcie, że zjawisko opętania jest faktem, nawet jeśli niektórzy teologowie i księża w to nie wierzą. Z drugiej strony istnieje jednak przegięcie polegające na tym, że opętanie widzi się tam, gdzie go w ogóle nie ma. Z całą pewnością nie należy popadać w przesadę zarówno w jednym jak i w drugim. Jan Paweł II w katechezie z 13 września 1986 r. powiedział: W pewnych wypadkach działalność złego ducha może posunąć się również do owładnięcia ciałem człowieka, wtedy mówimy o opętaniu. Nie zawsze jednak łatwo jest określić to, co w tego rodzaju wypadkach jest wynikiem działania sił nadprzyrodzonych.

Reklama

Kościół nie popiera i nie może popierać tendencji do zbyt pochopnego przypisywania wielu faktom bezpośredniego działania demona.

Często zachowania przypisywane wpływowi złego ducha mogą zostać wyjaśnione jako przejawy patologii psychicznej. Granice między zjawiskami psychotycznymi a rzeczywistym oddziaływaniem złych duchów nie są jednak zawsze wyraźne i bywają trudne do określenia. Potrzeba więc wiele rozwagi i ostrożności, aby zbyt łatwo nie uznać za przejaw opętania czegoś, co w rzeczywistości jest tylko symptomem głębokich zaburzeń psychicznych.

Do księży, sprawujących posługę egzorcysty, zgłaszają się bardzo często ludzie przeświadczeni, że oni, albo ich bliscy padli ofiarą opętania. W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków dochodzi jednak do wykluczenia ingerencji demonicznej. W takim wypadku zwykle odsyła się zainteresowanych do lekarzy specjalistów (ponieważ w kompetencji egzorcysty nie leży zajmowanie się leczeniem urazów psychicznych czy chorobliwej wyobraźni). Na badania psychiatryczne kierowane są zresztą także osoby, u których wykryto jakieś wstępne symptomy opętania. Człowiek, podejrzany o ingerencję demoniczną, zanim zostanie poddany badaniu duchowemu, powinien bowiem przejść obserwację psychiatryczną i ogólną. Chodzi o to, aby egzorcysta pochopnie nie przystąpił do odprawiania obrzędu, przekraczając swoje kompetencje, gdy na przykład pacjent w rzeczywistości choruje na epilepsję, rozdwojenie jaźni, schizofrenię, czy też ulega jakiejś postaci psychozy. Dopiero po takim upewnieniu się można szukać objawów nadprzyrodzonych, które potwierdziłyby konieczność zastosowania egzorcyzmu.

Reklama

Bardzo wyraźnie o potrzebie rozwagi i ostrożności mówią dokumenty Kościoła Katolickiego, na przykład Katechizm: „Egzorcyzmy mają na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi. Czymś zupełnie innym jest choroba, zwłaszcza psychiczna, której leczenie wymaga wiedzy medycznej. Przed podjęciem egzorcyzmów należy więc upewnić się, że istotnie chodzi o obecność Złego, a nie o chorobę” (KKK 1673).

Dlatego bardzo dyskusyjne jest np. używanie egzorcyzmów w celach diagnostycznych. Ta kontrowersyjna praktyka, niestety nadal jest czasem praktykowana przez niektórych egzorcystów, co bardzo mocno piętnuje ks. dr Jacek Prusak SJ, psycholog i psychoterapeuta. Polega ona na wstępnej modlitwie egzorcyzmem, podczas której egzorcysta sprawdza, czy pojawiają się objawy wskazane w „Rytuale” jako oznaki opętania. Chodzi więc de facto o sprowokowanie złego ducha do manifestacji przedwczesnym egzorcyzmem (co jest zakazane!), aby uzyskać moralną pewność, że ma się do czynienia z przypadkiem opętania. Taka metoda oceny, czy chodzi o opętanie, nie powinna być stosowana, gdyż może zaszkodzić, kiedy zastosuje się ją wobec osoby chorej psychicznie i uważającej siebie za opętaną. Odprawienie nad nią egzorcyzmu mogłoby wręcz wzmocnić jej doświadczenia psychotyczne. Tymczasem prawdziwe opętania, wymagające zastosowania tzw. „egzorcyzmu większego” zdarzają się niezmiernie rzadko. Częściej mamy do czynienia z różnymi formami zniewolenia, które jednak nie są opętaniem!

Prawdziwe opętania, wymagające zastosowania tzw. „egzorcyzmu większego” zdarzają się niezmiernie rzadko.

Reklama

Ściema 2 – Świat jest całkiem zdemonizowany

O tym jak bardzo zdroworozsądkowa jest postawa Kościoła w podejściu do opętań, możemy się przekonać, porównując chociażby wyważone zasady zawarte w Rytuale z „wolną Amerykanką” praktykowaną w zborach pentekostalnych. Istnieją wspólnoty zielonoświątkowe, które wypędzanie demonów traktują jako najważniejszy z charyzmatów, a samozwańczy pastorzy uważają się w tej dziedzinie za alfę i omegę. W konsekwencji przypisywania wszystkich zjawisk aktywności demonów, na potęgę wypędzają z ludzi demony wszystkiego, na przykład demona alergii czy demona ADHD.

Pastor John Wimber twierdził swego czasu, że dla demona mieć ciało, to tak jak dla nas mieć samochód. Posiadanie samochodu pozwala im krążyć po okolicy. Niektórzy zielonoświątkowcy głoszą również dziwaczny pogląd, że demony wchodzą w ludzkie ciała poprzez specjalne „punkty wejścia”, czyli określone miejsca na ciele, takie jak oczy, usta, uszy, a nawet genitalia, dlatego uwolnienie od demona jest możliwe, jedynie, jeśli modlitwa odbędzie się nad tym konkretnym punktem.

Długo można by pisać o przegięciach w praktykach egzorcystycznych, stosowanych przez zielonoświątkowców. Jeśli ktoś jest ciekawy niech sobie poczyta książki Dereka Prince’a, który uważał, że złe duchy ingerują praktycznie we wszystko, łącznie z jedzeniem cukierków miętowych, uzależnieniem od czekolady czy lękiem przed przypaleniem ciasta. Derek Prince żył w jakimś paranoidalnym świecie opanowanym niemalże całkowicie przez Szatana wspieranego przez ogromną, świetnie zorganizowaną armię swych straszliwych sług, gotowych zniszczyć świat i człowieka. Chrześcijanie pentekostalni byli w świetle jego nauk takimi partyzantami, działającymi na terenie wroga i uczestniczącymi w wielkiej duchowej wojnie.

Ściema 3 – Egzorcyzmy są widowiskowe i spektakularne

Wiedza współczesnego człowieka na temat opętania i egzorcyzmów w zdecydowanej większości przypadków pochodzi niestety z… horrorów. Bez wątpienia najbardziej znanym filmowym obrazem poruszającym temat opętania jest „Egzorcysta” Williama Friedkina z 1973, w którym główną rolę zagrał mój ulubiony aktor Max von Sydow.

theexorcistposter505d50f099c79
Plakat filmu „Egzorcysta”

W każdym niemalże filmie o egzorcyzmach ofiary opętania mają twarz opuchniętą, ziemistą i zniekształconą licznymi grymasami. Ciało opętanego wije się w konwulsjach i gwałtownych spazmach, z ust padają liczne bluźnierstwa.

Z horrorów wiadomo, że kiedy demon opęta człowieka, to mówi on grubym, nienaturalnym głosem, przeklina, syczy, reaguje furią na sam widok święconej wody oraz wyczynia różne niebywałe rzeczy. Zły duch poprzez usta opętanego przemawia w różnych językach, szczególnie chętnie popisując się znajomością aramejskiego, czyli języka, którego używał Jezus. Potrafi przywołać dowolne informacje z życia egzorcysty, a w przypływie szczególnego rozbestwienia i bezczelności, demonstruje kuglarskie sztuczki, takie jak wyginanie ciała w pozycje niemożliwe z anatomicznego punktu widzenia, unoszenie się na wysokość kilku metrów i bezwładne wiszenie pod sufitem, chodzenie po ścianach, no i przede wszystkim wymiotowanie czymś zielonym oraz z wyglądu podobnym do grochówki, choć mogą to być także gwoździe, żywe żaby i inne plugastwo.

Otóż, faktycznie tego typu przypadki opisywał w swoich książkach między innymi ks. Gabriel Amorth, niegdyś egzorcysta watykański. Nie mamy prawa a priori zakładać, jest on jakimś mitomanem i że fantazjuje w celu wywarcia większego wrażenia tudzież bardziej skutecznego nastraszenia Szatanem. Prawdopodobnie takie zdarzenia faktycznie mają miejsce, ale opętanie bardzo rzadko tak wygląda. Czerpanie wiedzy i budowanie przekonań na bazie horrorów z pewnością nie jest rzeczą rozsądną. W prawdziwym życiu sprawy wyglądają zazwyczaj inaczej. Egzorcyzm to nie jest jakieś hokus pokus. Prawdziwe egzorcyzmy nie są najczęściej spektakularne, bo choć zdarzają się i takie, należą one do rzadkości.

Egzorcyzmy są przede wszystkim obrzędem liturgicznym, podczas którego najważniejszym elementem jest modlitwa, tymczasem zazwyczaj w filmach mamy księży-egzorcystów, którzy z błyskiem szaleństwa w oku przede wszystkim krzyczą na demona, wymachują krzyżem, nadużywają wody święconej, a nawet fizycznie walczą z demonem. W związku z tym funkcjonuje bardzo krzywdzący stereotyp, że egzorcysta to jakiś nawiedzony oszołom.

Egzorcyzmy są przede wszystkim obrzędem liturgicznym, podczas którego najważniejszym elementem jest modlitwa

Ściema 4 – Demon może z łatwością opętać każdego z nas

O ile „Egzorcysta” Friedkina utrzymywał jeszcze jakieś pozory wiarygodności, to kolejne jego sequele miały już coraz mniejszy kontakt z rzeczywistością. Filmy wykorzystujące motyw opętania stawały się coraz bardziej wyraziste w epatowaniu efektami specjalnymi, a scenarzyści chyba ścigali się w osiąganiu szczytów absurdalności. Rekordowe skumulowanie absurdów mamy w brytyjskim serialu „Objawienia” (Apparitions). Możemy w nim obejrzeć na przykład opętanie Matki Teresy z Kalkuty i doprowadzenie jej do śmierci, opętania dokonywane przez dusze nienarodzonych dzieci, a także śmierć młodego seminarzysty o skłonnościach homoseksualnych, ginącego w gejowskiej saunie z rąk opętanego przez diabła bezdomnego, który obdziera go ze skóry. Później jest jeszcze „ciekawiej”, a głupota goni kolejną głupotę.

W kulturze popularnej rzeczą szczególnie charakterystyczną, jeśli chodzi o ukazywanie zjawiska opętania, jest niesamowita łatwość z jaką demony są w stanie opanować ciało dowolnego człowieka i przejąć nad nim kontrolę.

W serialu „Supernatural” (którego nota bene jestem wielkim fanem razem z moją żoną) opętanie stanowi dla demonów coś tak banalnie prostego, że mogą to uczynić bez najmniejszego problemu z każdym człowiekiem. Po prostu demon (w postaci czarnego kłębiącego się dymu wnika przez usta do środka delikwenta.

Same egzorcyzmy oczywiście także nie mają w serialu nic wspólnego z osobistym nawróceniem i mocą Chrystusa, ale polegają na mechanicznym recytowaniu odpowiednich łacińskich formułek, wziętych z Rytuału Rzymskiego, traktowanych zresztą na sposób czysto magiczny. Dzięki temu można nawet dokonać równoczesnego i zbiorowego egzorcyzmu wielu opętanych, po prostu puszczając przez radiowęzeł nagranie formułki.

Z kolei w filmie „W sieci zła” (Fallen) pojawia się demon Azazel, który żyje w ciałach ludzi przemieszczając się ze swoich „nosicieli” za pomocą dotyku. Oczywiście można wzruszyć ramionami nad treścią podobnych filmów… No bo cóż tu rzec? Scenarzysta ma prawo wymyślić najdziwaczniejszy scenariusz, ale my nie musimy (a nawet nie powinniśmy) traktować poważnie wszystkiego, co zobaczymy na ekranie.

Są jednak także filmy reklamowane jako oparte na faktach i traktujące temat z powagą. W filmie „Rytuał”, którego scenariusz oparto na autentycznych wspomnieniach egzorcysty, pojawia się stary ksiądz grany przez Antony’ego Hopkinsa. Przez lata staczał on zwycięskie boje z Szatanem, ale wystarczyło, że na chwilę zwątpił w Bożą sprawiedliwość i już do jego ciała wskoczył wredny demon Baal.

Czy naprawdę wystarczy choćby na chwilę zachwiać się w wierze, aby demon przejął kontrolę nad człowiekiem?

Opętanie to nie choroba, którą można się zarazić, a demon nie może ot tak sobie wskakiwać do drugiego ciała, jeśli tylko poczuje osłabienie siły woli, albo zwątpienie u jakiejś osoby. Jest to jedna wielka ściema!

Opętanie dokonuje się stopniowo poprzez kolejne zniewolenia. Demony nie mają wcale tak łatwo. Po przyjęciu na świat Chrystusa, który wyzwolił nas spod władzy Szatana, życie demonów to raczej ciężki kawałek chleba i w dużej mierze orka na ugorze.

Oczywiście różne sytuacje mogą narazić człowieka na niebezpieczeństwo otwarcia się na rzeczywistość demoniczną, której konsekwencje mogą być opłakane. Opętanie jest jednak możliwe zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy człowiek sam się na to zgodzi, bądź bezpośrednim aktem woli, bądź też sposobem swojego życia. Na ogół jest to wynik praktykowania satanizmu albo parania się okultyzmem (nawet jeśli czyni się to tylko „dla zabawy”). Co prawda niektórzy egzorcyści mówią także o możliwości opętania osoby niewinnej (na przykład w wyniku rzuconej na tę osobę klątwy, odziedziczonego przekleństwa, czy też grzechu przodków), ale dla mnie jest to dość trudne do przyjęcia. W jednym z wywiadów ks. Andrzej Grefkowicz (jest egzorcystą diecezji warszawsko-praskiej, więcej w wywiadzie: Czy egzorcyści to kościelni „supermeni”?) powiedział, opętany może zostać tylko ten, kto tego chce. Ten, kto zawiera pakt z diabłem. Nawet jeżeli byłby to pakt tylko domniemany.

W rzeczywistości demon nie ma mocy, żeby sobie wejść w kogokolwiek zechce. Człowiek jest bowiem istotą posiadającą wolną wolę. Pismo Święte wyraźnie mówi nam, że jeśli ze strony człowieka nie ma przyzwolenia, Szatan i inne złe duchy nie mogą mu tak naprawdę nic zrobić.

Święty Paweł napisał bardzo wyraźnie, że nic nas nie może odłączyć od miłości Chrystusa, ani moce, ani zwierzchności, ani panowania (por. Rz 8, 38). Szatan jest wobec nas bezsilny, jeśli sami się na niego nie otworzymy i nie dopuścimy go do siebie. To tak jak z psem na łańcuchu. Nie pokąsa nas, jeśli się do niego nie zbliżymy. Choć oczywiście możemy się zbliżyć także nieświadomie, na przykład poprzez zabawę w wywoływanie duchów, pasjonowanie się astrologią i horoskopami, bądź korzystanie z usług wróżek. Przypadki wielu osób, które w swym życiu praktykowały magię czy okultyzm pokazują, do jak niebezpiecznych konsekwencji prowadzą te praktyki.

Ściema 5 – Właściwie wszystko otwiera drzwi do opętania

Niektórzy publicyści oraz część egzorcystów skłonni są jednak właściwie na każdym kroku widzieć zagrożenia duchowe i potencjalne przyczyny opętania. Wielką rolę w krzewieniu wiedzy o duchowych zagrożeniach odgrywa ks. Aleksander Posacki, jezuita o potężnej sylwetce i siwej brodzie, który ma niewątpliwie ogromną wiedzę i potrafi być bardzo przekonywujący w swoich wywodach. Szczególnie lektura książek o Harrym Potterze uważana jest przez niektórych egzorcystów za otwarcie drzwi na oścież Szatanowi i niemalże deklarację: „Demonie, pójdź w moje progi”. Co więcej opętanie ma grozić także fanom gwiezdnych „Gwiezdnych Wojen”, dzieciom oglądającym kreskówki o Pokemonach, czy chociażby nawet filmy Disneya (które podobno propagują satanizm), słuchaczom muzyki rockowej, adeptom sztuk walki, osobom uprawiającym jogę, wyznawcą absurdalnej wiary w homeopatię, itp.

Ks. Michał Olszewski, egzorcysta, powiedział w jednym z wywiadów, że zrezygnował z  uprawiania taekwondo (w której to dyscyplinie zdobył czarny pas oraz kilkakrotnie tytuł wicemistrza Polski), ponieważ uświadomił sobie, że dalsze praktykowanie tej sztuki walki może doprowadzić go do wejścia w zażyłość z demonami. Trudno polemizować z jego osobistym świadectwem, bo oczywiście to prawda, że z tym narodowym sportem Korei, wiąże się duchowość nawiązująca do obcej nam filozofii wschodniej. Mówi się w niej wiele o energiach, równowadze między jing i jang oraz innych tego typu kwestiach. Podobnie jest z jogą. Nawet Jan Paweł II przestrzegał przed takim uprawianiem jogi, które prowadzi do kształtowania życia według obcej nam duchowości. Bardzo zdrowe podejście miał ks. prof. Walerian Słomka. W jego książce „Medytuję więc jestem” znaleźć można między innymi bardzo interesujące rozważania o możliwości wykorzystania jogistycznych technik medytacyjnych w medytacji i kontemplacji chrześcijańskiej. Zdaniem ks. Słomki stosowanie technik jogistycznych przez chrześcijan może wiązać się co prawda z pewnymi potencjalnymi niebezpieczeństwami dla naszej duchowości, ale praktykując je jako metody relaksacyjne i oddechowe, nie musimy wcale przyjmować ideologii, którą z tymi technikami wiązano na dalekim Wschodzie. Tropiciele zagrożeń duchowych pewnie uznaliby słowa ks. prof. Waleriana Słomki za skrajnie niebezpieczne promowanie synkretyzmu i rozmywanie prawdy. A chodzi po prostu o zachowanie pewnego zdrowego rozsądku.

Myślę, że dostrzeganie wszędzie pułapek ze strony demonów, jest stanowiskiem przesadnym. Prawdopodobnie wynika to z założenia, że lepiej już dmuchać na zimne, niż ponosić skutki niszczycielskiego działania Szatana.

Można doskonale zrozumieć, że postawę taką spotykamy czasem u egzorcystów, którzy są przecież na pierwszej linii frontu w walce ze Złym. Powiedzmy, że to takie skrzywienie zawodowe. Obawiam się jednak, że ostawa widzenia wszędzie zagrożeń duchowych i potencjalnych przyczyn opętania, stanowi przykład klasycznego „wylewania dziecka z kąpielą”. Pisałem już o tym kiedyś na Stacji7.pl w tekście pod tytułem Satanistyczny Koziołek Matołek.

Ściema 6 – Opętani przez dusze zmarłych

Ci, którzy oglądali film „Ezgorcyzmy Emily Rose”, pamiętają pewnie, że demony, które opętały młodą Niemkę Anneliese Michel, przedstawiły się egzorcyście między innymi imionami ludzi potępionych.

exorcism-emeli-rose-03h-eng
Plakat filmu „Egzorcyzmy Emily Rose”

Takich postaci jak Kain, Hitler, Neron, czy Judasz nie trzeba bliżej przedstawiać, bo znamy je skądinąd, natomiast ostatnia postać – tajemniczy ksiądz Fleischmann może być identyfikowany z Valentinem Fleischmannem, który w latach 1572–1575 był proboszczem parafii rzymskokatolickiej w Ettleben w Bawarii (Niemcy). Zgodnie z treścią akt parafialnych został usunięty ze stanowiska za pijaństwo, pobicie oraz morderstwo. Ettleben była placówką proboszcza E. Alta, który brał udział w egzorcyzmach Anneliese Michel. Kiedy Annelise mówiła jako Fleischmann, czyniła to niskim, męskim głosem oraz lokalnym dialektem. Z informacji uzyskanych podczas egzorcyzmów wynikało, że Fleischmann znalazł się w Piekle ponieważ zabił człowieka i sypiał z kobietami, łamiąc ślub celibatu.

Jak ustosunkować się do tych rewelacji? W rozważaniach z zakresu walki duchowej mówi się o tak zwanym „problemie obecności”. Wiąże się z tym wiele pytań. Czy istnieje możliwość, że zły duch dręczy jakąś osobę, posługując się duszą potępionego? Czy w osobach egzorcyzmowanych można zetknąć się z obecnością dusz zmarłych? Egzorcyści mają tu różne doświadczenia i niektórzy zetknęli się z przypadkami, gdy demon sugerował, że jest duszą zmarłego, dokładnie określał jego imię i nazwisko, okoliczności śmierci oraz powody potępienia. Wyciąganie jednak z takich faktów wniosków teologicznych wykracza poza posługę egzorcystów. Nie mają oni kompetencji, aby wyjaśnić to zjawisko. Zdania demonologów są zaś podzielone.

Niektórzy skłoni są dopuścić taką możliwość, że Diabeł w celu dręczenia żyjących może posługiwać się także potępionymi znajdującymi się w Piekle, szczególnie tymi, którzy byli opętani już za życia. Taka opinia wynika z założenia, że potępieni, znajdują się w Piekle pod władzą Szatana. Inni zdecydowanie odrzucają możliwość opętania przez duszę osoby zmarłej.

Teologia chrześcijańska uznała przecież demony za innych zbuntowanych aniołów, którzy opowiedzieli się za Szatanem. A zatem, zarówno Szatan jak i demony są zbuntowanymi aniołami.

Pogląd, że demonami stają się dusze ludzi potępionych, którzy odrzucili Boga i znaleźli się w stanie Piekła, wydaje się stać w sprzeczności z teologią katolicką.

Gdy opętana Anneliese Michel mówiła sześcioma różnymi głosami męskimi, a każdy z nich określał siebie imionami ludzi (Judasza, Kaina, Nerona, Hitlera i księdza Fleischmanna), nie musi to wcale znaczyć, że była opętana przez dusze zmarłych, bo to, co mówią demony podczas opętań praktycznie zawsze jest kłamstwem. Dla złego ducha nie jest przecież żadnym problemem przemawianie różnymi głosami i różny sposób zachowania. Należy mieć tu na uwadze upomnienie zawarte w „Rytuale rzymskim” (nr 14), który przestrzega egzorcystę przed możliwym maskowaniem się złego ducha. Zawsze należy więc a priori założyć, że zły duch będzie próbował oszukać egzorcystę, stosując wyrafinowane podstępy. W czasie egzorcyzmów wszystkie duchy, które są przyczyną pokus, szkód lub dręczenia powinno się traktować z założenia jako złe duchy, a nie jako dusze potępionych. Zresztą Nowy Testament za takie właśnie je uważa.

Postawa nieustannego kłamstwa charakterystyczna dla Szatana, została dobrze pokazana w filmie „Egzorcysta”, gdzie Diabeł podszywa się pod matkę księdza przeprowadzającego egzorcyzm, aby go przestraszyć i pogrążyć w rozpaczy.

Warto zauważyć, że to właśnie w spirytyzmie tego rodzaju zjawiska interpretowane są jako objawianie się duchów osób zmarłych. Różni tak zwani „Świeccy egzorcyści” odrzucają bowiem istnienie Szatana i demonów, twierdząc, że w przypadku opętania zawsze sprawcą jest dusza kogoś zmarłego. Uważają oni, że opętujący duch jest na przykład duszą człowieka, który nie wierzył w Boga i nieśmiertelność (a więc był ateistą) lub wierzył w Boga okrutnego, karzącego i mściwego oraz w surowość sądu ostatecznego, który może człowieka skazać na wieczne potępienie. Ktoś taki nie przyjmuje do wiadomości faktu własnej śmierci i nie wyruszy na spotkanie z nią, ponieważ panicznie się jej boi. Woli więc pozostać wśród żywych i udawać, że nic się nie zmieniło. Według  tych pseudo-egzorcystów i spirytystów duchy opętujące to tak zwane duchy błądzące, czyli dusze ludzi, którym za życia wiele brakowało do ideału „cnoty”, a więc pijacy, rozpustnicy, złośliwcy, przestępcy, mordercy i wszelkiej maści wredne typy. Mogą to być też ofiary nagłych wypadków, zdezorientowane i nie do końca świadome swej nowej sytuacji, tak jak w filmie „Uwierz w ducha” z Patrickiem Swayze. Zresztą w tym filmie również mamy opętanie przez zmarłego. Patrick Swayze wchodzi przecież w ciało Whoopy Goldberg, a jak nazwać to inaczej, jeśli nie opętaniem?

Pogląd o duszach błądzących, lub o duszach zmarłych gwałtowną śmiercią, które wchodzą w osoby żyjące, aby uczestniczyć jeszcze, choćby w sposób iluzoryczny, w życiu ludzi żyjących na ziemi i w ten sposób niejako pasożytować, jest oczywiście nie do pogodzenia z teologią katolicką.

Według rozstrzygnięć soborów z Lionu i Florencji dusze zmarłych od razu po śmierci są poddane sądowi szczegółowemu i udają się w wyznaczone im miejsce pobytu: albo do Nieba (najczęściej drogą wiodącą przez czyściec), albo do Piekła.

Poglądy tak zwanych „świeckich egzorcystów” to po prostu wielka ściema!

Ściema 7 – Opętanie w celu zbawienia innych (opętanie ekspiacyjne)

Na koniec chciałbym poruszyć kwestię, z którą nie potrafię się pogodzić, i mam nadzieję, że nie jest ona prawdą, choć niektórzy egzorcyści dopuszczają taką możliwość. Chodzi o tak zwane opętanie ekspiacyjne. O tym rodzaju opętania mówi się właśnie w przypadku Annelise Michel.

Tradycyjny pogląd jest taki, że opętanie zdarza się u osób, które popadły w wyjątkowo ciężkie grzechy lub otwarły się na działanie Szatana przez pakty satanistyczne, praktykowanie magii, spirytyzmu czy innych form okultyzmu. Anneliese nigdy nie zajmowała się okultyzmem ani spirytyzmem, nie wywoływała duchów, nie chodziła do wróżki, nie korzystała z porad bioenergoterapeutów. Była wierzącą i praktykującą katoliczką, co więcej twierdziła, że zawsze na pierwszym miejscu stawia Boga.

Anneliese_Michel_2
Anneliese Michel

Ksiądz Ernst Alt – kierownik duchowy Anneliese, doszedł do wniosku, że dobrowolnie przyjęła ona na siebie cierpienia związane z opętaniem, jako pokutę za grzechy innych ludzi (czyli podjęła tak zwane cierpienie ekspiacyjne), w celu wynagradzania Bogu grzechów ludzkości. Sama Annelise mówiła, że cierpi za kapłanów, w szczególności za tych, którzy nie wierzą w istnienie osobowego szatana oraz za młodzież niemiecką. Pod datą 24 X 1975 roku w dzienniczku Anneliese czytamy:

„Zbawiciel powiedział: Będziesz wiele cierpieć w zastępstwie innych i znosić cierpienia już teraz. Twoje cierpienie, twój smutek i opuszczenie służą mi do tego, aby zbawiać inne dusze”.

Czy naprawdę ta młoda dziewczyna więziła w sobie sześć demonów, dzięki czemu nie mogły grasować po świecie i niszczyć innych ludzi? Czy rzeczywiście mamy do czynienia ze Świętą, która dobrowolnie przyjęła na siebie brzemię tak niewyobrażalnego cierpienia, aby pokazać innym, że zło jest prawdziwie osobowe? Natknąłem się nawet na opinię, że jej opętanie miało być odpowiedzią Boga na opublikowana właśnie książkę teologa Herberta Haaga pt „Abschied vom Teufel” (Pożegnanie z diabłem). Cierpienia, jakich doświadczała, powodowały jednak, że pragnęła końca udręk i dlatego poddawała się egzorcyzmom, ale okazały się one nieskuteczne, ponieważ na ich skuteczność nie pozwalał rzekomo sam… Chrystus. Ksiądz Alt wspomina, że w czasie egzorcyzmów demony zachowywały się bardzo nietypowo. Zazwyczaj nie chcą opuścić opętanego, ale nakaz egzorcysty w końcu je do tego zmusza. W przypadku Anneliese było jednak odwrotnie – krzyczały: „Chcemy wyjść! Chcemy wyjść!”, ale słowa egzorcysty nie były ich w stanie wypędzić.  Mówi o tym przebieg egzorcyzmu 30 grudnia 1975 roku. W nagraniach słyszymy wrzask demonów: – „Nie wychodzimy, bo Ten nie zezwala!” – „Boski Zbawiciel?” – pyta kapłan. – „Tak… On tego nie chce”.

Przepraszam bardzo, ale mój umysł i serce buntują się przeciwko temu! Wiem, że zdania egzorcystów są tu podzielone. Mnie osobiście bliska jest, mocno krytykowana przez niektórych opinia polskiego egzorcysty o. Marka Mularczyka OMI. Uważa on, że Anneliese Michel została wykorzystana przez Szatana jako narzędzie i jej rzekoma ofiara ekspiacyjna była dopełnieniem opętania. W recenzji książki „Egzorcyzmy Anneliese Michel” o. Marek Mularczyk pisze, że Anneliese uległa szatańskim podszeptom o własnym wybraństwie i wywyższeniu. Jego zdaniem Szatan perfidnie udawał przed nią Jezusa, lub Matkę Boską, aby dobrowolnie zgodziła się na opętanie i uwierzyła, że będzie ono pokutą ekspiacyjną. W ten sposób dziewczyna doprowadziła swój organizm do wycieńczenia, co w konsekwencji zakończyło się śmiercią. A demony przez cały czas oszukiwały, zarówno ją, jak i egzorcystów.

Hipoteza szatańskiego oszustwa budzi wiele kontrowersji, ale przecież wiadomo, że takie podszywanie się Szatana pod osoby świętych, a nawet osobę Maryi, czy Jezusa, jest możliwe i zdarzało się już wcześniej, choćby w przypadku fałszywych objawień w Garabandal. Nie wiemy, jak było naprawdę, ale osobiście jestem skłonny przychylić się do zdania o. Mularczyka, że coś takiego, jak opętanie ekspiacyjne, to po prostu ściema. I to ściema, której autorem jest sam Szatan.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę